Czym będzie nowe Valkyrie Profile?
Bo Square coś ostrożnie zapowiedziało.
Cieszę się, że oprócz wyciskania Final Fantasy XV do ostatniej kropli, Square wyciąga z szafy swoje wszystkie marki, które zaniedbało przez ostatnie kilka(naście) lat. Secret of Mana dopiero co zaliczyło dwie "nowe" daty premiery - wraz z resztą klasyki na SNES-ie Mini oraz za sprawą pełnoprawnego (i średnio przyjętego, niestety) remake'u, który miał budować fundamenty pod zupełnie świeże kontynuacje. Powróciła również SaGa, na razie wyłącznie w formie emulowanego Romancing SaGa 2. Znowu skosztujemy The World Ends With You. To pod skrzydłami tej firmy dojrzewają zapatrzone w klasykę twory Tokyo RPG Factory (I Am Setsuna, Lost Sphear), Silicon Studio (Bravely Default) czy Acquire (wspaniale zapowiadający się Project Octopath Traveler). A teraz wydawca przypomina sobie o kolejnym IP. Bo wygląda na to, że powraca Valkyrie Profile.
VALKYRIE PROFILE -LENNETH- ヴァルキリープロファイル -レナス- :First Teaser Trailer 2018
Materiał, który Square wrzuciło na YouTube'a, zatytułowany jest "Valkyrie Profile: Lenneth First Teaser Trailer 2018". I to jest pewien problem. Bez oficjalnego potwierdzenia, jaką produkcję ma on zwiastować, opcje są dwie. Albo nadchodzi prawdziwy remake pierwszej odsłony VP, mający nas przygotować na kolejne oraz - oby! - rzeczywiście nowe rozdziały sagi, albo wkrótce do wszystkich elektronicznych sklepików wskoczy port portu, czyli Lenneth, które wydano już w 2006 roku na PSP. Patrząc na to, jak bardzo zmienia się rimejkowane Final Fantasy VII, nie jestem pewien, czego wolałbym w przypadku Valkyrie Profile. Może klasyczny system rozgrywki z wyraźnie podbitą oprawą?
Tak dalej. Bo jest jeszcze kilka istotnych marek do ożywienia. Tylko błagam - nie róbmy tak, jak z Chrono Trigger. Jeśli nie wiecie, zaledwie kilka dni temu na Steamie wylądował ten 16-bitowy klejnot (naprawdę klejnot. Jedna z najlepszych gier, jakie poznałem w swoim życiu). Entuzjazm trwał może z godzinę, dopóki nie zrozumieliśmy, że to port wersji mobilnej. Bezczelnie leniwy, z pozostawionym bez modyfikacji interfejsem i brakiem możliwości podkręcenia oprawy. Owszem, prawdziwą legendę trudno zniszczyć - Chrono Trigger w wersji pecetowej jest grywalny. Gdy ktoś pogodzi się z menusami, czeka go przygoda najwyższych lotów. Ale nie tędy droga.
Dobrze. A teraz wracam do trzymania kciuków za Valkyrie Profile.
Adam Piechota