Europa Universalis
Ile razy można wygrywać bitwę pod Gettysburgiem? „Europa Universalis” pozwala nam sprawdzić się wyjątkowo nie w roli amerykańskiego generała, ale pierwszego ministra europejskiego mocarstwa w jednym z najciekawszych i najbardziej burzliwych okresów w historii naszego kontynentu, który rozpoczął się w czasach wielkich odkryć geograficznych i wojen religijnych, a skończył wraz z rewolucją francuską w 1789 r.
18.11.2003 | aktual.: 08.01.2016 13:00
Europa Universalis
Ile razy można wygrywać bitwę pod Gettysburgiem? „Europa Universalis” pozwala nam sprawdzić się wyjątkowo nie w roli amerykańskiego generała, ale pierwszego ministra europejskiego mocarstwa w jednym z najciekawszych i najbardziej burzliwych okresów w historii naszego kontynentu, który rozpoczął się w czasach wielkich odkryć geograficznych i wojen religijnych, a skończył wraz z rewolucją francuską w 1789 r.
Europa Universalis
Kupcy i konkwistadorzy
Autorzy gier strategicznych traktują niektóre okresy historyczne wyraźnie po macoszemu. Chociaż wyprodukowano już kilkanaście gier o wojnie secesyjnej i drugie tyle o starożytnym Dalekim Wschodzie, to strategie umieszczone w realiach nowożytnej Europy można policzyć na palcach jednej ręki. To niedopatrzenie nadrabia „Europa Universalis” - i to w świetnym stylu
Rozgrywka toczy się - co także rzadkie - na poziomie strategicznym, a nie taktycznym. W „Europie Universalis” zajmujemy się konfliktami między państwami (albo raczej nawet przymierzami państw), a nie poszczególnymi bitwami, które rozgrywają się na mapie bez naszej bezpośredniej interwencji.
Już po kilku symulowanych „latach” rządzenia średniej wielkości państwem łatwo się przekonać, że władza to nie jest łatwy kawałek chleba. Musimy troszczyć się o zawieranie i podtrzymywanie sojuszy, odkrywanie i kolonizowanie obcych lądów, rozwój przemysłu i handlu, wreszcie - budowanie armii i floty oraz prowadzenie wojny. Autorom - którzy podobno przygotowywali się do stworzenia tej gry przez kilka lat - udało się odtworzyć niezwykle skomplikowaną siatkę historycznych zależności pomiędzy gospodarką, ekspansją terytorialną, poziomem rozwoju infrastruktury i setką innych jeszcze zmiennych (takich jak np. wyznanie religijne i umiejętności administracyjne historycznego monarchy). Np. kopalnie złota są świetnym źródłem dochodu, ale podnoszą inflację (bo na rynku pojawia się więcej pieniędzy niż towarów, co powoduje wzrost cen). W efekcie np. wystawienie armii składającej się z dziesięciu tysięcy żołnierzy, trzech tysięcy kawalerzystów i trzydziestu armat może kosztować władcę Hiszpanii, która jest w XVI-XVII w. największym producentem złota na świecie, znacznie więcej niż króla Francji i przyczynić się do jego wojennej klęski - o bankructwie państwa nie wspominając. Władca Rosji może przekonać się, że wzrost lub spadek cen eksportowanych z Syberii futer na europejskim rynku ma znaczący wpływ na jego dochody, a więc i na wielkość armii oraz poziom inwestycji w infrastrukturę tego wielkiego i zacofanego wówczas kraju.
Autorzy gry założyli, że nie ma konfliktów lokalnych, tylko globalne - i nawet w scenariuszach dotyczących lokalnych wojen (takich jak np. wojna północna na początku XVIII w., w której udział wzięła Rosja, Polska, Dania, Szwecja i kilka mniejszych państw), na wynik konfliktu mają wpływ wydarzenia rozgrywające się na drugim końcu świata. Ponieważ ceny rosyjskich futer spadają, kiedy wzrasta podaż, rozwój angielskich i francuskich osad handlowych w Kanadzie ma wpływ na dochody Rosji, a więc i pośrednio na wynik wojny...
Najbardziej wciągające jest oczywiście tworzenie alternatywnej historii. Dzięki inteligentnej polityce możemy sprawić, że Polsce i Litwie uda się utrzymać status regionalnego mocarstwa i uniknąć rozbiorów, podbić państwo Inków, grając Portugalią (co uczyni z niej potęgę równą Hiszpanii), względnie w imieniu króla Francji wygrać wojnę z Anglią o kolonie w Ameryce (wtedy nie tylko większość Amerykanów mówiłaby dziś po francusku, ale i historia całego świata potoczyłaby się zapewne inaczej).
„Europa Universalis” to oczywiście gra nie dla wszystkich. Nie ma tutaj trójwymiarowej grafiki (chociaż rozgrywka toczy się na estetycznie przygotowanej mapie, delikatnie stylizowanej na XVIII w.) ani efektownej akcji. Oglądamy tylko, jak symbole oznaczające armie i floty przesuwają się z jednej prowincji do drugiej. Chociaż obsługa gry jest czytelna i prosta (np. poziom tolerancji religijnej w naszym kraju ustawiamy specjalnym komputerowym „suwakiem”!), to sama rozgrywka jest niezwykle złożona i długo trzeba poznawać jej subtelniejsze reguły. Niestety, nie pomaga w tym wcale spolszczenie gry, które jest niekompletne i niezbyt staranne, np. znaczną część nazw geograficznych zostawiono w wersji angielskiej. Także w polskiej instrukcji roi się od błędów historycznych - czytamy np. że królem Polski był Henri de Valois, podczas gdy w całej polskiej literaturze nazywa się tego władcę Henrykiem Walezym. Katolicyzm zreformowano nie podczas „Rady Trentu”, jak chce tłumacz, ale na Soborze Trydenckim. Za znajomość historii Europy tłumacz powinien dostać pałę z dużym minusem. Nie powinno to jednak zniechęcać nas do gry - jest tak dobra, że nawet zły przekład nie był w stanie jej popsuć.
Adam Leszczyński
Adam Leszczyński
RAMKA
Europa Universalis
Producent: Paradox
Dystrybutor: CODA
Minimalne wymagania sprzętowe: Pentium 200MHz, 64MB RAM
Cena: 99,90 złotych