Belgijski minister sprawiedliwości chce zablokowania skrzynek z lootem w całej Unii Europejskiej
Całej sprawie zaczął się też przyglądać amerykański kongres.
Kiedy piszę te słowa pełna recenzja Battlefronta II wisi już na stronie i sami możecie przeczytać, jak zepsuta jest to gra. Przez fatalną kampanię? Nie, bo choć tej daleko do dobrej, człowiek nie zasypia poznając historię Iden Versio. To może brak zawartości w trybach dla wielu graczy? Też nie, bo Patryk mówi, że w multi bawił się dobrze i jest to olbrzymi skok jakościowy względem poprzedniczki. Co jeszcze zostało?
Skrzynek, na których oparty został cały system rozwoju postaci w grze. Skrzynek, które w grze AAA nie powinny mieć miejsca, a już na pewno nie w takiej formie, jak w drugim Battlefrocie. Skrzynek, które są niczym innym jak prostacką sztuczką psychologiczną żerującą na ludzkiej słabości. Skrzynkach, które nie schodzą ostatnio z ust graczy na całym świecie. I nie tylko graczy.
Całej sprawie zaczęła przyglądać się ESRB, ale jej przedstawiciele stwierdzili, że skrzynki to nie hazard i nie ma potrzeby dodatkowego oznaczania zawierających je gier. Potem pojawiła się petycja do brytyjskiego parlamentu, która co prawda nie zebrała stu tysięcy podpisów wymaganych do rozważenia wszczęcia debaty, ale i tak doczekała się oficjalnej odpowiedzi. W skrócie: tak, połączenie gier wideo i hazardu jest niebezpieczne, ale dopóki nie można spieniężyć zawartości skrzynek, nie możemy nic z tym fantem zrobić.
Może być to trudne ze względów podanych przez Rami'ego Ismaela oraz czasochłonne przez powolnie obracające się tryby machiny zwanej europejską biurokracją, ale za Belgami i Brytyjczykami postanowili też pójść Francuzi. Za Wielką Wodą też się dzieje, bo dwóch hawajskich kongresmenów - Sean Quinlan i Chris Lee - chce wprowadzić w swoim stanie prawo zakazujące sprzedaży Battlefronta II nieletnim i namawia do tego samego innych reprezentantów.
Highlights of the predatory gaming announcement
Oczywiście zaraz zbiegną się heroldzi wolnego rynku i pogromcy Kapitana Państwo, dla których nie do pomyślenia jest, by cokolwiek regulować. Po części się z nimi zgadzam, bo jeśli państwo za bardzo interesuje się biznesem, to nie wychodzi z tego nic dobrego. Z drugiej strony mamy choćby zniesienie kosmicznych opłat roamingowych czy fakt, że dzieci nie mogą legalnie kupić papierosów albo grać w kasynach. I dla mnie są przynajmniej trzy powody, dla których rządzący powinni przyjrzeć się skrzynkom.
Po pierwsze - ludzie jako ogół są, delikatnie mówiąc, niezbyt bystrzy. Bo co z tego, że u mnie płatności na każdym domowym urządzeniu wymagają potwierdzenia, a w telefonach dzieci są wyłączone. Co z tego, że u większości z was jest pewnie podobnie, jak są osoby, które albo nie wiedzą, że tak trzeba, albo nie wiedzą, jak to zrobić czy gdzie znaleźć instrukcje na ten temat. A to prowadzi do sytuacji takich, jak choćby ta na końcu tego artykułu, swoją drogą pokazującego, że jednak da się spieniężyć nagrody ze skrzynek. Dlatego trzeba jasno oznaczać, nie tylko na pudełkach, ale też w samej grze: Ten produkt zawiera mechanizmy operujące na tej samej zasadzie co hazard. Ja bym w ogóle poszedł jeszcze dalej i domyślnie wyłączył mikrotransakcje w każdej grze. Chcesz płacić? Włącz je sobie sam w opcjach.
Po drugie - wolny rynek, podobnie jak socjalizm w wydaniu partii Razem albo serwery Ubisoftu, działa tylko w teorii. Praktyka pokazuje, że nie da się bez jakiejś ingerencji państwa, podobnie jak nie da się dać wszystkim "za darmo" zwiększając podatki tylko najbogatszym. Z wolnym rynkiem jest jak z wolnością słowa - żeby działał, musi być trochę ograniczony.
Po trzecie, jeśli nie trafiają do was powyższe argumenty - skrzynki z lootem psują gry i wierzcie mi, że jak EA się teraz upiecze, kolejne duże produkcje będą stosowały dokładnie ten sam model i eksploatowały go do granic możliwości. Zobaczcie na Overwatcha, gdzie skrzynki są zupełnie nieszkodliwe. No bo co jest szkodliwego w tym, że wypadnie ci losowy ciuszek? Albo że kupisz parę tych losów? Przecież nie ma to wpływu na gameplay. Sam też nie miałem nic przeciwko do momentu, aż inni nie podłapali tematu i nie zaczęli wypaczać systemu.
Dochodzi jeszcze jeden powód, dla którego obecna debata o skrzynkach jest potrzebna. Bo nawet jeśli legislacyjnie nie uda się nic zdziałać. Nawet jeśli gracze nie zagłosują portfelami (a nie oszukujmy się - nigdy tego nie robimy jako ogół), to "fekalia walnęły już w wentylator" i smród dotarł do Disneya, któremu nie podoba się kojarzenie Gwiezdnych wojen z hazardem, tak bezczelnym wyłudzaniem pieniędzy i praktykami szkodliwymi dla dzieci. Ponoć EA wylądowało już na dywaniku u Myszki Miki i mam taką cichą nadzieję, że jeśli wydawca się nie ogarnie, to konsekwencje będą bardziej odczuwalne niż niska średnia na Metacriticu.
Bartosz Stodolny