Elon Musk jako Wario w SNL przypomina o tym, o czym zapomniało Nintendo [Opinia]
Tak, to się zdarzyło naprawdę. Nie aktor udający Muska, a sam szef Tesli i SpaceX'u pojawił się w Saturday Night Live. Raz na żywo z monologiem przed publicznością, potem na rozprawie sądowej. Przebrany za Wario
Zatem w niedzielę... nie, nawet nie chcę tego tłumaczyć. Tu macie pierwszy klip, a poniżej wideo prosto z sądu, gdzie Luigi oskarża Wario o zabicie Mario. W zestawie bardzo suche żarty, dźwięki z gry oraz nawiązanie do Andrew Cuomo, byłego burmistrza Nowego Jorku, którego 11 kobiet oskarżyło o molestowanie seksualne.
Tak więc tak... Ale nie będę tu recenzował odcinka, a śmianie się bądź dźwięki zażenowanych westchnięć już we własnym zakresie. Ale bardziej zaskoczyło mnie to, że ktoś postanowił sięgnąć po Wario. I to w obrębie ścisłego, rozrywkowego mainstreamu. I to z pomocą Elona Muska, globalnego celebryty numer 1. z dziedziny technologii.
Skoro Wario został uznany za rozpoznawalną i ciekawą postać, to jak to możliwe, że przypominać musi o nim program komediowy, a nie Nintendo? A potencjał przecież jest. Nie wypominając wieku, mający ponad 35 lat Mario może lekko wychodzić bokami. Nawet w Polsce wyszedł z geekowskiej szafy, trafiając na wystawę w sklepach z Lego i wieszaki z ubraniami z popularniej sieciówce (uprzedzam - niestety tylko w dziale dla dzieci, sprawdzałem w weekend).
Tymczasem Wario to postać wyjątkowo fajna, bo idealnie sprawdza się, by udać się w te obszary, na które grzeczny Mario nie ma wstępu. Jednocześnie jeśli spojrzeć na listę gier, w których Wario był głównym bohaterem, to pozornie źle nie jest. W praktyce królują tam mini-gierki. Czyli fajny dodatek dla fanów, ale - no właśnie, dodatek.
To trochę jak z Deadpoolem, którego fani Marvela kochali, ale przez długie lata musieli zadowalać się niekoniecznie najlepszymi komiksami czy gościnnymi występami. Do dziś pamiętam zawód kolegi, fana marvelszczyzny, po tym, jak w dziwny sposób Deadpool zadebiutował w aktorskim filmie - "X-Men Geneza: Wolverine" z 2009 roku. Na "własny" film czekał jeszcze 7 lat!
Tymczasem Wario już dawno temu zaliczył debiut, który należy uznać jako szokująco wręcz udany. Pojawił się najpierw jako antybohater w "Super Mario Land 2", żeby niedługo później "ukraść" Mario jego własną serię. W "Super Mario Land 3" nie ma już śladu po hydrauliku, cała gra dotyczy tylko i wyłącznie Wario - stąd też mówi się nią często "Wario Land".
Do dziś pamiętam emocje, jakie towarzyszyły poszukiwaniu skarbów na Game Boyu. Te śmieszne czapki, które dawały fantastyczne jak na tamte czasy moce, jak latanie, płomienie czy rozwalanie tyłkiem powierzchni. I to zaskoczenie, że w zasadzie pół gry należało przejść jeszcze raz, aby wykorzystać wszystkie mechanizmy i wymaksować grę.
Paweł Hekman, który jest naczelnym "marianologiem" Polygamii, mówi mi, że fani od dawna proszą o grę poświęconą Wario. Bardzo liczę, że SNL stanie się kolejny sygnałem dla Nintendo, że przyszedł na to czas.