Dragon Quest XI i Switch. Połączenie bardziej niż oczywiste
A chyba nawet wyglądać będzie całkiem nieźle.
Tak, to prawda, nie mieliśmy recenzji Echoes of an Elusive Age. Biorąc pod uwagę, w jakim momencie debiutował ten erpegowy moloch, uznaliśmy, że lepiej umieć odpuścić niż smażyć nierzetelny tekst. Nie oznacza to jednak, że „jedenastka” przeszła u nas bez echa. Pojawi się w zestawieniu najlepszych gier roku. Była bodaj pierwszym reprezentantem gatunku o takich rozmiarach, jaką wyzerował emerytowany redaktor Kowalik. Kusi Krzysztofa. Mnie straszy. I choć w moim umyśle jest już produkcją na wyłączność platformy Sony, planom switchowego portu biję brawo. To żyła złota dla Square, której wstyd byłoby nie wykorzystać.
『ドラゴンクエストXI 過ぎ去りし時を求めて S』キャラクターボイス入りティザー映像
Wydawca opublikował niedawno pierwszy zwiastun Dragon Quest XI S, hybrydowej wersji ostatniej odsłony najpopularniejszej marki pełnokrwistych RPG-ów w Japonii. „Hybrydowej”, bo przenośną mieli już wcześniej - tylko tamci gracze otrzymali intrygującą edycję na 3DS-a (można w niej wybierać pomiędzy współczesną oprawą i stylistyką a’la 16 bitów). Rzecz ukaże się w 2019 roku. I stawiam butelkę dobrego wina, że trafi również na rynek anglojęzyczny. Wiadomo, Switch. Chwilowo najpopularniejszy prezent grającego świata. W materiale nie zobaczymy za wiele rozgrywki, a najbardziej interesuje mnie tutaj framerate portu. Trzeba zatem poczekać.
A co nowego w środku? Voice acting. Tak, tego Japończycy nie mieli wcześniej. Tylko u nas był. No i „opcje” romansowe. Niczym w reedycji „piątki”, dostaniemy więcej wyborów na życiowego partnera. W tym również postaci męskie, gdyby bohater w naszych oczach miał „homo się stać seksualny” - za co szanuję dość konserwatywnego zazwyczaj Yujiego Horiego. I tyle. Jeśli graliście, to wiecie, że więcej zawartości tam nie potrzeba. Produkcja zwraca się z nawiązką. Tylko Persona 5 była większa w tej generacji.