„Detektyw Pikachu” najlepiej zarabiającą ekranizacją gry w historii
„Egranizacja” to ładne słowo, ale na razie nie będę o nie walczyć.
17.07.2019 | aktual.: 17.07.2019 17:34
Jak Adam słusznie zauważył, „Detektyw Pikachu” z Ryanem Reynoldsem wydaje się jedną z dziwniejszych egranizacji, jakie kiedykolwiek powstały. Teraz okazuje się, że jest też najlepiej zarabiającą.
Nie umiem nie słyszeć Deadpoola, dlatego ostatecznie nie wybrałam się do kina. Ale chyba jestem w mniejszości, bo Pikachu na wielkim ekranie okazał się najlepiej zarabiającym filmem opartym na grze wideo w historii.
Pocieszny pluszak o dziwnie męskim głosie zarobił na kinowych biletach 436 milionów dolarów, ale świetnie sobie poradził też w weekend otwierający, gdy pobił rekord otwarcia growych filmów, nabijając na licznik 161 milionów dolarów. I oczywiście to nie jest ostatnie słowo Pikachu-Reynoldsa, bo podobno trwają już prace nad kolejną częścią.
Tym samym pokemony zdetronizowały „Warcraft: Początek” dzięki „zaledwie” 3 milionom przewagi; w 2016 roku mógł on się pochwalić wynikiem 433 milionów „zielonych”, pokonując wtedy „Księcia Persji: Piaski czasu”.
POKÉMON Detective Pikachu - Official Trailer 2
Może kolejny rekord padnie w 2021 roku, gdy na ekrany kin wjedzie nowy „Mortal Kombat”. Tak tylko przypomnę, że ostatnio dostaliśmy wiadomość, że otrzymał kategorię wiekową R, dzięki czemu w filmie pojawią się Fatality.
Czekamy też na upiornego Sonica (który ponoć ma przestać być upiorny, a premierę przesunięto o trzy miesiące na luty 2020 roku) i filmowe „Uncharted” z Tomem Hollandem. Nad aktorem zachwycałam się już w mojej recenzji „Spider-Man: Daleko od domu”, więc nie będę się powtarzać.
Przy okazji – nadal nie ma wieści na temat daty premiery Detektywa Pikachu na Switcha. Pod koniec maja dowiedzieliśmy się, że pierwowzór filmu z 3DS-a trafi na Pstryczka jako następca oryginalnej gry. Co to właściwie oznacza - sequel czy rozszerzoną wersję? Nadal nie wiadomo.
Tatiana Kowalczyk