Diablo 2: Lord of Destruction
Pan twojego czasu
18.11.2003 | aktual.: 08.01.2016 13:09
Diablo 2: Lord of Destruction
Pan twojego czasu
Diablo 2: Lord of Destruction
Pan twojego czasu
Najbardziej czarnym charakterem w dodatku do „Diablo 2” jest Baal nazywany także Panem Zniszczenia. I zupełnie słusznie. Baal w przewrotny sposób zniszczył dobre kilkadziesiąt godzin mojego życia. W dodatku było to bardzo przyjemne.
Muszę wyznać, że nie jestem fanem tej gry. Przeszedłem „Diablo 2” tylko dwoma postaciami i żadnej nie doprowadziłem wyżej niż do 35. poziomu Na serwerach Battle.net można spotkać postaci na 90. poziomie - co oznacza, że niektórzy ludzie są w stanie poświęcić tej grze już nie dziesiątki, ale setki godzin swojego czasu. Ani „Diablo”, ani Baal nie zawładnęli moim życiem do tego stopnia. Mimo to pozostaję pod wrażeniem zarówno samej gry, jak i - może nawet bardziej - jej komercyjnego sukcesu. W samej Korei Południowej sprzedano ponad milion egzemplarzy „Diablo 2”!
Gdyby ktokolwiek nie wiedział, o co chodzi w tej grze - choć wydaje mi się wysoce nieprawdopodobne - dwa zdania wyjaśnienia. Wcielamy się w bohatera, którego zadaniem jest pokonanie trzech paskudnych demonów - oraz setek ich mniejszych i większych sług - za pomocą czarów i walki wręcz. Grę trudno jednoznacznie zakwalifikować: ma elementy zręcznościowe (trzeba sprawnie machać myszą), ale ma także cechy gry fabularnej (ang. role-playing, RPG) - bo nasz bohater zyskuje doświadczenie i nowe umiejętności, a na kierunek ich rozwoju mamy bardzo znaczący wpływ. Jak się okazało, jest to bardzo wciągające - bardzo wiele osób jest skłonnych poświęcić bardzo dużo czasu tylko po to, żeby ich komputerowe alter ego zdobyło 50. czy 60. „poziom doświadczenia”.
Pazury prawdziwe albo stalowe
Co znajdziemy w nowym dodatku? Po pierwsze, dwie nowe klasy bohaterów, czyli druida i zabójczynię. Druid jest dość słaby fizycznie, ale może zamieniać się w budzącego grozę wilkołaka albo niedźwiedzia. Wykorzystuje także siły przyrody - np. rozjeżdżając przeciwników ognistą kulą z lawy. Zabójczyni potrafi walczyć specjalnymi ostrzami zakładanymi na dłonie, których mordercze właściwości uzupełnia licznymi dodatkowymi umiejętnościami z zakresu sztuk walki: potrafi np. teleportować się do przeciwnika, wymierzając mu przy tym silnego kopniaka, albo przywołać z czwartego wymiaru swój cień-kopię, który walczy z nią ramię w ramię. Przeszedłem zabójczynią całą grę - od pierwszego do piątego aktu - i muszę przyznać, że sprawowała się świetnie.
Dla każdej z klas dodano wiele nowych użytecznych przedmiotów, takich jak hełmy w postaci głowy wilka lub ptaka dla druida, rozszerzono także znacznie liczbę przedmiotów, którymi mogą posługiwać się wszystkie klasy postaci - pojawiły się np. kamienie runiczne i czaszki, które można wkładać w gniazda dla klejnotów w zbrojach, tarczach czy mieczach.
Dodano także piąty akt, którego scenerię stanowią skute lodem krainy barbarzyńskiej Północy. Teren jest duży - być może nawet trochę za duży - i bardzo starannie przygotowany: przechodzimy m.in. przez umocnienia obleganego przez demony miasta, niszcząc barykady i katapulty, przez świątynie barbarzyńców opanowane przez zombi i zamrożone podziemne rzeki. Grafikę możemy podziwiać w rozdzielczości nieco wyższej niż w oryginalnej grze, ale nadal niezbyt wysokiej (800 x 600 punktów). Dopracowano ją za to w najdrobniejszych szczegółach. Kiedy nasz bohater rozbija drzwi w umocnieniach pod obleganym Harrogath, widać, jak najpierw wybrzuszają się, a potem rozpadają pod naporem uderzeń.
Potworów u nas w bród
Rzadko kiedy mamy jednak czas na podziwianie grafiki - nowi przeciwnicy nie dają nawet chwili spokoju. Nawet zombi, które w poprzednich aktach wystarczyło tylko raz poszatkować na kawałki, teraz potrafią czasami dwu- albo trzykrotnie podnosić się z ziemi po pozornie rozstrzygającym ciosie. Szczególnie niesympatyczne są niewielkie demony, które potrafią pluć kulami ognia i teleportować się, żeby uciec przed zasłużoną karą. Potrafią także jeździć na grzbietach wielkich, zakutych w stal potworów w drewnianych pudłach przypominających palankiny, w jakich Hindusi niegdyś jeździli na słoniach - i tę bezpieczną pozycję wykorzystują po to, żeby razić naszego bohatera strumieniem ognia.
Blizzard ma reputację firmy, która nie lubi awangardowych pomysłów, ale potrafi za to świetnie wykorzystywać stare wzorce, zaś jej projektanci znani są z perfekcjonizmu. Być może dlatego premierę „Diablo 2” odkładano dwa lata, podbijając oczekiwania graczy tak wysoko, że - gdy wreszcie pojawiła się na rynku - towarzyszył jej cichy jęk rozczarowania recenzentów (co nie przeszkodziło grze zdominować natychmiast list bestsellerów). Podobnie, jak sądzę, będzie z dodatkiem - nie ma w nim nic, czego weterani „Diablo 2” nie mogliby się spodziewać, ale to, co się znalazło w „Lord of Destruction”, jest najwyższej próby.
Rozczarowuje? Odrobinę. A czy wciąga? Jak diabli.
Adam Leszczyński
Adam Leszczyński
Diablo 2: LoD Producent: Blizzard Dystrybutor: CD Projekt Minimalne wymagania: PC Pentium 233 MHz, 64 MB RAM, zainstalowana oryginalna gra „Diablo 2” Cena: 79,90 zł