Duch prawdziwego Spartiaty

Duch prawdziwego Spartiaty

marcindmjqtx
28.10.2010 18:00, aktualizacja: 07.01.2016 15:55

Długo walczyłem ze sobą, żeby nie uruchomić wersji demonstracyjnej God of War: Ghost of Sparta. Bałem się niedosytu, jaki zawsze gwarantują dema przygód Kratosa, dlatego dzielnie wyczekałem, aż w czytniku mojego PSP zakręci się płyta z pełną wersją gry. Miałem rację, bo od Ducha Sparty odciągnęła mnie dopiero rozładowana bateria.

Był marzec 2008 roku, kiedy pierwszy raz spotkałem kieszonkowego Kratosa. Wtedy zabolała mnie tylko jedna rzecz - 4,5 godziny gry na normalnym poziomie trudności pozostawiało niedosyt. Ale nie przeszkodziło mi to w przejściu Chains of Olympus dwa razy w ciągu dwóch dni. Przez ostatnie dwa lata skończyłem grę jeszcze trzykrotnie i pewny swych racji twierdziłem, że to najlepsza gra, jaka pojawiła się kiedykolwiek na PlayStation Portable. Duch Sparty przystawił mi jednak do gardła jedno z Ostrz Ateny i zmusił do zmiany zdania.

Początek zabija Poziom na statku, kiedy Kratos skąpany w strugach deszczu przemierza pokład, jest zabójczy. Dwa razy przetarłem oczy ze zdziwienia, bo nie spodziewałem się takiego widoku. Z zapartym tchem zszedłem na dół, niszcząc każdego przeciwnika, który stanął mi na drodze. Chciałem więcej walki, krwi i patosu jaki non stop serwuje Ghost of Sparta. Odsapnąłem dopiero po kilku minutach i wreszcie dotarło do mnie, że trzymam w rękach PSP, na którym pojawiają się często paskudne, niedorobione produkcje. Ale jak to? - pomyślałem. Przecież nic nie mogło bardziej wgniatać w fotel niż Chains of Olympus.

To niemożliwe Kości graficzne w konsoli nie wyglądają, jakby miały się zaraz zapalić. Czyli jednak PSP ma moc, tylko nikt nie potrafi jej okiełznać. Albo to Kratos działa na sprzęt jakąś magią, albo Ready at Dawn stosuje dziwne sztuczki, które mają za zadanie oszukać moje oczy. Brnę dalej, przez kilka minut pomiędzy płomieniami, poznaję nowe ciosy. Czuję, że dopracowano elementy znane z Chains of Olympus i dodano kilka motywów, które dopełniają tamten pomysł. I ta grafika, wciąż nie mogę uwierzyć. PSP2 musi się niedługo pojawić, bo tej poprzeczki nie można już podnieść. Nie mogę odżałować tylko jednego - mojego PSP-1000 nie da się podłączyć do telewizora. Chciałbym zobaczyć Ducha Sparty na kilkudziesięciu calach. Nie wszystko złoto, co się świeci W życiu nie ma nic za darmo. Piękną grafikę Ghost of Sparta przypłaca co jakiś czas spadkami animacji. W małych pomieszczeniach jest ultrapłynnie, na dużych obszarach widać jednak, że musimy ponieść konsekwencje tej pięknej oprawy. Niby w Chains of Olympus było podobnie, ale tu spadki animacji bardziej rzucają się w oczy. Jak bardzo przeszkadza to w zabawie? Tak naprawdę tylko się czepiam, bo minus to naprawdę znikomy i można przejść nad nim do porządku dziennego. Konrad twierdzi, że God of War 3 jest nudny - taki sam jest Ghost of Sparta, ale czy monotonię rozgrywki można w tym przypadku nazwać nudą?

Szykujcie pieniądze Minąłem półmetek i rozpędzony mknę w kierunku kieszonkowego zakończenia. Choć słowa to mocne, nie mam wątpliwości i powtórzę je w recenzji. God of War: Ghost of Sparta jest najlepszą grą, jaka do tej pory pojawiła się na PSP. Nie sprawdzić w akcji kolejnych przenośnych przygód Kratosa to grzech i niewybaczalny błąd. Niech żałują wszyscy, którzy sprzedali konsolę. Na te kilka godzin zupełnie zapomniałem o nadchodzącej premierze 3DS - to jest gra, dla której warto kupić PSP. Bezapelacyjnie.

Paweł Winiarski

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)