Assassin's Creed Origins to Black Flag 2, tylko zamiast wody ma piasek
Rozważałem także ponętny tytuł "Dark Souls z piramidami". Ale to tylko niewinne żarty, bo... jest dobrze!
Przyznaję na wstępie - nie żartował Ubisoft z wielkością mapy. Jakiś czas temu czytaliśmy, że skalą porównywalna będzie ona wyłącznie z Black Flag, tylko taka analogia generalnie była trochę z tyłka. Bo 80% świata w "czwórce" zalane było morską wodą. Oczywiście, że elementy żeglarskie niszczyły system. Niemniej klasycznie rozumianej eksploracji było tam niewiele, nawet jeśli każda minuta przy szantach mijała jak beztroskie dzieciństwo.
A gdy, zgodnie z prywatnym zwyczajem, po przejęciu kontroli nad postacią otworzyłem od razu mapę, opadła mi szczęka. Serio, to jest podobny rozmiar. Skojarzenia z The Crew wcale nie byłyby błędem. Już kawalątek całości, na którym bawiłem się podczas godzinnych testów (inny niż na E3, warto dodać), zaskakiwał pewną różnorodnością: moczyłem stopy w brudnej rzece przepływającej przez tętniące życiem miasto Memfis, na koniu przemierzyłem spory odcinek pustyni, by mruknąć pod nosem, że "wypisz-wymaluj Phantom Pain", wspiąłem się na piramidę, zwiedziłem jej wnętrze, gdzie rozwiązałem prostą zagadkę logiczną bazującą na prawach fizyki, by zakończyć w małym kanionie, gdzie kryjówkę mieli ślepi jak kret bandyci.
Assassin’s Creed: Origins – zwiastun filmowy Gamescom 2017
Ja wiem, że to właściwie ubistandard, element ich nowej filozofii tworzenia gier - skupianiu się przede wszystkim na samej piaskownicy, by to z nią - nie zaś świetnym scenariuszem - potem wiązać najlepsze wspomnienia (idealnym przykładem jest chyba Watch Dogs 2). Ale podobnie jak miliony graczy, uwielbiałem Assassin's Creed za odtworzone w serii realia. Czasem mocniej, czasem mniej, na etapie Syndicate to chyba już w ogóle nie, okej. Ale roczna przerwa zdała egzamin. Nie jestem zresztą wyjątkiem, gdy piszę, że poczułem tęsknotę za asasynami. Jestem gotów na nową odsłonę. I winszuję nadchodzącym zmianom.
Nie ogarniemy tutaj wszystkich, bo byłoby trudno po tak krótkiej sesji (jak na tę grę, bo samo demo było długie jak na gamescomowe standardy). Siłą rzeczy, gdyż pozostanie niewidzialnym w tak wykręconym mieście początkowo będzie raczej niemożliwe, sprawdziłem nowy system walki. Pamiętacie, jak Ubi wielokrotnie obiecywało jego "dopracowanie", a kończyło się na takiej samej grze rytmicznej, gdzie zabiciu dwudziestu strażników wymagało zaledwie odrobiny refleksu? Koniec z tym, potyczki powstały w zasadzie na nowo, od samych fundamentów. Teraz najbliżej im twórczości From Software. Nie dziwi mnie to, wszak Soulsy inspirują obecnie jedną czwartą całej branży.
Na obronę Origins przemawia pewna lekcja z Watch Dogs i - jak strzelam - Metal Gear Solid V. Teraz lokacje są bardziej złożone, więc ślamazarna, dogłębna infiltracja będzie lepiej smakowała. Dokładnie, właśnie napisałem, że Assassin's Creed może być fajną skradanką. Również jestem w szoku. Ale tak zupełnie poważnie - to niepewna refleksja, osobiste życzenie. Przekonamy się w październiku.
Mam nadzieję, że ja wraz z Wami, a najlepiej to jeszcze chwilę przed premierą. Na tyle intryguje mnie to, czym może stać się tasiemiec Ubisoftu, by stanąć do pojedynku o egzemplarz do recenzji. Na brak premier wtedy nikt nie będzie narzekał, więc jest jakaś szansa. Prawda, Maciu?
Assassin's Creed Origins Gameplay Demo - IGN Live: Gamescom 2017
Przeczytaj także:
- Pamiętacie krypty z Assassin’s Creed 2? Wracają w Assassin’s Creed Origins
- Assassin’s Creed Origins jednak bez 4K na Xboksie One X
- Ba Yek wspina się jak Link. Długi gameplay z Assassin's Creed Origins
- Assassin’s Creed: Origins potwierdzony na konferencji Microsoftu
- Ubisoft potwierdza: Assassin’s Creed, Far Cry 5, The Crew 2 i South Park w tym roku fiskalnym
Pod tagiem Prosto z GC 2017 znajdziesz nasze wrażenia z innych ogrywanych i oglądanych w Kolonii gier.
Adam Piechota