Innymi słowy, jeśli będziecie chcieli zabrać grę (wraz z laptopem) gdzieś w odległe zakątki globu, a nie macie możliwości podłączenia komputera do sieci, nie pogracie. Proste.
Co więcej, będziecie musieli być podłączeni do usługi Origin. Nie znaczy to jednak, że tytuł będzie sprzedawany jedynie tam - podejrzewam, że wersja kupiona na Steamie takiego połączenia z Originem będzie również wymagać. Na pocieszenie dodam, że zgubienie połączenia z siecią podczas rozgrywki nie będzie oznaczać końca zabawy - dobre chociaż to.
A co Wy sądzicie o takim sposobie zabezpieczania gier? Są wśród Was tacy, którzy faktycznie nie podłączają komputerów do sieci, czy może - podobnie jak ja - nie zawsze macie możliwość skorzystania z Internetu podczas wyjazdów. No może z wyjątkiem udostępniania połączenia z telefonu...
[via Kotaku]
Paweł Winiarski