Czy jest szansa na "prawdziwe" Pokémony na telefonach komórkowych?
I dlaczego nie.
Codzienny wylew wiadomości ze świata Pokémon Go to już raczej przeszłość. Aplikacja Niantic być może w niektórych częściach świata nadal robi spore zamieszanie (ostatnie szaleństwo w Japonii to fajny przykład), niemniej w Europie czy Ameryce ustatkowała się liczba regularnych graczy, emocje opadły i generalnie wszyscy nadal czekają na poważniejsze aktualizacje, bo jedne PokéZiomki, jakkolwiek przyjemne, wiosny nie czynią. A zatem to idealny moment, aby zjawisko podsumować i spojrzeć w przyszłość. Najbliższy punkt na osi czasu to, oczywiście, następne konsolowe wcielenie kieszonkowych dziwactw, którego premiera czeka za rogiem.
Szef Pokémon Company, Tsunekazu Ishihara, został ostatnio zapytany przez Wall Street Journal, czy popularność Pokémon Go ma szansę zmienić plany spółki i zainteresować ją wydaniem "prawdziwych" Poksów poza systemami Nintendo. Na przykład, jasna sprawa, na telefonach komórkowych. Japończyk stwierdził, że to właśnie maksymalne uproszczenie rozgrywki (wszak Pokémony to tak naprawdę już całkiem skomplikowane jRPG-i) zadecydowało o sukcesie dzieła Niantic. "Szansa na to, że produkt stworzony z myślą o jednej platformie mógłby odnieść sukces po przeniesieniu na inną, jest dość niska" - powiedział w stosunku do ewentualnego wyciągnięcia Pokémonów w wersji Sun/Moon z 3DS-a. Jego zdaniem, jest to zbyt duża gra, aby pasowała do zabawy mobilnej. "Doświadczenie jest podobne do czytania książki" - tłumaczy.
Tę tezę można także przeciągnąć do całego Nintendo i planów firmy na dalszy podbój rynku mobilnego. Zamiast dziwić się, że Super Mario Run jest kolejnym runnerem, w obliczu którego cały świat zapomni już niesłusznie o Raymanie, można na przykład zauważyć, że Ninny "czuje" nowy rynek, może nawet bardziej niż podwórko konsolowe. Dawno temu, gdy korporacja ogłosiła swoje wejście na telefony, spodziewałem się raczej portów klasycznych gier na wzór Virtual Console. A te nie miałyby szansy "kliknąć" w erze smartfonów. Po nowe Mario stanę grzecznie w kolejce, bo będzie przede wszystkim bardzo fajnym uzupełnieniem tej fantastycznej serii. A dla graczy żółtodziobów z zielonej łąki nieświadomości - sygnałem, że gdzieś tam czai się jeszcze cały wór wyśmienitych platformerów. Nie ma szans, aby Super Mario Run nie zrobiło huku, zapewniam Was.
Obie firmy, i Nintendo, i Pokémon Company, muszą dbać o swoje ikony. Jak to powiedział prezes tej drugiej:
Tylko, jak wiecie, w przypadku Ninny oznacza to także bezwzględną walkę z twórczością fanów. Co firma, to interpretacja złotych myśli.
Adam Piechota