BioWare: Sceny erotyczne w niektórych grach mają sens
O przemocy i zabijaniu już pisaliśmy, czas na seks. O pierwszej części Mass Effect było głośno także za sprawą obecnych w niej momentów erotycznych. Nie inaczej będzie z sequelem, gdzie również mają się pojawić ostrzejsze sceny. Jednak według BioWare, dewelopera obydwu tytułów, ich umieszczenie ma sens, gdyż po prostu odzwierciedlają normalną ludzką naturę i relacje między poszczególnymi ludźmi.
09.07.2009 | aktual.: 15.01.2016 15:32
Jak twierdzi Greg Zeschuk, jeden z założycieli BioWare: Nie sądzę, że gry muszą zawierać tego typu sceny, uważam jednak, że w pewnych rodzajach gier mają one sensCałkowicie podzielam jego zdanie. Umiejętnie wpleciona w fabułę scena erotyczna tylko buduje odpowiedni nastrój. Za przykład niech posłuży chociażby rewelacyjny Fahrenheit, w którym dość odważnie pokazana scena miłości między dwoma głównymi bohaterami została znakomicie wkomponowana w ciąg wydarzeń.
Cieszy mnie to, iż autorzy podchodzą do tej sfery życia normalnie, i nawet działania dywersyjno-podkopujące (jak choćby materiał Fox News, w którym stwierdzono, że Mass Effect to niemal pornografia, a konsola Microsoftu to Sex-box) nie zmienią tego stanu rzeczy. Pamiętajmy o tym, że obecnie statystyczny gracz to osoba po trzydziestym roku życia. I nie oszukujmy się - golizny będzie coraz więcej. Oby była tylko dodatkiem i to podanym ze smakiem.
Michał Jankowski