Dzięki takim premierom, jak Strange Journey Redux, 3DS rzeczywiście będzie jakoś żył w 2018 roku
Ale nie znam nikogo, kto narzekałby na kolejną odsłonę tasiemca od Atlusa.
Hej, kojarzycie Shin Megami Tensei? To taka malutka seria jRPG-ów od Atlusa. Gdzie irocznie użyte "malutka" oznacza, rzecz jasna, ogromna, bo trwająca od ponad dwudziestu lat i będąca jednym z najważniejszych japońskich tasiemców w gatunku, obok Final Fantasy, Dragon Questa i Kingdom Hearts. Persony, które zaczęły jako spin-off Megami Tensei, są znane powszechnie. Cała reszta serii - trochę słabiej na naszym rynku. Ale wystarczy raz dać w to przypadkowego nura, żeby się zakochać. Obecnie Atlus trzyma się pewnego, wygodnego 3DS-a i całkiem niedawno zapowiedział prawdopodobnie ostatnią odsłonę gigantycznej marki, jaką ogramy na tej konsolce Nintendo (dzięki prezentacji Shin Megami Tensei V na wydarzeniu promocyjnym Switcha, wiemy, gdzie wydawca przesiądzie się później).
A Stranger Journey Awaits in Shin Megami Tensei: Strange Journey Redux
Strange Journey Redux to... odgrzewany kotlet. Nie pierwszy zresztą od Atlusa na 3DS-ie. Oryginalne Strange Journey ukazało się siedem lat temu na poprzedniej kieszonsolce Nintendo, gdzie spotkało się z dość ciepłym przyjęciem. Dobra średnia na Metacriticu (80/100), spore grono oddanych fanów uważających je za "najlepsze wcielenie Shin Megami Tensei". Na pewno dla wydawcy więcej sensu ma ten wybór niż stanowiące raczej prezent dla największych maniaków Soul Hackers (akurat całkiem niedawno grałem). Atlus lubi też te swoje remastery porządnie rozbudować przy okazji przenoszenia na 3DS-a (dwie odsłony Devil Survivor wzbogacono o dubbing i dodatkowe kilkanaście godzin rozgrywki), nie inaczej będzie tym razem. Na przykład nowy protagonista do wyboru, który ma w jakiś sposób odmienić zabawę.
W historii naszej pasji nie było jeszcze platformy, która doczekała się tylu gier z kluczowej serii Atlusa. Nawet jeśli połowa z nich to remastery - nie zamierzamy narzekać. Japońskie role-playe od dawna nie miały się tak dobrze. Tylko nadrabiać. A Nintendo się cieszy, bo dzięki takim premierom 3DS rzeczywiście nadal będzie miał się dobrze w 2018 roku.
Adam Piechota