„Far Cry": Odsłona druga
Granicę między przaśną, bo opatrzoną wirtualną rzeczywistością a rajem - przynajmniej dla oka - wyznacza kwota paru tysięcy złotych na nowoczesną kartę graficzną, chyży procesor, ocean RAM-u i parę innych drobiazgów. Oto cena awansu gry „Far Cry” z wyższej klasy średniej do elity
Granicę między przaśną, bo opatrzoną wirtualną rzeczywistością a rajem - przynajmniej dla oka - wyznacza kwota paru tysięcy złotych na nowoczesną kartę graficzną, chyży procesor, ocean RAM-u i parę innych drobiazgów. Oto cena awansu gry „Far Cry” z wyższej klasy średniej do elity
Granicę między przaśną, bo opatrzoną wirtualną rzeczywistością a rajem - przynajmniej dla oka - wyznacza kwota paru tysięcy złotych na nowoczesną kartę graficzną, chyży procesor, ocean RAM-u i parę innych drobiazgów. Oto cena awansu gry „Far Cry” z wyższej klasy średniej do elity
Zdając państwu relację z pierwszych wrażeń po kontakcie ze słynną już grą „Far Cry”, psioczyłem głównie na problemową współpracę programu z kartą graficzną Radeon na rdzeniu R200. Nawiązując do słynnej anegdoty o Napoleonie, aż chciałoby się sparafrazować owo „Po pierwsze, nie mamy armat” na „Po pierwsze, nie mamy odpowiedniego sprzętu”. Trochę czasu minęło, najnowsze sterowniki i łatki sprawiły, że grać się już da bez stresu, pora zatem na podsumowanie. Grę właśnie ukończyłem, nie bez satysfakcji, a jednak bez wątku o trudnej relacji między maszyną a człowiekiem i tym razem obyć się nie może.
Przypominam, że „Far Cry” opowiada historię byłego członka sił specjalnych, który w cywilu zajmuje się dowożeniem swą łodzią klientów na malownicze wyspy Pacyfiku. Jedna z tych wysp okazuje się matecznikiem uzbrojonych po zęby najemników wynajętych przez szalonego genetyka marzącego o zastąpieniu homo sapiens jakąś fajniejszą alternatywą (akurat w tej kwestii jestem w stanie go zrozumieć, zwłaszcza po spędzeniu dłuższego czasu w środkach komunikacji miejskiej). Piękna dziennikarka nie dziennikarka wpada w ręce wroga, dzielny Jack rusza jej na pomoc, co wiąże się z eksterminacją nie tylko wyżej wymienionych najemników, ale i innych groźnych stworzeń, o jakich Linneusz, twórca klasyfikacji roślin i zwierząt, nie miał szansy słyszeć.
Jak się gra? Całkiem przyjemnie. Gra ma niezłą dynamikę, a przy tym do wielu punktów docelowych można się przebijać na różne sposoby. Powiedzmy więc (tylko trochę naciągając), że „Far Cry” to taktyczna gra akcji. Na duże brawa zasługuje tzw. fizyka gry. Jeśli staniemy łazikiem na zboczu, zaraz zacznie się z niego staczać, przyspieszając (ręcznego hamulca nie udało mi się znaleźć). Korzystając zarówno z pojazdów, jak i z łodzi, wyraźnie czuje się ich bezwładność - zróżnicowaną zależnie od masy. Co prawda broń potrafi ześlizgiwać się po zboczach pagórków, jakby były namydlonymi bryłami ze szkła, ale i tak „Far Cry” jest pod względem zgodności z zasadami Newtona krokiem do przodu.
Przeciwnicy potrafią chować się za osłonami, otaczać naszą pozycję, wycofywać po posiłki. Nadal uważam, że trudno w ich przypadku używać terminu „sztuczna inteligencja”, bo potrafią zachować się też jak kompletni idioci, ale i na tym polu widzę postęp, zwłaszcza w odniesieniu do średniej.
Duże wrażenie robią rozległe przestrzenie, które da się swobodnie przemierzać. Jeśli mamy akurat taką fantazję, by nie spieszyć się z realizacją celu misji, tylko ruszyć w zupełnie przeciwnym kierunku, zazwyczaj jest to możliwe. Przemierzamy wtedy nie martwe plansze, ale tereny, rzekłbym, zagospodarowane. A to patrol się trafi, a to obóz zaszyty w dżungli... Autorzy „Far Cry” naprawdę postarali się, aby mikrokosmos gry prezentował się możliwie kompletnie i sugestywnie.
Ową sugestywność dodatkowo podkreśla rewelacyjna oprawa graficzna, imponująca liczbą szczegółów, grą świateł i realistycznie wyglądającymi teksturami. To efekt intensywnego korzystania z nowoczesnych rozwiązań wizualnych, jak np. shadery 2.0 (są też łatki implementujące efekty oparte na shaderach 3.0 - wpisano je w menu specjalnie z myślą o posiadaczach najnowszych GeForce'ów). Jeśli jednak nie mają państwo karty graficznej umożliwiającej pełne korzystanie z dobrodziejstw bibliotek DirectX 9, muszę ze smutkiem uprzedzić, że „Far Cry” w wersji light, czyli dla ubogich, wygląda przyzwoicie, ale nic ponadto.
Jak zatem ocenić tę grę? Fabułą na kolana nie rzuca. Klimatem - cóż, daleko „Far Cry” do „Half-Life'a”. Jeśli jednak mamy szansę docenić urodę tła, łatwo można ulec urokowi tego tytułu. Zwłaszcza że rozgrywkę zaprojektowano bardzo rzetelnie i dzielny Jack nie ma podstaw, by narzekać na monotonię.
„Far Cry”
Producent: CryTech
Dystrybutor: Cenega
Wymagania: procesor z zegarem 1,1 GHz, 256 MB RAM, akcelerator graficzny klasy GeForce 3, CD-ROM x 4
Cena 119 zł