EyePet - recenzja
GRA Powiedzmy to sobie otwarcie - traktowanie EyePeta w kategoriach kolejnej, pełnoprawnej gry, jest sporym niedomówieniem. Produkcja London Studio to kolejny krok w ewolucji zabawy spod znaku EyeToy - minigierek, wykorzystujących kamerę. Tym razem motywem przewodnim jest w nich Pet - wirtualny zwierzak, który dzięki możliwościom PS Eye pojawia się w naszym pokoju. Oczywiście nie dosłownie - na to przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać, ale dość szybko uczymy się obserwować wzbogacone o nowe elementy „odbicie” naszej podłogi na ekranie telewizora, dzięki czemu iluzja hasającego po nim stworka zaczyna działać. Przy opisywaniu EyePet ważna jest również cena, jaką przyjdzie nam zapłacić za zabawę. Pudełko z grą będzie kosztowało zaledwie 99zł, a zestaw rozszerzony o kamerę to wydatek 169zł. Brzmi zachęcająco, prawda? ROZGRYWKA Załóżmy, że zgodnie z instrukcjami, które przytoczyłem w pierwszych wrażeniach z gry, stworzyliście już swojego podopiecznego i wybraliście odpowiedni wygląd (opcji jest naprawdę dużo - każdy znajdzie coś dla siebie, ale i tak na pewno spędzicie mnóstwo czasu wybierając różne rodzaje i długości futra oraz ozdobniki). Co dalej?
Rozgrywka podzielona jest na 15 dni. Do każdego z nich przyporządkowane są zadania, które stopniowo uczą nas możliwości Peta oraz obsługi nowych zabawek. Nad wszystkim czuwa Profesor, który upewnia się, że dbamy o swojego podopiecznego, nie przeciążamy go zbyt długimi zabawami oraz nagradza za postępy nowymi gadżetami. W grze znajdziecie 60 zadań, które odblokowują się stopniowo po zaliczaniu poprzednich. Nie ma możliwości, żeby gdzieś utknąć na dłużej, bo jeśli jakiś element (jak na przykład śpiewanie...) nie jest waszą mocną stroną, to wystarczy cofnąć się do jeszcze niezaliczonych wyzwań i np. pstryknąć fotkę zwierzakowi przebranemu za Godzillę, który rzuca się na samochód, by zdobyć medal i spełnić wymagania, konieczne do odblokowania kolejnego zestawu zabaw.
Jako, że gra przeznaczona jest przede wszystkim do młodszych graczy, zadania nie nastręczają zbyt wielu problemów. Zdobycie brązowego medalu to z reguły pestka. Nie myślcie jednak, że pucharki wpadają hurtowo - wyśrubowanie wyniku do poziomu złota wymaga już sporej ilości prób i wasze pociechy na pewno nie raz i nie dwa poproszą o pomoc, więc bądźcie gotowi.
Ilość dostępnych zabawek i pomysłów na zadania spokojnie wystarczyła, by w trakcie prawie dwóch tygodni, jakie spędziłem z grą skutecznie odpędzać nudę. Inna sprawa, że starałem się nie forsować Spejsmena i gdy Profesor sugerował, by dać mu odpocząć, z reguły go słuchałem.
Ważnym elementem zestawu, jest karta, którą znajdziecie w pudełku. To ona zmienia się na ekranie telewizora w większość zabawek, jakich będziecie używali. Trampolina, siatka na ryby, robot z rakietą tenisową czy krzyżak do którego podwieszamy na sznurkach lalkę naszego projektu - to tylko kilka możliwości. Musicie również wiedzieć, że do zabawy przyda się blok rysunkowy i czarny flamaster, ponieważ Pet nieźle radzi sobie z przerysowywaniem naszych projektów do swojego magicznego bloku. Dzięki temu możemy projektować swoje samoloty, samochody i roboty, a najodważniejsze próby doceniane są nawet pucharkami. Warto poeksperymentować, czasem efekt naszej pracy wzbudzi tylko śmiech, gdy zbyt duże koła uniemożliwią prostą jazdę, ale w końcu uda się stworzyć coś trwałego. Oczywiście nasze konstrukcje również biorą udział w zabawach - sterujemy nimi padem, ale polecam trzymać się z dala od milusińskiego, który z lubością rzuca się na wszystko co się rusza...
