Darkspore: pokażcie mi więcej!
Od momentów pierwszej zapowiedzi na lipcowej konferencji EA byłem Darkspore żywo zainteresowany. Podobała mi się idea Spore, jednak sama gra była sporym zawodem. Z mojego punktu widzenia jedynym interesującym jej elementem były narzędzia pozwalające na dowolne kreowanie stworków. Przeniesienie tego do krwawego hack'n'slasha wydało mi się naprawdę intrygującym pomysłem. Jakiś czas temu miałem zaś okazję samemu sprawdzić, jak to działa w praktyce. Czy mi się podobało?
09.11.2010 | aktual.: 07.01.2016 15:55
Średnio. Przede wszystkim nie pokazano tego, co interesowało mnie najbardziej, czyli wspomnianych narzędzi kreacji postaci. Nadal nie wiem, w jaki sposób te wszystkie kosmiczne kreatury będzie się tworzyć. Może przecież okazać się, że będzie to polegało tylko na umieszczaniu odpowiednich "części ciała" w konkretnych slotach - zupełnie, jak w Diablo, tylko zamiast pierścieni i zbroi dostaniemy pazury i torsy. Wtedy, przyznam, będę zawiedziony. Twórcy jednak zarzekają się, że tak się nie stanie. Możliwości tworzenia mają być naprawdę bardzo duże i zróżnicowane. Cóż, przekonamy się. Ten element powinien zostać publicznie zaprezentowany już w najbliższych miesiącach.
Co więc widziałem? Trochę rozgrywki solowej i tryb PvP, czyli pojedynki graczy między sobą. Zarówno w jednym, jak i w drugim gracz zawsze ma do dyspozycji trzy różne stwory, między którymi można się przełączać. Graliście w Trine? Tu wygląda to podobnie. Sterujemy wielkim napakowanym... czymś, by nacisnąć jeden klawisz i zmienić się w inne coś, przypominające, przykładowo, pająka. Z zupełnie innymi umiejętnościami i specyfiką. Co ciekawe, w swojej "bazie" możemy mieć dużo więcej postaci. Trzy z nich wybieramy już przed konkretną rozgrywką. Wyobraźcie sobie Diablo II, w którym macie już mocno rozwiniętych bohaterów. Wybieracie kilku z nich, powiedzmy barbarzyńcę, czarodziejkę i zabójczynię, i podczas rozgrywki, zależnie od wydarzeń na ekranie, dowolnie się między nimi przełączacie. Brzmi świetnie. Gra powinna zyskać dzięki temu dodatkową głębię i naprawdę spore możliwości taktyczne.
W trybie dla pojedynczego gracza grało mi się, nie powiem, całkiem nieźle. Nie licząc kilku postaci naraz, to typowy hack'n'slash. W fajnym świecie, w którym nie ma goblinów czy szkieletów - co jest miłą odmianą zważywszy na dominacje fantasy w tym gatunku. Umiejętności było sporo, tempo gry umiarkowane, ale wystarczające, by było emocjonująco - czekam na prezentację kreacji postaci i może wyjść z tego naprawdę coś fajnego.
Tryb PvP był natomiast rozczarowujący. Fakt, że zaprezentowano jedynie pojedynki jeden na jednego i przez to tempo było zwyczajnie zbyt ślamazarne. Wiało nudą, nawet mimo wyjątkowo małej areny. Sytuację potęgowało to, że przecież nie do końca ogarniałem wszystkie udostępnione umiejętności (miałem na to zbyt mało czasu). Ciekawiej może jednak być, gdy naraz grać będzie więcej osób - a będzie mogło robić to aż do ośmiu (w pojedynkach cztery na cztery). No i, rzecz jasna, gdy dojdzie do tego aspekt taktyczny i samodzielne budowanie oraz dobieranie składu drużyny.
Podsumowując - mimo średnich wrażeń z prezentacji, nadal uważam, że Darkspore ma spory potencjał. Wszystko zależy od, powtórzę raz jeszcze, możliwości kreacji. Jeśli będą tak rozbudowane, jak w Spore - powinno być dobrze. Na razie na pewno warto hack'n'slash od Maxis śledzić, ale nie ma sensu nastawiać się na nie wiadomo jak wybitną grę. Pokaż mi więcej, Electronic Arts! Bo na razie, to nie wiem, co myśleć.
Tomasz Kutera