Beat up a Millionaire

Nie brak na rynku gier, których ideą jest przemoc lub wręcz czysty sadyzm. Ale przynajmniej nie udają, że są Calineczką. „Beat up a Millionaire” to natomiast wyjątkowo bezczelny piruet.Miłośnicy teleturnieju „Milionerzy” powinni poszukać rozrywki gdzie indziej.

marcindmjqtx

18.11.2003 | aktual.: 08.01.2016 13:01

Beat up a Millionaire

Nie brak na rynku gier, których ideą jest przemoc lub wręcz czysty sadyzm. Ale przynajmniej nie udają, że są Calineczką. „Beat up a Millionaire” to natomiast wyjątkowo bezczelny piruet.Miłośnicy teleturnieju „Milionerzy” powinni poszukać rozrywki gdzie indziej.

Grę wydano w taniej serii „Ultra Gra”. W dołączonej broszurce polski dystrybutor uprzedza co prawda, że mamy do czynienia z „nokautującą parodią znanego teleturnieju” i zachęca sloganem: „Pobij konkurencję... - dosłownie!”, ale nie spodziewałem się aż tak mocnych wrażeń. Umknął mej uwadze obrazek w dolnym rogu, na którym czyjaś pięść - sądząc z perspektywy, gracza, czyli moja - uderza w twarz jakiegoś pana w garniturze. Zresztą nawet ta scenka nie mogłaby mnie przygotować na to, co zobaczyłem na ekranie.

Idea jest prosta. Tak jak w telewizyjnych milionerach wybieramy właściwą odpowiedź na zadane pytanie. O sukces nietrudno, bo poziom trudności dostosowano do możliwości w miarę rozgarniętego szympansa. Bo nie o zdobywanie wiedzy i intelektualną satysfakcję tu chodzi. A o co chodzi? O to, żeby się wyżyć. Odreagować.

Poprawna odpowiedź pozwala okładać pięściami uprzednio wybranego milionera. Strzałka w górę - cios w nos, strzałka w dół cios w brzuch, strzałka w lewo - lewy sierpowy w twarz, strzałka w prawo - prawy sierpowy w twarz. Przy okazji ograbiamy milionera z forsy, która przechodzi na nasze konto.

I o to chodzi! Wreszcie te nadziane gnojki zjarzyły, kto tu rządzi, a ja im kaskę zabrałem, co ją nakradli z moich pieniędzy (no szkoda, że tylko w wirtualu im pokazałem, ale co się odwlecze...). I niech te palanty w gajerkach je... się tak nie wymądrzają, bo od kumania to ja jestem gość. Che, che na niczym mnie nie zagięli, łosie! Chyba zasłużyłem na nowy dres, bo ten mi się trochę zakrwawił przy robocie.

Superimprezka była, ten teleturniej. A najlepiej, to jak w bonusie łopatę dostałem. No, łopatą to dopiero można zdrowo przywalić. Ale z piąchy też jest nieźle - po każdej rundzie widać, jak się facjata zmienia. A ta klientka, którą okładałem, no, ta to dopiero śmieszna była, jak jej zgryz w szamce przeliczyłem i van gogha pod okiem domalowałem. Ubaw, k..., po pachy miałem, jak stąd do Wołomina! No a potem ci kolesie pielęgniarze wynieśli sukę na noszach, jak już glebę zaliczyła w finale. Fajna giera, nie powiem.

Olaf Szewczyk

Olaf Szewczyk

„Beat up a Millionaire”,

Xplorys,

dystr. Lemon Interactive,

Cena: o 19,90 zł za dużo

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)
© Polygamia
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.