„Counter-Strike: Condition Zero": Kontruderzenie

„Counter-Strike” to nie tylko najpopularniejsza zespołowa gra wieloosobowa. To także mnóstwo pieniędzy, których ktoś nie zarobił. Grę stworzyli z myślą o dobrej rozrywce dwaj amatorzy. Nic dziwnego, że dziś próbują odrobić straty

marcindmjqtx

„Counter-Strike” to nie tylko najpopularniejsza zespołowa gra wieloosobowa. To także mnóstwo pieniędzy, których ktoś nie zarobił. Grę stworzyli z myślą o dobrej rozrywce dwaj amatorzy. Nic dziwnego, że dziś próbują odrobić straty

G:KOREKTAwkladkikomputer Jacekb Kolejne kontruderzenie

„Counter-Strike” to nie tylko najpopularniejsza zespołowa gra wieloosobowa. To także mnóstwo pieniędzy, których ktoś nie zarobił. Grę stworzyli z myślą o dobrej rozrywce dwaj amatorzy. Nic dziwnego, że dziś próbują odrobić straty

Gooseman i Cliffe wypuścili do sieci wersję beta 1.0 „Counter-Strike'a” 19 czerwca 1999 roku. Gra polegająca na zmaganiach grup terrorystów i antyterrorystów od początku cieszyła się dużym zainteresowaniem, choć niewiele przypominała „C-S” takiego, jakiego znamy dzisiaj. Wysoki poziom realizmu cechował dopiero betę 5.0, ale nawet wówczas nie istniały jeszcze najpopularniejsze z dziś już klasycznych map. Mimo to od początku było oczywiste, że „C-S” ma olbrzymi potencjał. To, że jest szalenie popularny nawet dziś - pięć lat po premierze - wiele mówi. Gry zwykle żyją znacznie krócej.

Na pewno do popularności „C-S” przyczyniła się nie tylko atrakcyjność rozgrywki, ale także to, że za grę nie trzeba było płacić. By włączyć się do zabawy, wystarczyło posiadać grę „Half-Life”, której modem jest „Counter-Strike”. Serwery powstawały jak grzyby po deszczu. Już trzy lata temu serwis www.counter-strike.pl miał w swojej bazie danych ponad 20 tys. zarejestrowanych polskich graczy. Od czasu debiutu „C-S” pojawiło się wiele innych bazujących na podobnym pomyśle tytułów, ale żaden z nich nie był w stanie zdetronizować króla. Począwszy od innych modów „Half-Life'a”, jak „Team Fortress” czy „Day of Defeat”, przez „Tribes” lub „Wolfenstein: Enemy Territory”, po wszelkie mutacje „Battlefield” czy najnowszy przebój „Call of Duty”. Wiele z tych tytułów oferuje bardziej zaawansowaną rozgrywkę, wiele robi bardzo dobre wrażenie, ale ostatecznie jednak punktem odniesienia pozostaje ich pięcioletni praszczur „Counter-Strike”.

„C-S: Condition Zero” jest sprzedawany jako samodzielny tytuł. Podpisują się pod nim zespoły Ritual i Gearbox (lista płac jest znacznie dłuższa, ale nie wchodźmy w szczegóły), ale tak naprawdę trudno byłoby im przypisać zasługę stworzenia nowej jakości. „C-S: Condition Zero” to przede wszystkim zbiór 18 map, z których wiele jest znanych znane miłośnikom „C-S” od lat: „Dust”, „Aztec”, „Militia”, „Italy”, „Prodigy” czy „Office”. Owszem, poprawiono grafikę, zmieniono parę detali, ale generalnie weterani nie powinni być zaskoczeni.

Interesującą nowinką jest za to możliwość gry z tzw. botami, czyli z przeciwnikami i towarzyszami broni sterowanymi przez komputer. Boty z „C-S: Condition Zero” to naprawdę wysoka klasa. Co więcej, nie wymagają oddzielnej instalacji, potrafią współdziałać w grupie, stosować te same taktyki, jakie znamy z potyczek z żywymi przeciwnikami. Potrafią nawet zaczaić się gdzieś w cieniu, czekając na ofiarę, czyli, mówiąc slangowo, „kampić". Autorzy botów najwidoczniej uważnie przyglądali się zachowaniom prawdziwych graczy, starając się stworzyć wierną imitację ich zachowań. To chyba najlepsze boty z napisanych dotąd dla „C-S”. Nic nie jest jednak w stanie zastąpić potyczki z żywym człowiekiem. Gra z botami przydaje się przede wszystkim dla nowicjuszy, pozwalając poznać mapy i wypracować niezbędne do przetrwania techniki. Prawdziwym problemem, bez względu na poziom trudności, potrafi być realizacja wszystkich wyznaczonych celów. Nie tak łatwo zastrzelić z lekkiego karabinu snajperskiego trzech przeciwników na mapach pozbawionych otwartych przestrzeni (np. „Prodigy") lub wyeliminować wroga oślepionego granatem błyskowym. Tego typu wyzwania bywają koszmarem, zwłaszcza na poziomie „Expert”. Trudno jednak o lepszy trening przed spróbowaniem swych sił z żywymi graczami.

Dodatkową atrakcją „C-S: CZ” miała być kampania „Deleted Scenes”. Piszę „miała być”, bo za atrakcję trudno mi ją uznać. Najbardziej uderza żałośnie niska sztuczna inteligencja przeciwników. To szokujący kontrast w zestawieniu ze znakomitymi pod tym względem botami. Lubię gry FPP offline, ale „Deleted Scenes” to jakieś nieporozumienie.

Prawdziwą wartością dodaną polskiej edycji „C-S: CZ” jest za to płyta z filmami reklamującymi oczekiwaną grę „Half-Life 2”. Robią wrażenie. Naprawdę jest na co czekać.

„Counter-Strike: Condition Zero”

Producent: Valve

Dystrybutor: Cenega

Wymagania: Pentium II 400 MHz, 64 MB RAM, CD-ROM x4

Cena: 149,90 zł

Źródło artykułu:Polygamia.pl
wiadomościrecenzjestare gry
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)
© Polygamia
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.