Black & White (trzecia opinia)

Jako pierwsi w Polsce mieliśmy możliwość zagrania w przedpremierową wersję najnowszej gry Petera Molyneux. Prace nad oczekiwanym od trzech lat Black & White nareszcie dobiegają końca, a wszyscy testujący ją dziennikarze sypią superlatywami i czym prędzej zapisują się do fanklubu czarno-białych. Czy rzeczywiście zapowiada się tak wielki hit? Musieliśmy to sprawdzić osobiście...

marcindmjqtx

18.11.2003 | aktual.: 08.01.2016 13:01

Black & White (trzecia opinia)

Piotres

Jako pierwsi w Polsce mieliśmy możliwość zagrania w przedpremierową wersję najnowszej gry Petera Molyneux. Prace nad oczekiwanym od trzech lat Black & White nareszcie dobiegają końca, a wszyscy testujący ją dziennikarze sypią superlatywami i czym prędzej zapisują się do fanklubu czarno-białych. Czy rzeczywiście zapowiada się tak wielki hit? Musieliśmy to sprawdzić osobiście...

Według materiałów prasowych, które przez ostatnie trzy lata regularnie rozsyłała w świat firma Lionhead, Black & White to gra zawierająca w sobie trochę elementów każdej poprzedniej produkcji Molyneux. Przebrzmiewają tu echa zabawy w boga z Populousa, odwieczne dylematy moralne portretowane w Dungeon Keeperze, wątki strategiczne i ekonomiczne i wreszcie, zabawa w wychowywanie podopiecznego, czyli zaadaptowanie japońskiego Tamagottchi do świata gier komputerowych. Osobiście jednak zawsze zastanawiałem się, czy to aby nie za dużo. Czy wrzucenie wszystkiego do jednego worka nie jest (nie przymierzając) wkładaniem nart Adama Małysza do bagażnika Syrenki. Przecież już Dungeon Keeper cierpiał z powodu nadmiaru roleplay'owych statystyk, na które nikt nie zwracał uwagi, questów, których nikt nie potrafił ukończyć czy bezużytecznego widoku z perspektywy pierwszej osoby. Przed twórcami stanęło zadanie wyważenia wszystkich zaplanowanych elementów i takiego ich połączenia, aby finalny produkt mógł stać się, jak szumnie zapowiedziano, jedną z najważniejszych gier w historii komputerowej rozrywki. Pierwsze wrażenie jest niesamowite. Chyba się udało.

Bóg jak każdy inny

Black & White staje się mistycznym doznaniem już od pierwszych chwil wprowadzenia do gry. Boska iskra przemierza galaktyki i systemy słoneczne, aby u kresu swej długiej wędrówki zmaterializować się w Edenie, a wszystko to przy akompaniamencie znakomitej transowej muzyki. W Raju gracz za pomocą przysłowiowego Palca Bożego (w istocie tak wygląda kursor) ratuje tonące dziecko i zyskuje sympatię plemienia wyznawców. Pierwsze pół godziny zabawy najnowszym produktem Lionhead to rozbudowany samouczek, który zaznajomi gracza z zasadami poruszania się po świecie Black & White. Peter Molyneux spełnił swą obietnicę: rzeczywiście, na ekranie nie znajdziemy ani jednej ikony czy przycisku. Nic nie przesłania widoku na świat. Sterowanie kamerą odbywa się za pomocą myszy. Kursor jest więc głównym narzędziem naszego działania, zaś większość czynności program dobiera automatycznie. Dla przykładu: jednym z pierwszych dobrych uczynków, jaki możemy wykonać, będzie wsparcie mieszkańców wioski przy wznoszeniu własnej świątyni. W tym celu metodycznie klikamy na sterty desek w składzie, po czym przenosimy je na plac budowy. Wystarczy jednak „zamachnąć się” myszką i zwolnić kursor, aby drewno przeleciało z gracją kilkadziesiąt metrów i huknęło w ziemię albo w przechodzącego akurat wieśniaka. Interakcja gracza z otoczeniem jest wręcz zdumiewająca. Prawie każdy trójwymiarowy obiekt (owca, chata, roślina, głaz) można poddać naszemu działaniu. I tak na przykład na początku gry jedynym sposobem na odpędzenie dzikiego zwierzaka, który zagraża wiosce, będzie rzucanie w niego kamieniami. Warto wspomnieć o grafice, gdyż jest ona czymś niezwykłym. Statyczne screeny tego nie oddają, ale to niesamowite uczucie, lustrować podległy nam ląd spośród chmur, aby chwilę później, po kilku szybkich pociągnięciach myszą (towarzyszy temu charakterystyczny świst powietrza), spoglądać w błękitne oczęta wiejskiej dziewczyny. Jak twórcom engine graficznego udało się osiągnąć taką skalowalność obiektów, pozostanie ich słodką tajemnicą, jednak już samo obserwowanie świata Black & White to czysta przyjemność. Przyjemność, która w dodatku nie wiąże się z wymaganiami sprzętowymi, gdyż całość w maksymalnych detalach i rozdzielczości 800x600 na Celeronie 450, 128MB RAMu i Rivie TNT 32MB chodziła całkiem dobrze.

