Nie słuchajcie tych, którzy narzekają na niesłuchającego się Trico
Dziś premiera The Last Guardian. Moim (i Patryka zdaniem) pretendenta do gry roku, zdaniem innych "przestarzałej platformówki". Tutaj chciałem poruszyć jednak kwestię niesfornego Trico.
06.12.2016 10:49
Niesfornego, bo już w recenzji wspomniałem, że " Trico ospale reaguje na kilka naszych komend, przeważnie porusza się jednak samodzielnie, zaglądając w zaułki, popiskując etc.". Ospale, czyli nie pędzi w miejsce, które mu wskażemy. Czasem w nie pójdzie, a czasem nie. Czasem zaskoczy i sam wskoczy na jakąś półkę skalną, której sami wcześniej nie widzieliśmy, pomagając nam w danej lokacji. A czasem zacznie sobie po prostu skakać po kałuży jak typowy szczeniak, zachwycając się rozchlapywaną wodą. I to jest właśnie w Trico najpiękniejsze, ta jego autonomia i skrypty odpowiedzialne za zachowanie zwierzaka. A że skrypty czasem się zacinają?
No właśnie nie jestem tego taki pewny. W kilku miejscach wiedziałem gdzie chcę iść albo wskoczyć, nawoływałem Trico, wskazywałem mu konkretne miejsce, a ten mnie olewał. Drapał się za uchem albo szedł w zupełnie drugą stronę. Błąd gry czy misternie zaprogramowane zachowanie Trico?
Jeżeli nawet bug, to w większości przypadków tego nie widać. Co trochę kojarzy mi się z mgłą z pierwszego Silnet Hilla. Wymuszona technicznymi ograniczeniami PlayStation została wykorzystana w kreatywny sposób, w dużej mierze odpowiadając za mroczny nastrój gry. Pierwszy Silent Hill bez mgły nie byłby tym samym. Silent Hill ze zmienioną mgłą (vide remaster "dwójki" na PS3 i Xboksa 360) to też nie to.
Podobnie jest z The Last Guardian. Gdyby Trico automatycznie reagował na wszystkie nasze polecenia, to czar obcowania z żywym zwierzęciem gdzieś by prysł. Albo gdyby nie daj boże na przykład snopem światła z tarczy (podobny motyw do Shadow of the Colossus) wskazywało się konkretne miejsca, w które Trico by szedł lub wskakiwał. Wtedy gra działałby idealnie, ale nie mielibyśmy partnerskich relacji z tajemniczym stworem, a wytresowaną małpę.
Trico to hybryda kilku gatunków, która znajduje nić porozumienia z chłopcem. Początkowo cieniutka, z czasem umacnia się, ale do samego końca pozostaje „nicią”, a nie "pasem transmisyjnym", po podłączeniu do którego Trico wykonywałby nasze rozkazy. I to jest w tej grze najlepsze.
Paweł Olszewski