Battlegrounds chciałoby międzyplatformowego multiplayera. Ale przed międzyplatformowym multiplayerem jeszcze długa droga
Inni twórcy to już wiedzą. Jest taki gigant, któremu ten pomysł nieszczególnie leży.
Międzyplatformowy multiplayer to ostatnio dość gorący temat. Słyszeliśmy już, że nic przeciw nie mu nie ma Microsoft, a także - o ile "jest to gra, która została w tym celu stworzona" - konserwatywne Nintendo. A skoro sieciowe pozycje coraz częściej stają się najdłużej obgadywanymi grami w naszych mediach (GTA V dzięki Online, niezależnie od tego, na jakim etapie relacji z moderami jest Rockstar, bije kolejne rekordy sprzedaży, stąpając już śladami Minecrafta), możemy spodziewać się tylko następnych interesujących głosów.
Zakładając, że po premierze Battlegrounds na Xboksach One nastąpi także premiera na PlayStation 4 (przypominam, że Bluehole nigdy nie stwierdziło wprost, iż odpuszczają platformę Sony), trzeba również pamiętać o niechętnym nastawieniu ludzi z Tokio. Sony nie chce dać zielonego światła na cross-play Minecraftowi czy Rocket League. Autorzy tego drugiego, studio Psyonix, nie kryją już wynikającej z tego frustracji. W rozmowie z Endgadget czytamy kolejny już zarzut:
Na pozytywną odpowiedź Microsoftu czekali około miesiąca. Pozytywną odpowiedź od Nintendo dostali tego samego dnia (!). A zatem jeżeli za kilka lat nadal nie będziemy mieli możliwości szarpania w multiplatformowe gry "bez żadnych granic", na przykład z kolegami-Steamowcami, bardzo możliwe, iż winić za to trzeba będzie Sony. Ale spokojnie. Nie jest powiedziane, że wygraną w następnej generacji konsol mają automatycznie zapewnioną. Przypominam, że to może zależeć nawet od tego, jak wydawca prezentuje się w mediach. Microsoft do dziś zapewne żałuje felernego ujawnienia swojego aktualnego sprzętu.
Adam Piechota