Dla kogo jest Gaikai?
Na pewno nie dla nas. Tak przynajmniej twierdzi David Perry, który ostatnio sporo mówi o swojej nowej usłudze, a teraz udzielił wywiadu GamesIndustry.biz. Dlaczego nie dla nas? Bo jeśli czytacie Polygamię, to znaczy, że z grami macie już trochę do czynienia. Gaikai zaś jest dla ludzi, którzy nie wiedzą, że są graczami, ale Perry im o tym powie.
Gaikai nie jest tworzone dla hardkorowych graczy - to są ludzie, którzy chcą HD, 60 klatek na sekundę, którzy będą szczęśliwi czekając półtorej godziny aż im się to wszystko zainstaluje... To nie są nasi klienci. Gaikai będzie próbować zdobyć nowych graczy, setki milionów ludzi, którzy nigdy nie widzieli Mario Kart, ale chcieliby. Oni jeszcze tego nie wiedzą, ale kiedy klikają, to klikają po gry - na Facebooku, na iPhonie na MySpace czy stronach z grami we flashu. Oni nie doświadczyli jeszcze gier takich jak EVE Online lub Spore czy LEGO Star Wars. Nie kupili jeszcze konsoli, jeszcze tego nie spróbowali.Czyli nie interesujemy pana Perryego. Myślę jednak, że robi fundamentalny błąd, bo ja bym chętnie zagrał w kilka gier z PC bez konieczności kupowania stacjonarnego monstrum, czego twórca Gaikai wyraźnie nie bierze pod uwagę. Więc może hardkorowi gracze powinni jednak bardziej czekać na OnLive?