Concordia - recenzja. Wcale nie tacy głupi ci Rzymianie...
Strategiczna gra planszowa osadzona w klimacie Starożytnego Rzymu.
01.02.2019 | aktual.: 04.02.2019 15:15
Concordia (dzisiaj recenzowana wraz z dodatkiem Concordia Salsa) pochodzi jeszcze z 2013 roku, ale polska wersja została wydana przez Egmont Polska w 2017 roku, w ramach serii Egmont Geek. Dodatek ukazał się u nas pod koniec ubiegłego roku. Obie gry - dodatek i podstawka - są wciąż dostępne.W Concordii przenosimy się do Cesarstwa Rzymskiego w czasach jego największej chwały. Nie jest to jednak gra o podboju militarnym. Po przemarszach rzymskich legionów opadł już pył, a krew podbitych ludów wsiąkła w ziemię. Zapanował zatem idealny moment dla wielkich rodów kupieckich, by wzbogacić się i poszerzyć swoje włości. Tutaj wkraczają gracze – jako rzymscy patrycjusze, których zadaniem jest rozbudowanie sieci handlowej, handlowanie i po prostu bogacenie się. W tym celu przyjdzie nam rozsyłać kolonistów do miast odległych prowincji, by powalczyli (bezkrwawo) o cegły, zboże, narzędzia, wino i tkaniny.
Projektant: Mac Gerdts
Wydawca: PD-Verlag, Egmont Polska
Data premiery: 2013 (wesja polska: 2017), dodatek 2015 (2018)
Liczba graczy: 2 - 5
Wersja PL: Tak
Czas grania: według wydawcy 90 minut, według mnie 30 minut/gracza
Grę do recenzji dostarczył wydawca. Obrazki pochodzą od redakcji.
Zasady gry są bardzo proste, zwłaszcza dla tych, którzy mieli do czynienia z eurogrami ekonomicznymi typu Puerto Rico albo Agricola. Instrukcja ma zaledwie cztery strony, a w czasie naszych rozgrywek ani razu nie musieliśmy szukać w Internecie FAQ-a - co jest miłą odmianą choćby po planszowym Falloucie...W Concordii każdy z graczy ma swój zestaw kart, reprezentujących akcje, które może rozegrać. Przykładowo, zagranie Architekta pozwala na przesunięcie na mapie kolonistów i budowę domów w nowych miastach. Prefekt odpowiada za produkcję, a Trybun pozwala zebrać zużyte karty ponownie na rękę. Początkowo obawiałam się, że takie rozwiązanie ograniczy zbytnio interakcję między graczami. W takiej Agricoli, w której kontrolujemy rodzinkę rolników, pola akcji były wspólne dla wszystkich. Jeżeli sąsiad się, dajmy na to, pierwszy postarał o dzieciaka, to wszystkie inne rodziny musiały grzecznie poczekać do następnej tury, a w międzyczasie złośliwie zebrać cały kamień, na który ewidentnie długo czekał. Na szczęście, Concordia pozwala utrudniać innym życie na inne sposoby. Osoba, która pierwsza zbuduje swój dom w danym mieście, podwyższa koszt osadnictwa dla innych. Można też kupować karty akcji, na które przeciwnik poluje, albo tak planować produkcję, by ktoś przypadkiem nie skorzystał, na przykład przez brak miejsca w magazynie. Ciekawa jest też akcja Dyplomaty, która pozwala na skopiowanie efektu ostatniej odrzuconej karty dowolnego innego gracza.Poza prowadzeniem ekspansji i produkowaniem towarów, musimy też zadbać o pozyskiwanie kart akcji. Dzięki nim uzyskamy nowe możliwości działania, a także punkty zwycięstwa. Każda akcja ma przypisanego boga rzymskiego panteonu: Saturn nagradza za każdą prowincję, w której mamy dom, a Merkury za produkowane towary. Im więcej kart danego bóstwa uzbieramy, tym większa będzie nagroda w punktach. Oznacza to, że nie możemy skupiać się wyłącznie na tym, co my i przeciwnicy robimy z kolonistami na planszy. Trzeba także skrupulatnie notować, w jakim kierunku rozwija się konkurencja i przy zakupie kart decydować, co jest dla nas ważniejsze: dodatkowa akcja danego typu, bonus punktowy, czy utrudnienie życia sąsiadowi.Podobnie jak w grach wideo, w planszówkach grafika też gra niebagatelną rolę. Przyjemnie jest obcować ze starannie wydrukowanymi, piękne ilustrowanymi kartami, planszami i żetonami. W tym aspekcie Concordia ma z jednej strony stonowany charakter, ale z drugiej - jest bardzo elegancka i konsekwentna. Klimatu