Czas Jądra Ciemności w Spec Ops: The Line
Spec Ops zapowiada się na jedną z najmroczniejszych gier wojskowych w historii. Przy niej blednie nawet nuke z Modern Warfare.
21.08.2010 | aktual.: 07.01.2016 15:56
Co to jest? Kontynuacja całkiem niezłej serii strzelanin z ostrym zacięciem taktycznym. W The Line świat znów oglądamy zza pleców bohatera. Zacięcie taktyczne jest tu słabsze, ale za to większy nacisk położono na scenariusz, wzorowany na Jądrze Ciemności Josepha Conrada, oraz Czasie Apokalipsy Francisa Forda Coppoli.
Wrażenia: Nie wiem dlaczego autorzy nie mówią tego wprost - ta gra to Czas Apokalipsy naszych czasów. Historia kapitana Martina Walkera z Delta Force, który wyrusza do Dubaju w poszukiwaniu pułkownika Johna Konrada (sic!) jednoznacznie kojarzy się z filmem Coppoli. Trójka komandosów zostaje wysłana do zniszczonego burzami piaskowymi miasta na beznadziejną misję ratunkową. Szybko okazuje się, że na miejscu dzieją się dziwne i straszne rzeczy - bojówkarze i rabusie patrolują miasto, bezlitośnie polując na każdego kogo zauważą, a na latarniach wzdłuż autostrad wiszą setki ciał. Scenariusz to jedna z mocniejszych stron gry, ale ostrzegam tych, którzy mają niski poziom odporności psychicznej - to jeden z najbrutalniejszych i najbardziej drastycznych tytułów jakie ostatnio widziałem. Już w pierwszej scenie widzimy jakiegoś nieszczęśnika, który spada z kilkudziesięciu metrów i rozchlapuje się tuż pod nogami głównego bohatera. Później jest tylko gorzej. Szczególnie przerażający jest atak białym fosforem - Walker wraz z kompanami muszą unikać płonących ludzi, a potem chować się przed oddziałem bojówkarzy, którzy dobijają tych, którzy przeżyli. Na pytanie jednego z żołnierzy dlaczego oni to robia, Walker odpowiada beznamiętnie - 'Just to show that they are not someone to fuck with'. Wojna to piekło i mało która gra pokazuje to tak dosadnie.
Wojna to także, a może nawet przede wszystkim, strzelanie (przynajmniej w grach). W The Line ten element wygląda wzorowo. Wymiany ognia są pełne akcji i aż chce się złapać za pada. Wrogowie natychmiast rozbiegają się na wszystkie strony i szukają osłony, a w stronę oddziału lecą granaty i prawdziwy grad pocisków. Na szczęście kompani wydają się być całkiem inteligentni i nie trzeba ich niańczyć - sprawnie chowają się przed ostrzałem, osłaniają głównego bohatera i non stop raportują sytuację, informując że przyciśnięto ich ogniem, albo że oczyścili jakiś sektor z nieprzyjaciół. Elementy taktyczne są mocno uproszczone - wydaje się kilka podstawowych komend takich jak ostrzelanie wskazanego miejsca, albo breach (czyli wejście na pełnej.... no sami wiecie). Rozkazy się przydają, ale wyglądało na to, że to raczej gadżet, a nie konieczność. W większości miejsc prowadzący pokaz developer własnoręcznie likwidował wszystkich wrogów, nie oglądając się nawet na resztę zespołu. Mam nadzieję, że na wyższych poziomach trudności współpraca w drużynie będzie bardziej potrzebna. A skoro już przy współpracy jesteśmy - na razie nic nie zapowiada obecności trybu kooperacji. Walker czasem będzie sam, czasem w grupie, a sama grupa ma zmieniać liczebność. A to sugeruje raczej klasycznie singleplayerową rozgrywkę.
Autorzy wiele mówili (i mówią) o roli piasku w grze. Niestety jak na razie wszystko wskazuje na to, że piach owszem będzie, ale tylko w ściśle określonych miejscach. Ot tu będzie można rozwalić szybę, tam murek, a miliardy ziarenek zasypią nieostrożnych przeciwników. Chmur wzbijanych granatami nie zaobserwowałem - eksplozje były do bólu normalne i po prostu zabijały tych, którzy znaleźli się za blisko. Jak na aspekt któremu poświęcono tyle słów na razie nie wygląda to najlepiej.
Elementem Spec Ops który za to szczególnie przypadł mi do gustu był system osłon. Bohater idealnie płynnie kleił się do murków, ścianek i wraków samochodów, a potem równie płynnie otwierał ogień. Można strzelać celując, albo zupełnie na ślepo, czyli jak w każdym solidnym TPPie. Walker efektownie wystawiał giwerę ze swej kryjówki i kładł trupem kolejnych przeciwników, którzy napędzani bardzo dobrze wyregulowanym ragdollem padali na ziemię. Każdy domorosły sadysta doceni możliwość męczenia wrogów strzałami w kolana i w genitalia, oraz dobijania gdy ranni czołgają się po ziemi. Bardzo spodobał mi się też patent z przeskakiwaniem przez osłony - jeśli z drugiej strony ktoś stoi, to Walker powala go na ziemię potężnym kopem w klatkę piersiową. Mała rzecz a cieszy.
Pokaz zakończył się kolejną drastyczną, ale i znaczącą sceną. Walker wraz z zespołem dotarł w końcu do poszukiwanego dowódcy drugiego oddziału Delty (odnalezienie go to jedno z pierwszych zadań w grze), który właśnie torturowany był przez bojówkarzy. Aby wymusić informacje dowódca wrogiego oddziału przytargał uwięzioną kobietę, a jeden z żołnierzy zaczął strzelać koło jej głowy. Scena była wstrząsająca nawet dla tak zaprawionego w bojach socjopaty jak ja. Wydarzenie było ważne z jeszcze jednego powodu. Było bowiem przykładem wyborów, które może podejmować gracz. W trakcie całej sceny jeden z kompanów Walkera usilnie namawiał go do interwencji, podczas gdy drugi sugerował trzymanie się rozkazów. Decyzja pozostaje całkowicie w rękach gracza, a to co zrobimy w tej i w innych podobnych sytuacjach będzie miało bezpośredni wpływ na rozwój gry. A przynajmniej tak zapewniają autorzy.
Najfajniejsze:
- klimat
- gra aktorska
- strzelaniny
- system osłon
- animacja
Najsłabsze:
- wykorzystanie piasku w walce
Werdykt: Spec Ops: The Line zapowiada się na świetną grę. Obok Red Faction: Armageddon zrobił na mnie wrażenie najfajniejszej strzelaniny na targach. Ma solidną rozgrywkę, jest bardzo ładny, aktorzy odwalają kawał dobrej roboty a scenariusz wygląda na kawał niebanalnej historii wojennej. Czekam z niecierpliwością na więcej.
Tadeusz Zieliński