Doom 64 - recenzja. Diabelnie dobry dodatek do Doom Eternal
Mało znany, odgrzewany kotlet na sterydach. Wyjątkowo smaczny
Doom 64 to prawdziwy artefakt. Ukazał się na konsoli, która nie była u nas zbyt popularna. Reprezentował oldschoolowy odłam FPS-ów w momencie, kiedy wychodził już Quake 2 (obydwie gry w Europie ukazały się w grudniu 1997). W drugim "kłeju" mieliśmy już swobodny widok i bardzo zaawansowaną architekturę poziomów. Natomiast Doom 64 serwował nam jeszcze stary paradygmat: giwera na środku ekranu, bez możliwości przycelowania do góry i dołu.
Te 23 lata temu gra Midway (tworzona przy współpracy z id) musiała budzić bardzo skrajne emocje. Dziś natomiast stanowi ciekawą odskocznię. I moim zdaniem ze wszystkich wznowień DOOM-ów z lat 90., to właśnie w tego gra się najlepiej. Szkoda tylko, że na Xbox One, PS4 i PC gra jest dołączana jako bonus do Doom Eternal w edycji Deluxe. Jedynie switchowcy mogą zakupić ją osobno, w bardzo zresztą atrakcyjnej cenie - 20,99 zł.
Szybciej, straszniej, ładniej i...nieco inaczej
Odświeżona wersja Dooma 64 obrała sobie całkiem interesującą niszę, w kontekście wznowień Dooma na konsole. Jest zarówno szybsza niż jakikolwiek inny Doom tamże dostępny, a jednocześnie jest także tytułem znacznie bardziej mrocznym niż pozostałe.
Warto zaznaczyć to, że Doom 64 nie jest remiksem jedynki ani dwójki. Jest to de facto odrębna gra, sequel Dooma 2 z nową fabułą (choć znowu chodzi z grubsza o to samo) i klimatem utrzymanym w mroczniejszym tonie. W wykreowaniu tego ostatniego pomogły między innymi nowe modele wszystkich wrogów, które stworzono od podstaw. Oczywiście swoje robi tutaj także przebudowany system oświetlenia i znacznie większa gra światłem i cieniem. Poprzednie Doomy, choć wizjonerskie, nie były w stanie takich efektów zapewnić.
Swoją cegiełkę w kreowaniu tej bardziej horrorowej, poważniejszej atmosfery dołożyła też m.in. klimatyczna, minimalistyczna, elektroniczna muzyka. Stanowi ona dość duży kontrast wobec brzdąkania a'la Megadeth w jakości MIDI. Także odgłosy wydawane przez wszystkie monstra są całkowicie świeże i mniej archaiczne od poprzedników.
Ogólnie Doom 64 AD 2020, wierny estetyce oryginału, nawet na 65-calowym telewizorze OLED, wygląda zaskakująco przyjemnie dla oka. Duża w tym zasługa tego, jak studio Nightdive podeszło do oryginalnych tekstur, zachowując ich pierwotny styl, ale podbijając je zarazem do 4K. Jeśli chodzi o płynność, gra jest superszybka, co przy zachowaniu świetnego gunplayu sprawia, że ze współczesnej perspektywy gra się w niego najlepiej.
Przy okazji piła łańcuchowa wreszcie budzi postrach i nadaje się do szatkowania czegoś więcej niż pojedynczego Pinky'ego. Wszystko przez to, że wykorzystuje ona podwójne ostrza, a zatem zadaje dwa razy więcej obrażeń. Przez tą drobną z pozoru zmianę Midway podkręcił znacznie dynamikę gry, bo ta wreszcie zachęca do walki w zwarciu. Innym dodatkiem do arsenału jest laserowa, demoniczna wariacja na temat Chainguna, czyli Unmaker. Co ciekawe, tę broń, do tej pory dostępną wyłącznie w Doomie 64, można zdobyć także w Doom Eternal.
Trzon rozgrywki i mechanika nie zmieniły się mocno, ale to i tak bardzo wartościowy dodatek do kanonu serii Doom. Niby to samo, co wcześniej, ale w klimacie, jakiego do tej pory nie było. W 1997 zdawał się być niewłaściwą grą w niewłaściwym czasie. Teraz, w dobie renesansu zręcznościowych tytułów w stylu retro, jest to strzał w dziesiątkę.
Drobiazgi, których zabrakło
Jeśli mam na coś ponarzekać, to powiem, że przeszkadza mi brak dokładniejszego podglądu statusu save'ów, np. godziny wykonania zapisu. Jeśli mamy kilka stanów gry z tego samego poziomu, nie sposób podejrzeć, który jest najświeższy. Innym drobiazgiem, jakiego nie umieściło skądinąd bardzo szanowane w kwestii remasterów Nightdive Studios, to opcja szybkiego zapisu i wczytywania gry z menu pauzy (na Switchu w Doom 2 są to przyciski L/R).
Bardzo się cieszę, że Bethesda postanowiła odkopać Dooma 64. Dzięki tej nowoczesnej re-edycji dostępnej na każdy sprzęt nowej generacji cała rzesza graczy może przekonać się, jaką osobliwą bestią był w momencie swojego wydania, ale zarazem doświadczyć go w najlepszym, arcade'owym stylu.
I tak właśnie powinno się wyprowadzać niedoceniane swego czasu gry z czeluści. Wznowienie Dooma 64 to wbrew pozorom spore wydarzenie, bo gra jest łącznikiem między światem klasycznego Dooma a nowej szkoły zaczętej przez Dooma 3. Najbardziej kuriozalne (choć może nie aż tak dziwne) jest to, że Doom 64 zestarzał się znacznie lepiej niż uznawane wtedy za rewolucyjne w swoim gatunku, także wydane na Nintendo 64, w pełni trójwymiarowe Goldeneye.
Platformy: PC, PS4, XONE, Switch Producent: Nightdive Studios Wydawca: Bethesda Data premiery: 20.03.2020 Wersja PL: nie Minimalne wymagania PC: Windows 10, Intel Core i5-750, 8 GB RAM, karta graficzna GTX 660 / Radeon R7 240 / Intel HD 530 Grę do recenzji podrzuciła Cenega, polski wydawca gry. Graliśmy na Xbox One X.