dodają narysowane na morzach galery i potwory morskie. Mapa jest dwustronna, dzięki czemu rozgrywka nie znudzi się zbyt szybko. Jedna strona odpowiada całemu Cesarstwu Rzymskiemu, a druga pokazuje bardziej szczegółowo samą Italię.Rozgrywka wciąga, z każdą rundą musimy nieco modyfikować nasze plany, pojawiają się nowe szanse na zebranie cennych punktów, ale przeciwnicy też nie śpią. Im więcej osób, tym szybciej dochodzi do wzajemnych przepychanek, chociaż w przypadku gry w parze też nie jest łatwo. W moim osobistym rankingu stawiam grę na równi z Caverną i wyżej niż Agricolę. Jest też ciekawsza od Puerto Rico, mimo że ma trochę wspólnych mechanik. W mojej grupie potrzebujemy około 30 minut na osobę, by zakończyć rozgrywkę.Concordia doczekała się kilku dodatków. Galia/Korsyka oraz Egipt/Kreta wprowadzają wyłącznie nowe, dwustronne plansze, co nie znaczy, że należy przejść obok nich obojętnie. Nowe mapy wymagają zastosowania innych strategii. W ubiegłym roku pojawiła się, nie wydana jeszcze w Polsce, Concordia: Venus, w aż dwóch wersjach - jako samodzielna gra, albo jako dodatek do gry podstawowej, z kolejnymi mapami i nowymi kartami.Z kolei Concordia: Salsa zawiera trzy wzbogacające oryginał elementy: nowy surowiec, nową mechanikę i dwustronną planszę. Tym razem otrzymujemy mapy wschodniej części Cesarstwa z Bizancjum jako miastem startowym, oraz Hiszpanię.Naszym nowym towarem nie jest oczywiście pikantny dip do potraw, tylko białe złoto - sól. W grze pełni ona funkcję jokera zastępującego inne dobra. Budowa domów w wytwarzających ją miastach jest droższa, ale korzyści z produkcji są duże. Sól daje większą elastyczność przy planowaniu kolejnych ruchów, znacząco ułatwia nabywanie nowych kart akcji i może przeważyć szalę zwycięstwa na naszą korzyść przy końcowym podliczaniu punktów.Większe zmiany wprowadza szeroki kartonik Forum z zestawem 27 kafelków. Te ostatnie odpowiadają obywatelom Rzymu zapewniającym unikalne korzyści tej rodzinie, która przeciągnie ich na swoją stronę. Każdy gracz zaczyna rozgrywkę z jednym takim pomocnikiem, wybranym spośród dwóch losowych, albo - co jest moim zdaniem bardziej sprawiedliwe - licytowanym na aukcji.Te pierwsze kafelki sprawiają, że każdy gracz ma inną przewagę na starcie: dodatkowe miejsce magazynowe, tańszą budowę domów, albo ciekawe rozwinięcie dla konkretnej karty akcji. Przykładowo, dzięki Luciusowi Flaviusowi Dyplomata może kopiować akcje nie tylko z kart odrzuconych przez graczy, ale także z tych, które są dostępne do kupienia w banku kart. Dodatkowe kafelki można pozyskać za każdym razem, gdy wykonuje się akcję Trybuna - zebranie użytych kart akcji - przy czym im później się go zagra, tym więcej postaci jest do wyboru.Podsumowując, wprowadzone przez Salsę zmiany zasad nie są drastyczne, ale w przyjemny sposób uatrakcyjniają rozgrywkę. Twórcom dodatku udało się nie przeładować oryginału (co często miało miejsce w przypadku takiego Arkham Horror, w którym liczba żetonów i kart była trudna do ogarnięcia). Forum jest wprawdzie dodatkowym elementem, na który trzeba bacznie zwracać uwagę, ale szybko się do niego przyzwyczailiśmy. Jego zaletą jest to, że w większym stopniu czyni kolejne rozgrywki niepowtarzalnymi. Z kolei sól (tu miało być, że dodaje grze smaku, ale boję się, że mnie Bartek wyrzuci z pracy) daje możliwość bardziej elastycznego reagowania na poczynania przeciwników.Concordia jest dobra dla osób, które drażni w grach zbytnia losowość. Zwycięstwo opiera się głównie na strategii i umiejętnym odgadywaniu zamiarów przeciwników, ponieważ mimo że nie dochodzi do bezpośredniej konfrontacji, gracze nie są zamknięci w szklanych bańkach. Ich decyzje wpływają na sytuację na planszy czy karty akcji. Do szczęścia brakuje mi tylko wahania cen towarów na rynku ogólnym - ale kto wie, co się pojawi w kolejnym dodatku?