Bridge Master 2000
Kiedy stwierdziłem, że napiszę książkę pod tytułem „Jak zepsuć rozgrywkę”, pozostali gracze przy stoliku uznali to za świetny pomysł. Partner stwierdził, że znam się na rzeczy, przeciwnicy nie próbowali zaprzeczyć. Dlatego, gdy otrzymałem wreszcie „Bridge Mastera 2000”, z zadowoleniem przystąpiłem do testów.
18.11.2003 | aktual.: 08.01.2016 13:01
Bridge Master 2000
Kiedy stwierdziłem, że napiszę książkę pod tytułem „Jak zepsuć rozgrywkę”, pozostali gracze przy stoliku uznali to za świetny pomysł. Partner stwierdził, że znam się na rzeczy, przeciwnicy nie próbowali zaprzeczyć. Dlatego, gdy otrzymałem wreszcie „Bridge Mastera 2000”, z zadowoleniem przystąpiłem do testów.
Bridge Master 2000
Jak zepsuć rozgrywkę
Program przywitał mnie siermiężnym interfejsem użytkownika; na oko nie więcej niż szesnaście kolorów, brzydkie przyciski - słowem - czasy Windows 3.1 (instalacja kosztowała mnie niecałe sześć megabajtów miejsca na dysku). W dodatku koszulki kart są brzydkie. Z drugiej strony - obsługa jest prosta, intuicyjna, a program nie potrafi się zawiesić. Coś za coś.
Program, jak łatwo się domyślić, służy do ćwiczenia umiejętności rozgrywki. W wersji podstawowej wyposażony jest w sto osiemdziesiąt problemów - ale nie rozdań! - na pięciu poziomach trudności. Można też dokupić kolejne zestawy zadań, gdy te „z przydziału” się wyczerpią. Problemy z poziomu pierwszego są naprawdę łatwe (jednak nieuważny gracz może i te przegrać). Drugi jest niewiele trudniejszy, na trzecim naprawdę trzeba zacząć myśleć. Piąty jest już bardzo trudny, więc nawet arcymistrz znajdzie coś dla siebie. Na okładce kompaktu przytoczono opinię Erica Rodwella: „znakomity program, który mogę polecić graczom na każdym poziomie”. Rodwell jest między innymi mistrzem świata Bermuda Bowl 2000.
Wspomniałem o tym, że liczba problemów nie ma nic wspólnego z liczbą rozdań. Otóż „Bridge Master” w dydaktyce posługuje się schematem znanym z klasycznych baśni: postępowanie złe i nierozważne zostaje ukarane, a czyny mądre i szlachetne bezwarunkowo zasługują na nagrodę. Dzielny rycerz zawsze dostanie rękę królewny, a złemu kanclerzowi w końcu spadnie na głowę fortepian. Tak też jest w „Bridge Masterze”: jeśli zagramy niewłaściwie, program tak ułoży karty pozostałe obrońcom, że kontrakt zostanie przegrany (naturalnie, przeciwnicy zagrają nam w karty i wistują optymalnie). Można więc uznać, że za jednym zamachem gramy wszystkie rozdania pasujące naszych kart i licytacji (która jest zadana z góry); problem zostanie zaliczony, jeżeli nasza taktyka będzie skuteczna w największej ich liczbie. W każdym razie takie są założenia.
Postanowiłem sprawdzić, czy rzeczywiście "Bridge Master" jest tak bezlitosnym żandarmem. W jednym z problemów zaplanowałem najpierw pozbyć się zatrzymań kierowych, potem oddać lewę na czwartą damę atutową i w końcu przegrać kontrakt. Zacząłem starannie kręcić sznur na własną szyję, gdy dobrotliwy program podzielił atuty obrońców 3-2... straciłem motywację. W innym nie sprawdziłem, czy nie spada singlowa dama za impasem (z prawdopodobieństwem równym niecałe osiem promili, ale zawsze coś) i uszło mi to na sucho. W kolejnym zlekceważyłem ryzyko podziału trefli 6-2 lub 7-1 (wszystkiego niecałe 9 proc.) - i mimo to wygrałem. Autor po prostu widział problem gdzie indziej i nie przewidział, że na poziomie trzecim zechcę popełniać błędy właściwe dla poziomu pierwszego. Chyba jednak powinien.
Gdy już uda nam się wygrać lub przegrać, możemy obejrzeć film, który krok po kroku wyjaśni nam, jak cwane rozumowanie właśnie przeprowadziliśmy - lub też, jakie popełniliśmy błędy. Poznamy przy okazji takie motywy, jak gra na odwróconą rękę, niebezpieczny przeciwnik, rozgrywka wywiadowcza i tak dalej. Tak więc praktyka łączy się z teorią.
Zdaniem producenta program jest dostępny w ośmiu wersjach językowych. Jednak dotyczy to tylko napisów na przyciskach, nazw stron świata itp. drobiazgów. Najważniejsze, czyli komentarze do problemów, jest w tylko po angielsku. Podstawowa znajomość tego języka naprawdę jest potrzebna, by w pełni korzystać z programu. Przy tym znajomość specjalistycznego słownictwa brydżowego nie jest już potrzebna; szybko się nauczymy, że „clubs” to trefle, „finesse” to impas lub ekspas, a „overruff” oznacza nadbitkę.
Jeszcze jeden dodatkowy walor edukacyjny: po udanej rozgrywce program pokazuje zdjęcie jednego ze znanych brydżystów. Zatem nie tylko poznamy teorię i praktykę rozgrywki, ale również dowiemy się, jak wyglądają Geir Helgemo i Krzysztof Martens (lub też „Krystoff”, jeśli wierzyć podpisom).
Zadania są różnorodne, ciekawe i rozwijające. Nie rezygnuję jeszcze z napisania książki, o której wspomniałem na wstępie, jednak program zwrócił mi uwagę na zagadnienia, o których do tej pory nie miałem pojęcia. Pomimo wspomnianych błędów w zasadzie podzielam opinię Rodwella.
Maciej Bójko
Bridge Master
Producent: Bridge Base
Dystrybutor: Magdalena Jassem (mjassem@amu.edu.pl)
Minimalne wymagania: Procesor 486, 8 MB RAM, Windows 95
Cena: 115 zł (dodatkowe rozdania - 30 zł)
Maciej Bójko