Chris Lewis: "Dzięki Kinectowi możemy trafić do 40 milionów osób"

Chris Lewis: "Dzięki Kinectowi możemy trafić do 40 milionów osób"

marcindmjqtx
01.09.2010 15:15, aktualizacja: 15.01.2016 15:47

Podczas tegorocznego Gamescomu miałem okazję porozmawiać z Chrisem Lewisem z Microsoftu, odpowiedzialnym między innymi za markę Xbox 360 w Europie. Wrażenia? Na szczęście podstawowego pytania o LIVE już nie trzeba było zadawać, ale w przypadku innych rzeczy Microsoft zdaje się unikać konkretów.

Kinect nie jest dla hardcorowych graczy Rozmowa zaczyna się oczywiście od Kinecta i moich wrażeń po wypróbowaniu urządzenia. Mówię, to co zawsze - nie ma gier dla graczy. Sam pomysł super. Minigry? Powiedzmy, że fajne, ale ja potrzebuję czegoś innego. Okazuje się, że Microsoft dobrze o tym wie. "Czy celujemy na starcie w hardcorowych graczy z Kinectem? Nie. Chcemy dotrzeć do innego odbiorcy - młodych ludzi, rodzin, szerszego grona klientów". Dysproporcja na pokazie jest widoczna. W jednym rogu pokazano praktycznie wszystkie ważne gry od Microsoft Game Studios niewymagające Kinecta - czyli Fable 3 i Halo: Reach. Poza tym jedna gra na PC i to by było na tyle. Gears of War 3 nie pojawiły się, bo to przecież Niemcy z restrykcyjnymi przepisami dotyczącymi brutalnych gier.  Za to Kinect... masa stanowisk, dużo gier, więcej miejsca. Widać, na co mamy zwrócić uwagę.

No to co z tymi hardcorowcami? "Przywiązujemy do nich dużą wagę, w końcu to oni nas zdefiniowali" - mówi Chris - "Nie będziemy starać się alienować tych dwóch grup. Wraz z czasem zobaczysz coraz więcej gier na Kinecta, które podobają się graczom. Na pewno też pojawią się tytuły hybrydowe mieszające obydwa rodzaje sterowania". Oby. Niby od dawna o tym pisaliśmy i przewidywaliśmy taki rozwój wypadków, jak na razie jednak nic nie zostało zaprezentowane. I to nawet od samego Microsoftu. Nie ma też gier od niezależnych wydawców, co dziwi, bo przecież pokazanie ich tylko wzmocniłoby poczucie, że Xbox 360 ma silne portfolio i wychodzi na niego dużo tytułów. A tak? Wygląda to średnio.

Inni wydawcy Zresztą, to nie jedyne zmartwienie Microsoftu. Coraz więcej gier wydawanych na PlayStation 3 ma lepsze edycje. I chodzi mi tu głównie o EA. Wystarczy wspomnieć o Medal of Honor, gdzie dostaniemy jedną z gier z serii za darmo czy chociażby Dead Space 2, do którego dodane będzie Dead Space Extraction. Co na to Microsoft? W przyszłości mamy zobaczyć podobne akcje związane z Xboksem 360. Pierwszą jaskółką są dodatki do Call of Duty, które pojawią się najpierw na tej platformie. Mamy usłyszeć i zobaczyć dużo więcej takich zapowiedzi. Zawartość na wyłączność, lepsze wydania i tak dalej. Z Gamescomu pamiętam jedno z nich - w najnowszej grze EA o Harrym Potterze będzie specjalna minigra dla Kinecta. Nie brzmi, jak coś dla mnie. Może młodsi gracze się tym zainteresują? "Tego typu partnerstwa będą wraz z czasem stawać się coraz ważniejsze" mówi Chris. No pewnie, że tak. W końcu większość gier od wydawców niezależnych jest na obydwie platformy. Ich ilość jest na rynku porównywalna, więc warto zapewnić lepszą wersję gry na swoją platformę. Jak na razie góruje tu nad Microsoftem Sony.

Centrum rozrywki Ale gry to nie wszystko. Pamiętacie jeszcze, jak część graczy z pogardą mówiła "Xbox to pecet"? Microsoft na pewno. Chris wspomina ten okres: "Kiedy wprowadziliśmy Xboksa na rynek w 2000 roku pamiętam, jak mówiliśmy w kółko - to jest konsola do gier, nie centrum rozrywki." A teraz? Teraz się to zmieniło. I to bardzo.

Dostęp do sieci, możliwość słuchania muzyki, oglądania filmów czy rozmawiania ze znajomymi, które pojawiły się z Xbox LIVE, zmieniły oblicze konsoli. Z urządzenia dla graczy stała się ona centrum rozrywki, którego gry są tylko częścią.

Czy w związku z tym Microsoft może skupić się tylko na dostarczaniu gier i usługi LIVE, a produkcję sprzętu oddać każdemu, kto wykupi odpowiednią licencję? "Jak na razie nie ma żadnych planów co do takiego działania. Nasz model biznesowy działa i jest dochodowy. Sprzedamy w tym roku więcej konsol niż w zeszłym i nadal w Europie jest 40 milionów osób, które jeszcze nie mają Xboksa 360, a chcą grać. Wiemy, że dzięki Kinectowi możemy teraz do nich dotrzeć".