OPRAWA Jeśli idzie o oprawę graficzną, to wszystko zależy od waszego dywanu... Ok, żartuję, choć faktycznie mnóstwo czasu spędzicie patrząc się na wzorki na podłodze. Jaki EyePet jest - każdy widzi. Autorom stworzonka przyświecała jedna myśl - uczynić go możliwie jak najsłodszym i to się udało. Smutny zwierzak patrzy na nas swoimi wielkimi oczami i po prostu nie ma możliwości, by nie rzucić mu specjalnego ciastka. Jest również świetnie animowany, dlatego oglądanie go w akcji jest przyjemnością. Występujące w grze zabawki są duże, kolorowe i łatwe w operowaniu. Czasem w pokoju pojawia się nam akwarium, staw czy olbrzymia ilość balonów i wszystko to sprawia świetne wrażenie wizualne. Nie ma tu przekłamań, przebijania tła i tego typu problemów, nawet przy problematycznych warunkach oświetleniowych. Rozpoznawanie ruchu również działa bez zarzutu i jedynym problemem może być przypadkowe zakrycie białego kwadratu na karcie, co skutkuje chwilowym zniknięciem gadżetu.
Słabiej jest w warstwie dźwiękowej. Gra jest w całości po polsku (dlatego nie sprawi problemów młodszym graczom), ale mamy w niej tylko jedną mówiącą postać - Profesora. Głos pasuje do nieco walniętego i przejętego swoją pracą oryginału. Szkoda tylko, że muzyka potrafi nieco znużyć przy dłuższym posiedzeniu. Snuje się gdzieś w tle i raczej nie wpada w ucho. Efekty zabawek, śpiew (popiskiwanie...) milusińskiego to już natomiast pierwsza klasa - brzmią bardzo naturalnie, co jeszcze dokłada swoją cegiełkę do tworzenia iluzji, zabawy z prawdziwym zwierzakiem.
WERDYKT EyePet to z pewnością produkcja, którą warto sprezentować swoim pociechom, bo zarówno jakość zabawy jak i cena są wyjątkowo przyjemne. Zauważyłem w zasadzie tylko jedną wadę. Czytając rozmaite zapowiedzi liczyłem na to, że stworek będzie bardziej samodzielny i skory do nauki nowych rzeczy. Okazało się jednak, że jeśli nie zwrócimy jego uwagi zabawką czy zadaniem, to nie potrafi on wiele więcej, niż krzątanie się po ekranie (ok, czasem narysuje coś na dywanie). Możemy oczywiście głaskać go czy ganiać ręką po ekranie, ale na tym "sztuczki" się kończą i przychodzi czas na przyzwanie na pomoc zabawek (co swoją drogą trwa odrobinę za długo).
Jeśli jednak przejdziemy do porządku dziennego nad faktem, że prawdziwe zwierzaki oferują więcej w kategorii interakcji, to EyePet sprawdza się świetnie. Nie może umrzeć, nie trzeba po nim sprzątać i prawie zawsze jest skory do zabawy. Najwięcej radości przyniesie dzieciom, ale i starsi gracze nie raz i nie dwa chwycą pada, żeby zmierzyć się z jakimś wyzwaniem. W sklepiku regularnie mają pojawiać się nowe rzeczy, a autorzy zapowiadają, że wydanie gry to jedynie początek przygody, więc o żywotność tego tytułu raczej nie powinniśmy się martwić.
Maciej Kowalik
Zobacz też: EyePet - pierwsze chwile w nowym domu
EyePet (PSP)
- Gatunek: dla dzieci
- Kategoria wiekowa: od 3 lat