Drakan: Order Of The Flame
Przed Państwem nowa wersja Lary Croft - wojowniczka Rynn dosiadająca wielkiego czerwonego smoka, co może być zabawne nie tylko dla herr Freuda. Warto przekonać się osobiście...
18.11.2003 | aktual.: 08.01.2016 13:10
Drakan: Order Of The Flame
Olaf Szewczyk
Przed Państwem nowa wersja Lary Croft - wojowniczka Rynn dosiadająca wielkiego czerwonego smoka, co może być zabawne nie tylko dla herr Freuda. Warto przekonać się osobiście...
Po sukcesie „Tomb Raidera”, pierwszej gry TPP (Third Person Perspective), zaroiło się od produktów podobnych, w których można było sterować bohaterką/bohaterem, śledząc akcję zza jej/jego pleców.
W przypadku Lary Croft miało to, jak się okazało, kolosalne znaczenie dla całej kultury masowej. Lara stała się pierwszym wirtualnym symbolem seksu. Trafiała na okładki popularnych gazet, zdobywała tytuły „Twarzy Roku”, plakaty z nią młodzi chłopcy wieszali na ścianach niczym ich ojcowie podobizny Marilyn Monroe. Larę matka natura, a raczej ojcowie projektanci obdarzyli bowiem nader szczodrze. Do legendy przeszedł jej biust, z każdym kolejnym odcinkiem „Tomb Raidera” obficie puchnący. Kontekst erotyczny „TR” był jednym z kluczy do sukcesu tej gry. Trudno więc pominąć ten temat przy ocenie „Drakana”, który jest właściwe jej klonem. Rynn to Lara w bajkowym świecie fantasy.
Jaka więc jest? Ładniejsza, proszę Panów. Pyszczek ma milusi, a biust na szczęście nie tak aseksownie monstrualny, jak u ostatniego wcielenia jej protoplastki. Nie muszę chyba dodawać, że czy upał, czy mróz chodzi odziana nader skąpo. Z redaktorskiego obowiązku dodam tylko, że biodra jakieś takie mizernie chłopięce, jak u modnych dziś trucheł na wybiegu. No one is perfect, baby...
Rynn żyje w świecie Drakan, nad którym świecą malowniczo dwa księżyce. Służące siłom ciemności hordy wartoków splądrowały jej wioskę i porwały młodszego brata Delona. Dziewucha wyrusza w świat, by go odnaleźć. Pomaga jej w tym smok Arokh, z którym na zawsze łączy swą duszę. Po drodze czyni rzeź wśród niewiernych, rozwiązuje zagadki, zdobywa nowe rodzaje broni, zbroje, artefakty i magiczne eliksiry (w tym, rzecz jasna, te uzdrawiające), a przede wszystkim pozwala nam cieszyć oczy widokiem tego przepięknego świata. Grafika to bowiem wielki atut omawianej gry.
Rynn może poruszać się na własnych nogach, ale może też dosiadać Arokha. I to jest dopiero coś - szybowanie na takim gigancie, niczym bocian nad spowitymi w mgłę dolinami - mniam, mniam - potrafi chwycić za serce. Czasem też skoczy adrenalina, gdy nagle zaczną nas ostrzeliwać z dołu katapulty lub gobliny albo obskoczy stado wrogich smoków. Arokh i Rynn to jedno - gdy któreś zginie, umiera też drugie. Dlatego warto często zapisywać stan gry.
Często jednak Rynn musi złazić z grzbietu swego Rosynanta, bo wielki smok nie do każdych podziemi się wciśnie. I chwycić za łuk lub miecz albo użyć jednego z magicznych przedmiotów. Znalezionych fantów należy używać mądrze, bo ulegają zużyciu. Poza tym Rynn nie wszystkie może udźwignąć.
Walka bronią białą nie jest jednak łatwa. Nieraz po prostu szlag mnie trafiał - czasami nawet na śmierć, bo przeciwnicy nie znają pardonu - gdy bezskutecznie próbowałem wykonać sztych, czyli proste pchnięcie mieczem. Przyjemnie za to strzela się z łuku, bo podczas celowania widzisz przeciwnika oczami Rynn. Inny zarzut: sztuczna „inteligencja” przeciwników bywa żałosna - czasami po prostu biernie czekają na egzekucję.
Arokh też potrafi zdobywać nowe możliwości walki. Po pokonaniu władców poziomu - innych groźnych smoków - przejmuje ich umiejętności, jak zamrażanie czy wykańczanie żrącym gazem. Towarzyszą temu, jak i innym kluczowym momentom gry, efektownie animowane fabularyzowane sekwencje.
Najważniejsza podczas walki, zarówno dla Rynn jak i Arokha, jest zręczność, czasami też spryt. Trzeba umieć robić uniki i wykorzystywać możliwości taktyczne. Na przykład, gdy Arokh nie może pójść za nami do podziemi, ustawiamy go na wprost wejścia, dajemy się zauważyć wrogom i uciekamy do smoka. A nieboraki lezą za nami, nieświadomi, że oddech starego gada jest wybitnie niezdrowy.
Motyw wiążących się na całe życie smoków i ich ludzkich jeźdźców jest w literaturze fantasy mocno eksploatowany. „Drakan” nie jest oryginalny ani pod tym, ani pod jakimkolwiek innym względem. Ma poza tym, pomijając poboczne misje, liniową fabułę i prowokuje do refleksji, co by było, gdyby Rynn i Arokh mogli zdobywać punkty doświadczenia, jak w grach fabularnych...
Mimo to prowadzi się Rynn bardzo przyjemnie, bo gra jest wykonana na poziomie i ma tzw. klimat. Muzyka też przyjemna. Polecam.
Drakan
Producent: Psygnosis
Dystrybucja: LEM
Minimalne wymagania: PC Pentium 166, 32 MB RAM, CD-ROM x4, akcelerator grafiki trójwymiarowej
Cena: 99 zł