Days Gone idzie tropem Spider-Mana, a nie God of War, dlatego będzie rozbudowywane po premierze
Dodatkowo Luksusowe Coś. "Niezapowiedziane".
Z tym Days Gone to nadal nie wiadomo. Sony, oczywiście ładuje sporo gotówki w promocję swojego następnego tytułu na wyłączność. Prywatnie mam sporą sympatię dla Bend Studio - po pierwsze, trochę żartobliwie, odpowiadają za kultową-inaczej platformówkę z lat dziewięćdziesiątych (Bubsy 3D), ale później dość długo kreowali bardzo przyjemne Syphon Filter, szczególnie te dwie odsłony na PSP, które ówcześnie wywalały wizualną oprawę z kapci, będąc też rewelacyjnymi grami akcji. Tematyka zombiepodobna to rzecz wyświechtana, ale nawet Aśka z pokazu Days Gone wyszła całkiem zadowolona. Z dystansem, ale chętnie bym ten tytuł wziął do recenzji.
A zatem Days Gone dołącza do wspomnianych już wcześniejszych hitów first-party, zamiast, tak jak God of War, Yakuza czy Detroit: Become Human - polegać wyłącznie na dopracowanym fundamencie. Być może tak naprawdę mają tylko mglistą koncepcję tego, co chcieliby zrobić, JEŻELI posępny świat freakersów zdobędzie serca graczy. I wracamy do punktu wyjścia - dalej nie można być niczego pewnym. To całkiem fajne uczucie, bo po raz pierwszy od 2017 roku japoński gigant stawia na tak ryzykowną zagrywkę. Możemy jednak być pewni, że cena za standardowy hit AAA nie będzie wszystkim, co Bend zapragnie podwędzić z naszych kieszeni.