Interakcja i kreacja

Trudno po kilku godzinach testów mówić o czymś więcej, niż tylko o pierwszych wrażeniach, jednak prawie od razu widać, iż tym, co tak naprawdę będzie stanowiło o wartości i grywalności Black & White, jest sama konstrukcja fabuły i kolejnych misji. Praktycznie trudno tu powiedzieć o misjach. W trakcie rozgrywki mamy wrażenie, że w Edenie toczy się po prostu normalne życie, zaś kolejne zadania pojawiają się niejako spontanicznie. Już od pierwszych chwil samouczka, gdy rozglądamy się po świecie, coś się zaczyna dziać. Np. kilku rybaków buduje łódź na plaży i potrzebują nieco drewna oraz prowiantu. Takie zadanie symbolizowane jest przez świecący, unoszący się w powietrzu magiczny zwój. W trakcie gry zwojów-zadań cały czas przybywa. Jedne się pojawiają, inne znikają, a zdobycie niektórych premiowane jest w specjalny sposób. Jeśli dodamy do tego misje specjalne, kufry z magiczną zawartością, tajemnicze przedmioty i cuda, które spontanicznie czynimy (na przykład lokalny opad deszczu nad wyschniętymi polami pszenicy), przekonamy się, że grając w Black & White nie sposób się nudzić. Po prostu, jak każdy bóg, zawsze mamy coś do roboty. No i oczywiście chowaniec: podopieczny zwierzak, którego zdobywamy w pewnym momencie rozgrywki, po wykonaniu odpowiednich zadań. Jako bóg ojciec zająć się musimy jego wychowaniem. On zaś obserwuje każdy ruch w świecie gry, każdy dobry i zły uczynek, aby kształtować się na obraz i podobieństwo swego pana. Na początku maleństwo jest nieporadne i nieco przestraszone, więc trochę pieszczot dla poprawienia nastroju nie zaszkodzi. Chowańca trzeba dokarmiać, zapewnić chwile na wypoczynek, trzeba pokazać mu świat. Rozdając pieszczoty i klapsy można go też nauczyć wielu umiejętności. Prawdopodobnie pierwsza wizyta w wiosce zakończy się katastrofą. Mój milusiński na przykład skonsumował paru wieśniaków, zanim udało mi się go przekonać, że to nienajlepsza kolacja. Innym razem omal nie wzniecił pożaru, a sam przy okazji nieźle się poturbował.

Czekając na...

Na koniec warto wspomnieć o detalu, który szczególnie wrył mi się w pamięć. Typowy przykład, w jaki sposób projektanci gry stawiają nas przed wyborem między dobrem i złem i wyznaczają cienką linię, którą czasem przekraczamy nieświadomie. Oto podczas treningu musimy dość celnie trafić w kamienną kolumnę, co na początku sprawia nieco kłopotu. Bardzo szybko w okolicy pojawia się wieśniak, który złośliwie komentuje nasze niezdarne próby. Próby odsunięcia go na drugi koniec wyspy nie dają specjalnych rezultatów - skubaniec wraca. W końcu postanowiłem pozbyć się go w bardziej drastyczny sposób.... no właśnie. W wielu podobnych sytuacjach przychodzi nam wybierać między dobrem a złem, a każdy wybór ma wpływ na to, jaki jest rządzony przez nas świat i jaki jest nasz boski chowaniec. Nie mam złudzeń: przez krótki okres testowania wersji przedpremierowej Black & White nie widziałem nawet 1/10 tego, co gra ma do zaoferowania. Jednak pierwsze wrażenie jest niezwykle obiecujące i przeczucia podpowiadają mi, że nadchodzi gra naprawdę znakomita. Jeśli wierzyć Peterowi Molyneux, nawet tam w Lionhead do końca nie wiedzą, co stworzyli, ponieważ sztuczna inteligencja świata Black & White potrafi kreować sytuacje i zachowania, których nawet oni nie przewidzieli. Pozostaje więc zacierać ręce w zachwycie, gromadzić zapasy chipsów, kawy, M&M'sów i odliczać dni do premiery. No i oczywiście - zaglądać na Valhallę, gdzie zawsze będziemy mieli najświeższe wieści z czarno-białego frontu. Zapraszamy do odwiedzenia specjalnego serwisu gry Black & White, który uruchomilismy na Valhalli. Znajdziecie go pod adresem http://bw.valhalla.pl.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)
© Polygamia
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.