„Beyond Good & Evil”: W krzywym zwierciadle
Gry rzadko kiedy gwarantują coś więcej niż czystą rozrywkę. „Beyond Good & Evil” oprócz niezłej zabawy oferuje też sporo wzruszeń i parę powodów do refleksji. To jedna z tych gier, które na długo zostają w pamięci
17.02.2004 | aktual.: 08.01.2016 12:53
Gry rzadko kiedy gwarantują coś więcej niż czystą rozrywkę. „Beyond Good & Evil” oprócz niezłej zabawy oferuje też sporo wzruszeń i parę powodów do refleksji. To jedna z tych gier, które na długo zostają w pamięci
Gry rzadko kiedy gwarantują coś więcej niż czystą rozrywkę. „Beyond Good & Evil” oprócz niezłej zabawy oferuje też sporo wzruszeń i parę powodów do refleksji. To jedna z tych gier, które na długo zostają w pamięci
Rzecz dzieje się hen, hen, a zarazem blisko. Na planecie Hyllis żyją za pan brat ludzie i myślące zwierzęta o ewidentnie ziemskim rodowodzie: koty, nosorożce, świnie. Nie brak też egzotycznej fauny lokalnej, którą trudno porównać do czegokolwiek. Powiedzmy, że humanoidzi i uczłowieczone warchlaki to imigranci. Powiedzmy, że nawet wieloryby baraszkujące w falach oceanu trafiły tam w przepastnych ładowniach statków kolonizacyjnych. Trafniej jednak będzie założyć, że przedstawiony świat jest po prostu baśniową wizją, która za pomocą metafory ma za zadanie przekazać nam coś o nas samych.
Sprzyja takiej interpretacji także kreska, jaką szkicowany jest świat. Świat karykaturalnie przerysowany. To czytelny sygnał, że tylko patrząc nań z dystansu, dostrzeżemy istotę rzeczy.
W świecie tym przyszło żyć alter ego gracza - zielonookiej Jade. Młodej, lecz bardzo samodzielnej dziewczynie, która musi sobie radzić bez rodziców. Jej cała rodzina to garść sierot, którymi się opiekuje i wujaszek Jay'j, myślący i wrażliwy prosiak. Dwunożny (dwuraciczny?), z poważną nadwagą. Jay'j jest zresztą kolejnym mocnym dowodem na związki świata Hyllis z Ziemią. Nie tylko z powodu budowy anatomicznej, ale i - a może przede wszystkim - z powodu racji wyższych. Prosię, które wznosi okrzyk „Słodki Jezu!” to nie tylko ciekawy przypadek teologiczny, ale i antropologiczny (rzecz jasna, na swój sposób...).
Tło akcji zdaje się na pozór skrajnie banalne. Hyllis jest obiektem kosmicznej inwazji. Dzielnie się jednak broni, rzucając do walki z najeźdźcą paramilitarne oddziały Alpha. Na szczęście dla gracza rzeczywistość jest jednak nieco bardziej złożona. Jade okazuje się kluczem do zrozumienia wszystkich wydarzeń, ale zasłony niewiedzy podnoszą się po kolei, nie odsłaniając od razu całej prawdy. Pod względem stopniowania napięcia gra jest skonstruowana bardzo dobrze. Swoją drogą, pod innymi względami również zasługuje na najwyższe laury.
Rzadko kiedy w jednej grze tak dobrze uzupełniają się różne rodzaje rozrywki. Są i wyścigi poduszkowcem, i strzelanie z pokładowego działa do podniebnych agresorów, i walka wręcz, i zagadki logiczne... Świetnym pomysłem jest uzbrojenie Jade w aparat, którym ma fotografować wszystkich przedstawicieli planetarnej fauny. Za każde nowe zdjęcie dostaje gotówkę. Zmusza to do uważnego przyglądania się światu Hyllis, dzięki czemu graczowi nie umyka nic godnego uwagi.
Najważniejszy jest jednak klimat gry. Baśniowy, nieco oniryczny, budowany z zaskakującą wrażliwością. Michel Ancel, znany dotąd przede wszystkim jako twórca „Raymana”, bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Wiadomo bowiem, że gier ambitnych i oryginalnych powstaje dziś coraz mniej. Wydawcy nie chcą ryzykować pieniędzy na eksperymenty, preferując w miarę bezpieczne powielanie klisz. A tu proszę, kurs w dokładnie odwrotnym kierunku. I wielki sukces. Mam nadzieję, że nie tylko artystyczny, ale i komercyjny. Być może dałoby to decydentom z branży multimediów trochę do myślenia.
„Beyond Good & Evil”
Producent: UbiSoft
Dystrybutor: Cenega
Wymagania: Pentium III 700 MHz, 64 MB RAM, CD-ROM x4.
Cena: 119,90 zł.