Atlas Fallen robi piorunujące wrażenie. Już grałem i chcę więcej
Atlas Fallen to jedna z gier, o których jak dotąd nie słyszeliśmy wiele. Zapowiedziano ją w ubiegłym roku, lecz bez większych szczegółów. Zdążyłem już nawet o niej zapomnieć. Co w tajemnicy przed nami kryje produkcja studia Deck13? Jest na co czekać.
17.03.2023 16:59
W Atlas Fallen spędziłem zaledwie dwie godziny w krótkiej wersji preview i przyznaję, że po zakończeniu tego wstępu było mi mało. Chociaż fabuła gry budzi w głowie wiele pytań typu "dlaczego?", "co?!", "ale po co?" i żadne z nich nie ma pozytywnego wydźwięku, nie mówiąc już o odpowiedzi, to gra się naprawdę przyjemnie. Jest kilka mankamentów, ale system walki i rozwoju postaci nadrabia z nawiązką.Atlas Fallen - "Rise from Dust" Gameplay Reveal Trailer
O co właściwie biega z tą fabułą? Czuję się jak w Godfall
Godfall, chociaż oferował dynamiczną walkę i przeróżne typy broni, to był grą pustą. Bez ducha. O Atlas Fallen nie można mówić aż tak źle, ale fabuła gry mocno niepokoi. Od początku można odnieść wrażenie, że studio oszczędziło na pracy reżyserskiej i dialogach. Miejmy nadzieję, że to jedna z rzeczy, nad którymi Deck13 jeszcze pracuje, bo inaczej będzie mi przykro.
Walka przez wielkie W
Atlas Fallen to gra, której akcji nie brakuje. Chociaż według Steamowych kategorii widnieje jako RPG Akcji, to bliżej jej do Hack and Slash. Fabuła nie gra tu pierwszoplanowej roli, a eksploracja łączy się głównie z zabijaniem kolejnych potworów. Słabszych bądź silniejszych. I chociaż chwalę grę za dynamikę w walce, to póki co odniosłem wrażenie, że była bardzo prosta. Zbyt prosta.
W wersji preview nie było jednak opcji wyboru poziomu trudności i nie wiemy, czy takowa istnieje. Jeśli tak, to zapewne problem będzie rozwiązany. Jednakże fakt, że finałowego bossa wersji preview pokonałem w kilkanaście sekund i bez żadnych obrażeń, woła tu o pomstę do nieba. I tu warto zaznaczyć, że nie jestem wyjadaczem tego typu gier.
Dynamiczna jest nie tylko walka, ale i przemieszczanie. No i ten silnik!
Tu wszystko dzieje się w biegu, a właściwie w ślizgu. Nasz bohater dzierżący potężną rękawicę mocy ślizga się po piasku, jakby jeździł na snowboardzie w jednym z alpejskich kurortów. Wszystko dzieje się więc szybko, czy procesor nadąża płynnie generować obrazy? Jeszcze jak. Nie wiem jakie sztuczki zastosowało studio Deck13, ale z początku myślałem, że gra stoi na Unreal Engine 5.
Po krótkim poszukiwaniu w sieci doszedłem do wniosku, że Deck13 kontynuuje rozwój autorskiego silnika Fledge Engine. Wcześniej mogliśmy zobaczyć jego możliwości w obu odsłonach gry The Surge. A skąd ta pomyłka? Pod względem optymalizacji studio spisało się na medal. Nawet w trakcie tych dynamicznych walk, gdzie graficzne obciążenie wzrasta ze względu na sporo gry światłem i animacjami ataków, nie odczułem żadnych spadków FPS. Niestety nie było dane mi zmierzyć, ile ich było, bo wersja preview blokowała wszelkie nakładki, ale było naprawdę płynnie. Miła odmiana po Wild Hearts.
Świat nie jest w pełni otwarty
Świat Atlas Fallen to przede wszystkim ogromna pustynia. Przynajmniej na początku. Świat dzieli się na strefy i tych kolejnych nie było nam dane jeszcze poznać. A nawet poznawanie najbliższych rejonów mapy nie jest specjalnie proste. Nasz bohater musi bowiem poszukiwać ukrytych pod piaskiem platform, które integrują się z rękawicą i pozwalają mu zapanować nad jej mocą. Inaczej rękawica może wpaść w szał i ściąć naszego biednego człowieka z nóg.
Atlas Fallen - ogólne wrażenie: jak piorun z jasnego nieba
Gra zapowiada się naprawdę dobrze, a pojawiła się tak nagle. Kilka tygodni temu mogliśmy przeczytać, że to "pustynny Monster Hunter", ale zupełnie nie zgadzam się z tym porównaniem. Głównymi jej atutami są mechanika walki i rozgrywki oraz grafika i optymalizacja. Po wielu tytułach oprawionych mozolną rozgrywką jest to bardzo miła odmiana. A jeszcze milszą odmianą jest doskonała optymalizacja. Werdykt: czekam, czekam i jeszcze raz czekam. To będzie gra, której nie wstyd polecić. Warto dodać, że w przedsprzedaży kosztuje 179,99 zł, co jak na obecne warunki nie jest wygórowaną ceną.
- Dynamiczny system walki
- Ogromny potencjał rozwoju postaci
- Niebywale dobra oprawa graficzna
- W tle jest wioczny Bóg, którego mamy (prawdopodobnie) pokonać
- Świetna optymalizaja
- Mała dbałość o detale: muzyka, dialogi i duch gry trochę kuleją
- Fatalna fabuła i poboczne historie
Arkadiusz Stando, redaktor prowadzący Polygamii