Dlaczego David Cage nie lubi gier z zombie?
Nie tylko dlatego, że przez ostatnie lata mieliśmy ich ogromny wysyp.
27.10.2016 11:58
David Cage. Ufam, iż waszmościowie kojarzą? Niegdyś wizjoner w oczach graczy, któremu pewne nowatorstwo, jakie wprowadził, należy oddać. Dzisiaj wizjoner bardziej samozwańczy. Nie ma za to wątpliwości, że trudno wobec jego dzieł pozostać obojętnym. A dalej to pewnie kwestia gustu. Byłem zachwycony Fahrenheitem, póki na ekranie brakowało już wyłącznie Matriksowego Morfeusza. Szczerze uwielbiam Heavy Raina, ale może dlatego, że go nie rozkopałem nigdy i nie połamałem całej iluzji. Wobec Beyond pozostaję obojętny. Na Detroit, wiadomo, czekam, jak reszta. Z umiarkowanym entuzjazmem, ale czekam.
Tymczasem Cage dawno już nie był na językach, więc chciał powiedzieć coś, co będzie miało znaczenie. Brał w tym tygodniu udział w wydarzeniu w Londynie (wiemy dzięki GI.biz), gdzie zachęcał innych twórców, by chcieli opowiadać prawdziwe historie, zamiast skupiać się wyłącznie na "zombie i potworach". Na pewnej imprezie podeszła do niego kobieta, która chciała mu podziękować za "bezdomny" epizod Dwóch Dusz. Jak się okazało, sama żyła na ulicy przez dwa lata i gra obudziła w niej dawne, silne emocje.
Fahrenheit Game - Police Chase
Tutaj się wtrącę. Bo chciałbym zauważyć, że David również uwielbia "czadowe" rzeczy, do swoich produkcji z chęcią wrzuca wątki paranormalne (Beyond), science-fiction (Detroit), apokaliptyczne (Fahrenheit), walki w zwolnionym tempie, bieganie po ścianach, sensacyjne konstrukcje scen akcji i gatunkowe klisze. Nawet Heavy Rain, najmocniej stąpająca po ziemi gra z jego portfolio, nie jest tak czysta pod tym względem.
I rzeczywiście, zdarza się pierwsze rzeczy od Quantic Dream dołączać do panteonu tych "ważnych" dla rozwoju naszego medium produkcji. Chociaż nie zapominajmy, że wiele tytułów przed nimi też lubiło wzruszać, dziwić i kwitnąć w głowie jeszcze długo po odejściu od telewizora. Mówię z perspektywy dawnego tylko-konsolowca, więc moje przykłady kojarzycie bardzo dobrze. Pierwsze Silent Hille (z naciskiem na "dwójkę"), Metal Gear, Finale - znacie ten łańcuszek, moglibyście dokończyć go sami.
Heavy Rain : The Lizard HD Finger Amputation
Uwziął się na te strzelanki, nie sądzicie? A może po prostu nie grał w żadnego BioShocka. Z odrobiną luzu przypominam, że da radę połączyć i "zombie-potworki", i wspaniałą historię. Nawet Cage musiał z zazdrością kończyć The Last of Us. Nie chcę przedstawiać go w wyblakłym świetle, bo przecież rzeczywiście zawdzięczamy mu sporo - przede wszystkim osobny podgatunek przygodówek, szkołę Telltale, Life is Strange. Wielu z tych, co jego gry sprawdzili, przynajmniej jedną trzyma głęboko w sercu (ja Heavy Rain, właśnie dlatego nie chciałem go nigdy rozkopać). Jest barwnym, potrzebnym twórcą.
I jeszcze taka ciekawostka: zgadnijcie, do jakich gier Cage osobiście najczęściej zagląda? Do indyków, oczywiście. Lubi ich kreatywność i odwagę. Dlatego cieszy się, że Quantic Dream jest w ścisłej współpracy z Sony, które lubi wspierać "odmienne" rzeczy.
Adam Piechota