Czy Obcy: Izolacja wystraszyłby Was z kamerą TPP?
Zza ramienia nikt nie usłyszy Waszego krzyku.
Obcy: Izolacja, jeden z nielicznych wysokobudżetowych horrorów „tej” generacji (stawiam cudzysłów, bo gra ukazała się również na poprzednich konsolach), powraca nam dość często, chociaż raczej z niezbyt pozytywnych powodów. Wiemy, że nie okazał się sprzedażowym hitem, że jej twórcy odeszli z Creative Assembly, że planowana kontynuacja to już raczej anegdotka dla ciekawskich. Następny growy Obcy - Alien: Blackout powstający ponoć w studiu Cold Iron, będzie już najpewniej standardową strzelanką, a nie ryzykownym, ogłupiającym zmysły horrorem. Szkoda. Bo Izolacja, mimo kilku wyraźnych błędów (czas kampanii!), swoje klimatyczne priorytety ogarniała wzorowo.
No właśnie. A gdyby była grą z perspektywą zza pleców, miałaby szansę szarpać nerwy? Bo jak się okazuje w opublikowanym materiale z działającego prototypu, taki był pierwotny zamiar twórców. W filmie zobaczycie Amandę Ripley w całej okazałości, próbującą skradać się za plecami jednej z największych ikon kina grozy. Oraz przekonacie się, jak wiele w takiej sytuacji zmienia położenie kamery - mając możliwość jej dowolnego poruszania, zaplanowania mniej więcej następnych ruchów, sprawdzenia dokładnej lokalizacji Ksenomorfa… cóż, atmosfera jest nadal gęsta, chociaż pozbawiona totalnej bezradności, jaką znamy z finalnej wersji.
Pozostaje trzymać kciuki, że wydawca rozumie, iż Alien > Aliens, a tytułowy rozrabiaka o wiele lepiej sprawdza się w roli niezniszczalnego wysłannika piekieł niż mięsa armatniego. I po raz kolejny podumać, dlaczego po dobrych grach w uniwersum zawsze musi nastąpić zwrot w coś przepełnionego akcją. A jeśli szukacie innych ciekawych Obcych w wersji elektronicznej, serce chciałoby polecić nostalgiczne Alien: Resurrection, które dzisiaj pewnie zrobiłoby wrażenie wyłącznie brzydotą oprawy, zatem ograniczę się do metroidvanii z DS-a: Aliens: Infestation. Nawet z dwuwymiarową grafiką oddaje hołd stworzeniu H. R. Gigera po stokroć lepiej niż Colonial Marines.