Ciekawe, do ilu liczy Gaben zanim zdejmie grę ze Steama?
Bo do trzech ponoć nie potrafi. To jak? Raz, dwa, cztery… Art of Stealth, nie ma cię!
Jako prezes firmy, Gabe Newell ma na głowie zupełnie inne, ważniejsze sprawy, ale lubię myśleć, że siedzi sam nad wszystkim, co robi Valve. To on pracuje nad tajemniczą, nową grą, przygotowuje wyprzedaże i decyduje o zdjęciu jakiegoś tytułu ze Steama. A co mi tam, niech czar Gabena trwa.
Skoro już przy usuwaniu gier ze Steama jesteśmy, to właśnie kolejny deweloper dostąpił tego zaszczytu. Art of Stealth to tytuł najbardziej znany z recenzji Jima Sterlinga, który zmieszał go z błotem. W sumie nie ma się czemu dziwić, skradanki tam nie ma, podobnie jak jakiejkolwiek mechaniki czy choć szczypty talentu.
ART OF STEALTH - More Like Art Of Being A Load Of Crap
Proszę nie regulować odbiorników. Ta gra naprawdę jest w rozdzielczości 4:3
Oczywiście nie to jest powodem zdjęcia gry ze sklepu, bo niezależnych, przepychanych przez Greenlight dzięki rozdawnictwu albo głosom rodziny, gniotów jest na Steamie wiele. Chodzi o coś zupełnie innego, na co Valve jest szczególnie uczulone.
Otóż Art of Stealth, choć jest grą wybitnie złą, zaczęło zgarniać wyjątkowo przychylne recenzje od użytkowników. Okej, może Sterling (i wszyscy inni) nie zauważyli ukrytego piękna tej gry, ale Valve dopatrzyło się czegoś jeszcze – wszystkie konta, z których pisano pozytywne recenzje, należały do jednego człowieka. Był nim Matan Cohen, twórca Art of Stealth.
Żeby było ciekawiej, Cohen tak wściekł się na Sterlinga, że zgłosił jego film do YouTube jako naruszenie praw autorskich. Dodał też, że Jim nie ma „za grosz szacunku do programistów, którzy przez pięć lat uczyli się na uniwersytecie, by stworzyć dobrą grę”. Sam krytyk podaje, że studio groziło mu konsekwencjami prawnymi, co ostatnio miało już miejsce z innym „niezależnym potentatem gier wideo”, studiem Digital Homicide, którego gry również zniknęły ze Steama, choć z innych powodów.
Niestety tak to już jest z małymi studiami. Ci ludzie o wiele bardziej angażują się w robione przez siebie gry i nie chodzi tylko o wkład finansowy. Wszyscy pamiętamy, jak Philowi Fishowi puściły nerwy w związku z domaganiem się przez graczy Feza 2. Z kolei twórca Bear Simulator tak przejął się opinią PewDiePie’a, że postanowił swoją grę porzucić. Nie zapominajmy też o Seanie Murrayu, który zniknął ze sceny po tym, jak No Man’s Sky zaczął zbierać baty od graczy.
Na szczęście dla Cohena, decyzja nie jest nieodwracalna, co świetnie pokazuje przykład Vendetta: Curse of Raven’s Cry. Gra w styczniu ubiegłego roku zniknęła ze Steama, bo ponoć TopWare również kombinowało z recenzjami. Dziś natomiast jest znów dostępna, choć recenzje już tak przychylne nie są.
Bartosz Stodolny