Kinect to nie wszystko - Video on Demand, kanały filmowe, serwisy społecznościowe - to wszystko działa już jako część LIVE. Niestety nie wszędzie. USA ma ESPN, Anglia Sky, Francja Canal+, a co z resztą krajów? "Zobaczycie więcej tego typu usług w przyszłości". To świetna wiadomość, ale czy w tym roku? Okazuje się, że to skomplikowane. Prawa autorskie, licencje, rozmowy. Nie padają żadne daty. "Wiemy, że to ważne, by pokazać, czego można się spodziewać w najbliższej przyszłości. Nie mamy jednak nic teraz do ogłoszenia". Szkoda. Mamy jednak zobaczyć więcej nowych usług na Xbox LIVE. "Takich jak YouTube?" - pytam z niewinną miną mając w pamięci wpadkę na prezentacji z E3 - "W tym momencie nic nie ogłaszamy" - odpowiada mi Chris Lewis z uśmiechem.

Jak wygrać Europę? No dobrze, to jaki jest plan na przekonanie do siebie Europejczyków? "Czujemy się tu całkiem nieźle. Po premierze nowego modelu Xboksa 360 z 250GB dyskiem nasza sprzedaż wzrosła o 700%. Mamy 84% rynku w Anglii i 25% w Niemczech." Ile w Polsce? Nasze informacje mówią o 44%. Kinect ma być też sposobem na przekonanie do siebie mieszkańców Francji, Włoch, Niemiec i Hiszpanii. To dla Microsoftu bardziej "casualowa" część Europy. Ale to nie wszystko. Kluczem mają też być lokalizacje.

"Wiemy, że musimy mieć zlokalizowaną zawartość i gry. I nie chodzi tu tylko o lokalizacje kinowe. One nie wystarczą. Musimy dostarczyć całego doświadczenia z używania naszej platformy. Poczynając od interfejsu i gier, przez obsługę klienta, aż do usług - tylko w ten sposób przekonamy do siebie lokalne społeczności. Nie można polegać na typowych grach w języku angielskim. To nie wystarczy i wiemy o tym" - brzmi super. Co prawda w Polsce mamy już większość z tych rzeczy - interfejs, gry czy obsługę klienta. Tak naprawdę brakuje nam tylko udostępnienia i zlokalizowania usług. Mam nadzieję, że po starcie LIVE w listopadzie będzie to już tylko kwestią czasu.

A co w przyszłości? Microsoft ma przed sobą parę wyzwań. Pierwsze to na pewno piractwo. Czy coś dzieje się w tym temacie? Poza banowaniem konsol i usprawnianiem procesu produkcyjnego za wiele się nie dowiedziałem. Chris bardzo ogólnikowo rzucił o współpracy z policją, edukacji sprzedawców i zmianie ratingów wiekowych. Czyżby gry "casualowe" sprzedawały się lepiej czy też inaczej - były w mniejszym stopniu piracone? Z drugiej zaś strony to nie jest tak, że akurat ta firma nie zna tego problemu. W końcu jest to też producent zarówno Windowsa, jak i Office'a.

Drugim z wyzwań jest napęd i jego ograniczona pojemność. Czy nie czas się już przesiąść na bardziej pojemny nośnik? "Przyszłość to cyfrowa dystrybucja, a nie nośnik". Kupujemy grę na płytce i pobieramy do niej dodatki z sieci. To trochę tak jak z Games on Demand, według szefa Xboksa w Europie. "Zawsze znajdzie się miejsce na lśniącą płytkę, ale coraz więcej osób będzie pobierać zawartość cyfrowo, wraz ze zwiększaniem się przepustowości łącz. Cyfrowa dystrybucja będzie współistnieć z tradycyjną na coraz to nowych poziomach. I będzie to dla ludzi naturalna metoda konsumowania mediów". Nie sposób tu było nie zadać pytania o ceny na Games on Demand. Dlaczego gry kosztują tyle samo, co w sklepach? MS ma tu nieco inną wizję od mojej. Wcale nie chodzi o obcięcie pośredników, kosztów dystrybucji i wydania gry, a o dostępność. GoD można zawsze kupić w cyfrowej dystrybucji. Na płytkach już nie zawsze. No cóż, do mnie to nie trafia. Gdyby były tam jakieś białe kruki, to jasne, cena byłaby usprawiedliwiona. Ale w tym przypadku dla mnie to łowienie jelenia.

Wracając jednak do tematu. Spytałem Chrisa, co według niego czeka nas za pięć lat. Odpowiedział krótko - więcej innowacji. Deweloperzy mają postawić na więcej socjalnych interakcji, które równocześnie mają być bogatsze. Oczywiście mamy też zobaczyć rozwój cyfrowej dystrybucji i przeniesienie zawartości do "chmury" (cloud computing). Na znaczeniu mają też zyskać telefony, a w zasadzie smartfony, na których grać będziemy coraz więcej. Co ciekawe również w gry z dużych konsol i pecetów. Ot taki sposób na dłuższe zatrzymanie nas w świecie gry.

Brzmi ciekawie. Zobaczymy, ile z tego wydarzy się naprawdę.

W skrócie Microsoft stawia w tym roku na Kinecta. Do świąt mamy wszyscy przekonać się do tego urządzenia i zapragnąć zobaczyć je pod choinką. Szczerze? Nie widzę problemu, by taki przebieg wypadków miał miejsce w Anglii czy USA. U nas? Średnio. Urządzenie jest drogie i nadal nie ma oferty dla graczy, a to oni są jak na razie u nas głównym klientem Microsoftu. No chyba, że do tego czasu uda się stworzyć mitycznego casuala w Polsce.

Firma wie, co musi zrobić, aby zdobyć nasze serca, jednak nie chce podawać żadnych konkretów. Super, że LIVE w końcu u nas wystartuje, ale to dopiero wyrównanie do poziomu innych krajów - taki punkt startu. Żeby oferta stała się naprawdę atrakcyjna potrzebujemy dodatkowych usług, gier itp. No, ale o tym MS dobrze wie. Czekamy, kiedy tę wiedzę wykorzysta.

Piotr Gnyp

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)