Fable niszczyło życia swoich twórców
Dramatyczny tytuł, prawda? Niestety nie jest on oderwany od treści wpisu. Serwis Develop miał okazję porozmawiać z Peterem Molyneux i tym razem szef studia Lionhead zdobył się na naprawdę poważne wyznania. Zapytany o to, z czego jest najbardziej dumny w Fable 2 odpowiedział:
[...] Z żadnej z innowacji - najbardziej jestem dumny z samego procesu[...] Szczerze mówiąc prace nad Fable paliły ludziom życia, zniszczyliśmy ekipę. Tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu pracowali oni po 50, 60, 70, 80 godzin tygodniowo. To zniszczyło ich życia i zniszczyło małżeństwa. Nie można tego powtarzać. [...] Mówiłem:"słuchajcie, pracuję 120 godzin tygodniowo, a od was chcę tylko połowy z tego". Ale nie można już tak postępować, ponieważ nie prosisz już ludzi o podjęcie decyzji - czy pójdą dziś do pubu, czy nie, a o to czy wrócą do domu i zobaczą się z dziećmi.
Na szczęście prace nad drugą częścią gry nie były już tak destrukcyjne.
[O Fable 2] Dopiero w samej końcówce zajmowaliśmy ludziom całe weekendy. Było kilka wyjątków, ale w większość niedziel studio było puste, co mnie bardzo cieszy. [...] Kiedyś myślałem, że jeśli coś nie jest wystarczająco dobre, a pracujemy przez 60 godzin w tygodniu, to powinniśmy pracować po 70 godzin, żeby to ulepszyć. Ale to była zła droga, ponieważ w końcu popełnia się olbrzymie błędy. Pamiętamy odważne zapowiedzi Molyneux, który przy okazji pierwszej gry obiecywał graczom przysłowiową "gwiazdkę z nieba". Wyobrażam sobie, że atmosfera w ekipie, gdy kolejne jego pomysły musiały zostać odrzucone, nie mogła być przyjemna. Jednak przy promocji Fable 2 dało się zauważyć przemianę Petera z marzyciela z głową wysoko w chmurach w świadomego kilku ograniczeń wizjonera. Mam nadzieję, że to trwały stan, a powyższe fragmenty wywiadu wręcz mnie w tym upewniają.