„Colin McRae Rally 04”: Wstrząsające wertepy
Dane mi było spędzić parę godzin za kółkiem, telepiąc się po wertepach, ślizgając po lodzie, mknąc po asfalcie. Oto garść wrażeń z gry „Colin McRae Rally 04”, która do sklepów trafi w kwietniu
15.03.2004 | aktual.: 08.01.2016 12:53
Dane mi było spędzić parę godzin za kółkiem, telepiąc się po wertepach, ślizgając po lodzie, mknąc po asfalcie. Oto garść wrażeń z gry „Colin McRae Rally 04”, która do sklepów trafi w kwietniu
Dane mi było spędzić parę godzin za kółkiem, telepiąc się po wertepach, ślizgając po lodzie, mknąc po asfalcie. I to zaledwie garść wrażeń z „Colin McRae Rally 04”
Mając okazję przyjrzenia się grze na miesiąc przed premierą, specjalnie dla Państwa zrezygnowałem na chwilę z eksterminacji zbrojnego ramienia muzułmańskiego fundamentalizmu w Iraku (patrz obok) przerywanej dla odprężenia śledztwem kto, co i dlaczego w cyberpunkowym świecie „Deus Ex: Invisible War”. Proszę jednak nie przeceniać skali mego poświęcenia. „Colin McRae Rally 04” potrafi zapewnić satysfakcję nawet niedzielnym kierowcom oderwanym brutalnie od obowiązków właściwych zbawcom świata. I choć od razu widać, że gra rozwija skrzydła tylko przed tymi, którzy poświęcą jej wiele dni, to nawet pokonanie zaledwie kilku tras w rajdach terenowych „Colin McRae Rally 04” daje jakieś pojęcie o klasie tego tytułu.
Jako jednak że czasu było mało, a ja lepiej radzę sobie z wirtualną snajperką niż dźwignią zmiany biegów (w obu rzeczywistościach), proszę traktować moje impresje z lekkim dystansem. Na poważne studium przyjdzie czas później.
„Colin McRae Rally 04” to na dobrą sprawę nie nowa jakość, ale ulepszona, rozbudowana wersja „Colina” sprzed roku. Proszę tej opinii, broń Boże, nie traktować jako wyrazu rozczarowania. Jestem odeń daleki. „Trójka”, cokolwiek by mówić (a mówiono tu i ówdzie, choć wątłym głosem, coś złośliwego o modelu jazdy), była bardzo dobrą grą rajdową. „Colin McRae Rally 04” to spory krok do przodu. Zachowano to, co dobre, dodając sporo atrakcji. Na przykład do grona lektorów dołączyli znani Martyna Wojciechowska i Krzysztof Hołowczyc.
Tym razem mamy szansę prowadzenia 23 różnych samochodów. To co prawda tylko o trzy więcej niż w „Trójce”, ale za to w podstawowym trybie gry - w mistrzostwach - nie jesteśmy już skazani na Forda Focusa. Oczywiście nie otrzymujemy od razu dostępu do wszystkich wozów (trzeba je najpierw odblokować, odnosząc sukcesy), ale i tak już na starcie pojawia się jakiś wybór.
Radykalnie wzrosła liczba nawierzchni - z 20 do 34. Przyznam, że sam jestem ciekaw, co dodano; w końcu ile można mnożyć odmiany błota, by miało to wpływ na jazdę. Sprawdzą to tylko ci, którzy się w grę wgryzą. Ja raptem zaliczyłem zaledwie kilka rodzajów gruntu, a i tak zdążyłem załamać ręce nad stanem swoich umiejętności rajdowych. Mnożą się nawierzchnie, ale mnożą się też rodzaje opon. Pojawia się więc promyk nadziei na sprostanie nowym wyzwaniom. Koła możemy „ogumiać" na 19 sposobów (przy 10 w poprzedniej odsłonie gry).
Największą chyba innowacją w „Colin McRae Rally 04” jest możliwość jazdy samochodami nie tylko z napędem na cztery (4WD), ale i na dwa koła (2WD). Co więcej, każda z tych kategorii dzieli się na tryby „normal” i „advanced”. Co w praktyce oznacza ten podział, mogę się na razie tylko domyślać po nazwach, bo do „advanced” nie dobrnąłem. Trudno jednak mieć projektantom gry za złe mnożenie dostępnych opcji. Faktem jest, że odczuwa się podczas gry różnicę w prowadzeniu aut 4WD i 2WD. I tu muszę przyznać, że przy 2WD szło mi nieco łatwiej, choć i tak nie było łatwo. „Colin McRae Rally 04” zdecydowanie nie należy do tytułów, w których receptą na sukces jest niezdejmowanie nogi z gazu.
Nowością jest tryb jazdy „ghost” - w pogoni za widmem samochodu. Inne tryby, dostępne po odblokowaniu, to „Group B” (samochody z lat 80. wycofane z rajdów jako zbyt niebezpieczne), „Expert” (maksymalny autentyzm: widok tylko zza kierownicy, hiperrealistyczny - jakoby - model uszkodzeń) „Stages” oraz „Rallies”. Co jeszcze się zmieniło? Podobno gra wygląda zdecydowanie lepiej. Specjalnej różnicy jednak nie zauważyłem. Powodem może być moja karta graficzna (Radeon 8500), która nie obsługuje DirectX 9. Inna sprawa, że już „Trójka” prezentowała się dobrze, więc i do „Czwórki” nie można mieć specjalnych zastrzeżeń.
Gdybym się czepiał, warknąłbym, że drzewa i krzewy mogłyby być bardziej szczegółowe. Kto jednak ma czas na uważne przyglądanie się okolicy, gdy trzeba wziąć kolejny zakręt? Choć pomimo pośpiechu do drzew powinienem mieć jednak zastrzeżenia. W komunikacie dla prasy producent podkreśla, że drzewa w trakcie jazdy się kołyszą. Niestety, tylko w wersji na konsolę X-Box. Niby to nic istotnego, ale bardzo nie lubię podobnych dyskryminacji. Nawet jeśli drzewa się nie kołyszą i nie są oddane wiernie z detalami, to są za to wyjątkowo niezniszczalne. Niepomiernie irytowała mnie niespotykana w przyrodzie pancerna odporność zwykłych zarośli. Krzak, przez który powinienem przemknąć jak przez masło, co najwyżej rysując lakier, tu ma stabilność betonowej ściany. To samo tyczy się młodziutkich drzewek, które w prawdziwym życiu mały fiat ścinałby niczym Kmicic knoty świec szablą. No, ale może przynajmniej w wersji na X-Boksa będzie inaczej Gdybym jechał prawdziwym samochodem, skasowałbym go już po paru minutach.
Mogę potwierdzić, że model uszkodzeń został faktycznie poprawiony - jest on zresztą zależny od wybranego poziomu trudności. Gracz ma teraz okazję osobiście i w detalach decydować o przebiegu napraw. Miłośnicy tuningu także powinni się ucieszyć z dużej swobody w przygotowywaniu wozu do jazdy.
Nie chcę brnąć w złośliwości, bo gra na to nie zasługuje. Pierwsze wrażenia bywają mylące, ale jest szansa na to, że „Colin McRae Rally 04” okaże się najlepszą grą rajdową w historii.
„Colin McRae Rally 04"
Producent: Codemasters
Dystrybutor: CD Projekt
Minimalne wymagania: procesor Pentium III/Athlon 750 MHz, 256 MB pamięci, karta graficzna 32 MB
Cena: 99,90 zł
Premiera: 2 kwietnia 2004 r.