Europa Universalis 2
„Historia świata nie jest teatrem szczęścia” - napisał niegdyś pewien wielki filozof - „a okresy szczęścia to puste karty historii”. Żeby się o tym przekonać, nie trzeba czytać dzieł Hegla. Wystarczy zagrać w „Europę Universalis 2”, najdokładniejszy symulator historyczny w historii gier komputerowych
18.11.2003 | aktual.: 08.01.2016 13:00
Europa Universalis 2
„Historia świata nie jest teatrem szczęścia” - napisał niegdyś pewien wielki filozof - „a okresy szczęścia to puste karty historii”. Żeby się o tym przekonać, nie trzeba czytać dzieł Hegla. Wystarczy zagrać w „Europę Universalis 2”, najdokładniejszy symulator historyczny w historii gier komputerowych
Europa Universalis 2
Jak podbiłem świat
„Historia świata nie jest teatrem szczęścia” - napisał niegdyś pewien wielki filozof - „a okresy szczęścia to puste karty w historii”. Żeby się o tym przekonać, nie trzeba czytać dzieł Hegla. Wystarczy zagrać w „Europę Universalis 2”, najdokładniejszy symulator historyczny w historii gier komputerowych.
„Europa Universalis 2” obejmuje - w najdłuższym scenariuszu - okres 400 lat. Zabawę w zmienianie historii zaczynamy w 1420 r. i musimy przeprowadzić swoje państwo przez całe dzieje nowożytnej Europy - aż do wieku kapitalizmu i fabryk, czyli do czasów nowoczesnych. Nie jest to z pewnością zadanie na jeden wieczór - przejście głównego scenariusza może zająć ponad 100 godz.
Po drodze czekają nas jednak rzeczy wielkie - rewolucje i przewroty, królewskie mariaże i skrytobójstwa, pakty handlowe i wielkie odkrycia, kolonizacja i wojny religijne Autorom udało się stworzyć taki model gry, który pozwala pokazywać na ekranie złożone zależności pomiędzy polityką, ekonomią a religią w nowożytnej Europie, a równocześnie jest jeszcze do ogarnięcia dla gracza.
„Europa Universalis 2” to również gra nieograniczonych możliwości. Możemy zostać władcą Portugalii i poświęcić się kolonizacji oraz odkryciom geograficznym, a nie europejskim konfliktom. Możemy także zostać bizantyjskim cesarzem (na początku XV w. cesarstwo jeszcze istniało i obejmowało Konstantynopol oraz kawałek Peloponezu) i podjąć desperacką próbę podniesienia z ruin imperium. Możemy wreszcie zostać władcą Polski i Litwy i zniszczyć państwo moskiewskie, zanim urośnie w siłę, a potem skolonizować Syberię naszymi osadnikami. Możemy także zostać królem Aszanti i podbić sąsiednie państwa w Afryce Zachodniej - Mali, Songhaj i Benin - a potem próbować stawić czoło europejskiej kolonizacji. W każdej partii komputer kieruje ponad setką historycznych państw na całym świecie (nawet jeśli gramy jakimś małym księstwem niemieckim), które prowadzą swoją politykę, mają własne interesy i prowadzą między sobą wojny (w które oczywiście można się wmieszać).
Wyliczenie wszystkich zadań władcy zajęłoby kilka stron „Gazety”, więc ograniczę się do najważniejszych. Trzeba zajmować się handlem, wysyłając kupców do centrów handlowych (to przynosi pieniądze, których jest zawsze za mało), nakładać embarga handlowe i zdobywać bardzo zyskowne monopole. Dużo czasu zajmuje prowadzenie wojen, chociaż - co warto podkreślić - wojna nie jest jedynym sposobem na zdobycie „punktów zwycięstwa” decydujących o miejscu naszego kraju w historycznym wyścigu. Warto jednak mieć dobrą armię z liczną kawalerią i artylerią, inwestować w nowe technologie wojskowe (muszkiety naprawdę zmieniają sytuację na polu bitwy) i wznosić potężne fortece. Prędzej czy później ktoś nas zaatakuje i przyjdzie sprawdzić się w boju. Odkrywcy powinni jednak wydawać więcej na flotę i budowę faktorii handlowych oraz kolonii - rzeczy bardzo kosztowne, ale przynoszące duże zyski. O ile, rzecz jasna, ktoś naszych kolonii nie zajmie, a faktorii nie puści z dymem.
Zajmujemy się również polityką religijną. Władca katolicki może zmienić w odpowiednim momencie historycznym religię państwową na protestantyzm, co przynosi wzrost dochodów i zwiększa morale armii, ale niesie ze sobą duże ryzyko wplątania kraju w wojnę z sąsiednimi państwami katolickimi. Różnice religijne mają również wpływ na zyski z podatków z danej prowincji i zwiększają ryzyko buntu. Innowierców i heretyków warto więc nawracać (dbają o to misjonarze). Nawracanie w „Europie Universalis” kosztuje jednak strasznie dużo, a jego rezultaty są niepewne. Zawsze wydawało mi się, że taniej i bezpieczniej jest utrzymywać na wątpliwym terenie silniejszy garnizon Ryzyko buntu możemy zmniejszać, wpływając na poziom tolerancji religijnej (wystarczy przesunąć odpowiedni suwak), ale że w grze nie można być tolerancyjnym w równym stopniu dla wszystkich, trzeba wybrać opcję, która niesie dla państwa najmniejsze ryzyko rebelii.
W porównaniu z poprzednią częścią gry „Europa Universalis 2” jest znacznie bardziej rozbudowana - obejmuje dłuższy okres historyczny i większa część świata jest dostępna dla gracza, chociaż środek Sahary zawsze pozostaje białą plamą na mapie. Zwiększono także liczbę wpisanych w grę wydarzeń historycznych, które mają wpływ na losy kraju (np. władca Polski może odmawiać szlachcie kolejnych przywilejów, co zmniejszy stabilność kraju, ale w długiej perspektywie zwiększy jego władzę). Grę także przyzwoicie spolszczono, chociaż nie bez błędów - autorom polskiej wersji myli się np. Persja z Irakiem, Moguncję zamieniają na Mogucję, a imiona niektórych władców (co prawda egzotycznych) zostawiają w wersji angielskiej. Mimo tych usterek „Europa Universalis 2” to obowiązkowa pozycja w repertuarze każdego komputerowego stratega. Proszę tylko uważać - to straszny złodziej czasu.
Adam Leszczyński
Europa Universalis 2
Producent: Paradox
Dystrybutor: CD Projekt
Minimalne wymagania: PC Pentium II 300 MHz, 64 MB RAM
Cena: 99 zł