Czy warto zabrać Romana na kręgle? Cała prawda o GTA IV
Od paru dni nie mogę zasnąć, bo ta jedna rzecz nie daje mi spokoju. Co gdybym jednak zabrał Romana na kręgle? W końcu postanowiłem, że muszę zakończyć ten rozdział mojego życia.
Powrót do wirtualnego świata GTA IV był zaskakująco łatwy. Wystarczy chwila, żebyśmy jak gąbka zaczęli wsiąkać klimat tego miejsca. Jeżeli nocą wyjdziemy na przechadzkę po mieście, zauważymy jak wszystko tętni wirtualnym życiem. Ruch uliczny jest względnie uporządkowany, choć co jakiś czas zdarzają się bardziej chaotyczne incydenty (nawet potrącenia). Grupki NPC-ów stoją na chodnikach i zajmują się beztroskimi pogawędkami. Czasem ktoś odbiera dzwoniący telefon i zaczyna głośno krzyczeć do swojego rozmówcy, a my jesteśmy w stanie tego podsłuchać i z reguły usłyszeć coś zabawnego.
Moim zdaniem nawet wejście w zapuszczoną alejkę wiąże się z potencjalnie klimatycznym doświadczeniem, bo znajdziemy tam obskurne mury, graffiti, kartony, palety i inne śmieci, a do tego odczujemy kontrastujący spokój, jaki panuje we wspomnianej alejce względem reszty miasta. Jeśli bredzę, to wybaczcie… staram się tylko powiedzieć, że każdy zakamarek Liberty City ma swój klimat.
Kręgle są trudnym tematem
GTA IV to gra znana z tego, że można w niej prowadzić życie człowieka wyjętego spod prawa. Będziemy uczestniczyć w szalonych pościgach samochodowych, realizować zabójstwa na zlecenie, a także chodzić z Romanem na kręgle. Ta ostatnia rzecz jest szczególnie ważna, bo nikt nie ma ochoty w niej uczestniczyć. Ludzie z reguły nie mają problemu w podejmowaniu się wymuszeń i morderstw, ale gdy zaproponujemy im kręgle z Romanem, wtedy zaczynają się prawdziwe schody psychologiczne.
Jego uradowany głos i chęć czerpania radości z życia po prostu irytują. Czy on coś ukrywa? To podstęp? Jakie znowu kręgle? Kolejne zgrzyty powoduje fakt, że niezależnie od tego czy właśnie strzelają do nas gangsterzy, czy może bierzemy udział w pościgu samochodowym, nasz kuzyn Romek to wyczuje i zadzwoni, a potem zada nam to przeklęte pytanie o kręgle. Tego typu sytuacje zdarzają się na tyle często, że na dobre utknęły w głowach większości ludzi grających w GTA IV (łatwiej zapomnieć nawet o krzykach swoich ofiar).
Oczywiście wszyscy odruchowo zaczynają odrzucać połączenia przychodzące od Romka i trudno się temu dziwić. Tylko czy to właściwe podejście do całej sprawy? Czy aby na pewno nie spowoduje to u nas kiełkującego poczucia winy? Powiem wprost: na przemyślenia w temacie poświęciłem wiele długich godzin i nieprzespanych nocy, ale było warto, ponieważ w pewnym momencie doznałem olśnienia.
Roman w końcu zadzwonił. Chciał iść na kręgle
Przypominam, że Roman okłamywał rodzinę w swoich listach. Pisał o lepszym życiu, zapewniał o wspaniałościach wynikających z amerykańskiego snu i przekonywał o swoim bogactwie. Kiedy Niko przybył na miejsce, miał wątpliwą przyjemność zrozumienia, że jego kuzyn tylko ściemniał.
Teraz Niko będzie odwalać całą brudną robotę i ratować Romka z licznych opresji. Można powiedzieć, że jego styl życia i dawne nawyki towarzyszą mu nawet po zmianie kontynentu. Sytuacja Niko sprowadza się do tego, że nie jest w stanie zapomnieć o przeszłości, tak samo jak nie zapomni o tych przeklętych telefonach od Romana. Widzicie, do czego zmierzam? To wszystko się z sobą zazębia, a natarczywość kuzyna w temacie kręgli może być symboliczna.
Roman jest symbolem tego, że przed pewnymi rzeczami nie da się uciec. Innymi słowy, nieważne ile razy nie odbierzemy telefonu, bo przed kręglami z Romkiem po prostu nie da się uciec. Nieważne ile tysięcy kilometrów przebędziemy i na jakich kontynentach postawimy nogę, bo pierwszy przykład z brzegu jest taki, że w Liberty City i tak załatwiamy dawne porachunki i wiedziemy żywot zabójcy. Gdy tylko to zrozumiałem, postanowiłem zaakceptować swoje przeznaczenie i pojechać na wirtualne kręgle. Po tym jak przez chwilę błąkałem się po mieście, Roman w końcu zadzwonił, a ja przyjąłem jego zaproszenie.
Czy warto zabrać Romana na kręgle? Cała prawda o GTA IV
Aktywność nie wiązała się z żadnym ciekawym wydarzeniem. To tylko względnie prosta minigra, która już po chwili staje się nudna. Czy warto zabrać Romana na kręgle? Nie, nie warto… można przez to co najwyżej postradać zmysły, czego dowodem jest ten artykuł. Jednak trzeba zaznaczyć, że są i pozytywy, bo po tym jak wynudzimy się na tych kręglach, docenimy każdą chwilę spędzoną na robieniu czegoś innego. Przesłanie jest proste: nie marnuj życia na kręgle z Romkiem.
GTA IV to wciąż dobra gra i ma przekonującą symulację tętniącego życiem miasta, w którym przywiązano wagę do zaskakująco wielu szczegółów. Zwykła przechadzka po Liberty City lub przejażdżka samochodem, wciąż mogą dawać naprawdę sporo satysfakcji. Przynajmniej tak jest w moim przypadku, bo zamiast wykonywać misje, często włóczę się po mieście i czerpię z tego przyjemność.
Delektuję się faktem, że zachowania NPC-ów są w miarę zróżnicowane i zazębiają się z wydarzeniami, które mają wokół nich miejsce. Cieszę się z tego, że auta są jakby z plasteliny i wgniecenia pojawiają się dokładnie tam, gdzie akurat uderzę. Z kolei gdy strzelę w opony, to dojdzie do ich przebicia, a jeśli zacznę palić gumę bez opamiętania, to zostaną mi same felgi. Jeśli pójdę do parku, znajdę tam ludzi uprawiających gimnastykę, a czasem spotkam nawet ulicznego grajka, któremu mogę dać parę dolarów. Innym razem będę przypadkowym świadkiem tego, jak policjant zgarnia jakiegoś przestępcę i zabiera go do radiowozu.
Cała prawda o GTA IV jest taka, że gra nadal może być przyjemnym doświadczeniem i nawet jeśli trochę się już zestarzała pod niektórymi względami, to pod innymi trzyma wysoki poziom.
Marcin Hołowacz, dziennikarz Polygamii