Dokąd zmierza Techland? Oto czego dowiedziałem się na otwarciu ich nowej siedziby
Wrocławska firma robi teraz dwie gry AAA
W Google Mapsie na ul. Jana Szczyrki - w tzw. "wrocławskim mordorze" - można zobaczyć masywny budynek z dużym napisem "TECHLAND", a obok wielki plac budowy. To stary budynek. Nadal tam stoi, ale naprzeciw wyrósł kolos. I nie jest to biurowiec z katalogu, a siedziba zaprojektowana specjalnie dla tej jednej firmy.
Docieram tam 4 marca na oficjalne otwarcie. Na miejscu dowiaduję się, że to w zasadzie otwarcie drugie, bo pierwsze - dla pracowników i gości - już było. Tłum ludzi, koncert, wypoczynek łamany na networking przy automatach z grami. Druga impreza - dla dziennikarzy i influencerów - jest zupełnie inna. Jest debata, jest zwiedzanie studia, są wywiady.
"Debata" to jednak luźna rozmowa między prowadzącym imprezę Jarosławem Kuźniarem a szefostwem studia, przeprowadzona w lekkiej konwencji programu śniadaniowego. Wywiady są w liczbie pojedynczej, a każdy ma na nie z zegarkiem liczone 15 minut. Ale studio faktycznie zobaczyłem. Krótką fotorelację znajdzie się w osobnym wpisie, a tu przejdźmy do tego, co najważniejsze – co z "Dying Light 2"? I co z samą firmą? Hamak, kapcie i 18 milionów
Firma jest już usadzona w nowym budynku. Za wnętrze odpowiada Magdalena Kozak, młoda architektka wnętrz, mająca na koncie realizacje dużych apartamentowców i hoteli. W środku przegląd tego, co potrzebne jest pracownikom dużej firmy – pokoje do relaksu, hamaki, łóżko do spania, TV i konsole, porozstawiane po kątach arcade’y czy magetyczne warcaby i sudoku na ścianie. Oraz zjeżdżalnia do kuchni.
Ale przede wszystkim sporo przestrzeni w pokojach pracowników. I gdzieniegdzie puste pokoje, czekające na kolejne osoby w przyszłości.
Oprócz projektantki, na scenie Paweł Marchewka (prezes), Aleksandra Marchewka (szefowa HR), Grzegorz Świstowski (dyrektor techniczny), Karol Bach (dyrektor finansowy) oraz znany i lubiany Tymon Smektała – główny projektant gry, a przez wielu pewnie kojarzony jeszcze jako "Hut Sędzimir", dziennikarz z magazynu CD-Action.
Aleksandra Marchewka przekonuje: "Nie jesteśmy korporacją". W Techlandzie ma panować domowa atmosfera, jeśli ktoś chce, chodzi w kapciach, a niektórzy przyprowadzają zwierzaki. Ale jak na olbrzymią firmę przystało (300 stanowisk pracy we wrocławskiej siedzibie), wyzwaniem jest właśnie spięcie wszystkiego w całość. "Najtrudniejsze jest zarządzanie ludźmi" - wyznaje Paweł Marchewka.
Ambicje firmy są, oczywiście, globalne. Z niewiadomych przyczyn Techland skutecznie ukrywa liczbę sprzedanych egzemplarzy wydanego w styczniu 2015 "Dying Light". Sukces był jednak niezaprzeczalny, produkcja stała się finansową lokomotywą firmy, a jedyna liczba pada w zdaniu "zagrało w nią 18 milionów ludzi z całego świata". Co nie jest tożsame z 18 mln sprzedanych egzemplarzy. Sygnał dla branży
Przyszłość? Techland oficjalnie ogłosił, że pracuje nad dwiema produkcjami. Ta z numerem dwa pozostaje tajemnicą, choć można domyślać się, że chodzi o zawieszoną w 2015 r. produkcję fantasy "Hellraid". Ciężko uwierzyć, żeby firma chciała bezpowrotnie utopić ten nieźle zapowiadający się projekt. Natomiast pierwsza to oczywiście "Dying Light 2" - miks otwartego świata, opanowanego przez zombie miasta, parkuru i walki.
Data premiery nie padła. Tak samo jak data wejścia Techlandu na giełdę, choć już po debacie Paweł Marchewka podawał w rozmowach termin, kiedy mogłoby się to stać. Przy czym warto dodać - kolejny termin. Podobne komunikaty słyszeliśmy od lat. Podczas otwarcia goście z ust prezesa słyszą, że nowoczesne biuro to "wyraźny sygnał dla branży". Z pewnością takie przeprowadzki podwyższają status firmy i robią niezłe wrażenie na zapraszanych tam gościach. Ale ciężko nie dopatrzyć się tu delikatnej szpili wbitej w lidera branży, czyli CD Projekt. Chociaż warszawska siedziba "Redów" w środku od lat wygląda zachwycająco, budynek z zewnątrz (zwłaszcza gdy obejrzymy go na Google Maps) do reprezentacyjnych nie należy.
Drugi raz szpilę poczułem, gdy pada pytanie o konkurencję. W odpowiedzi o innych grach nie ma ani słowa. "Naszym konkurentem jest tak naprawdę branża rozrywkowa" – odpowiada Karol Bach. Chodzi o walkę o czas odbiorcy, pada przykład wyboru między grą a Netflixem. I przypomnienie, że pierwszy "Dying Light" jest cały czas aktualizowany i popularny.
Ale nawet jeśli przytyki były absolutne niezamierzone, rywalizacja zdecydowanie w branży jest potrzebna. I pokazuje, jak wyklarowały się dwa bieguny. Na jednym CD Projekt Red - firma w gamedevie najbogatsza, z "Cyberpunkiem 2077" w produkcji, o którym od prawie dwóch lat nie przestaje się mówić. Jednocześnie w jakimś stopniu ograniczona działaniami przez giełdę, jej specyfikę i terminy. Na biegunie drugim Techland, który GPW skutecznie się wystrzega i podkreśla, że dzięki temu jest w stanie szlifować grę bez "bata" nad głową. A przecież przypadki gier ewidentnie nieskończonych, wydanych za szybko, dobrze znamy.
W kuluarach mówiło się, że twórcy "Dying Lighta 2" pełną parą szykują się do E3 - mimo że nad targami wisi widmo odwołania przez koronawirusa. Czekamy zatem na nowy start promocji gry - i ogłoszenie, czym ma być drugi tytuł o randze AAA.