Bill Gates utożsamia się z graczami. Wystarczyła jedna książka
Co wspólnego z grami mają wielcy tego świata? Wystarczyła jedna książka, by Bill Gates poczuł nierozerwalną więź ze społecznością graczy. To wspaniała metafora więzi międzyludzkich – pisze miliarder na swoim blogu.
Kto nie lubi grać w gry? Liczby mówią same za siebie: niemal połowa ludzkości ma kontakt z wirtualną rozrywką i w tej puli nie brakuje znanych osobistości, miliarderów. Dobrym przykładem jest Elon Musk, który uwielbia polskie gry, a także Bill Gates, który po latach nie ma już wątpliwości – nazywajcie mnie graczem.
Bill Gates przeczytał powieść autorstwa Gabrielle Zevin zatytułowaną "Tomorrow, and Tomorrow, and Tomorrow" i o swoich przemyśleniach pisze na łamach GatesNotes. Jego zdaniem definicja gracza staje się coraz szersza i ma wymiar niemalże metaforyczny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Książka o grach? To tylko pozory
Formalnie rdzeniem powieści "Tomorrow, and Tomorrow, and Tomorrow" jest projektowanie gier, lecz ostateczny wydźwięk nie pozostawia złudzeń: jest to książka o relacjach międzyludzkich, trudnej miłości i wyzwaniach, jakie czekają na zauroczonych w sobie przyjaciołach. Niespodziewany sukces w branży gier wymusza na bohaterach pogodzenie spraw prywatnych z zawodowymi. Najwidoczniej Bill Gates dostrzegł pewne analogie.
Niemniej gry komputerowe były i są towarzyszem Billa Gates'a; gdy był młodszy, uwielbiał Tetrisa, zaś "w ostatnich latach" zaczął grać w produkcje online, takie jak Spelling Bee i rozmaite wariacje Wordle. Formalnie więc Bill Gates jest graczem, ale inaczej definiuje ten termin:
Powieść "przemówiła do mnie z powodów osobistych"
Takimi wnioskami dzieli się Bill Gates po przeczytaniu "Tomorrow, and Tomorrow, and Tomorrow", bo chociaż formalnie jest to książka o grach, to kładzie duży nacisk na kwestie związane z partnerstwem i współpracą, a bez tego nie ma mowy o tworzeniu gier.
Sebastian Barysz, dziennikarz Polygamii