Artur's Knights
Niektóre gry trwale zapadają w pamięć, stają się kamieniami milowymi w rozwoju elektronicznej rozrywki. Są wspominane przez długie lata i zawsze wskazywane jako godne naśladowania. Za przykład może posłużyć Doom , Baldur's Gate czy Dune 2 . Inne tytuły pojawiają się i znikają. Raz dopisane do rejestru „gier zaliczonych”, odchodzą w zapomnienie. Zgadnijcie, do której kategorii należy Arthur's Knights ?
18.11.2003 | aktual.: 08.01.2016 12:56
Artur's Knights
Tomasz Lustyk
Niektóre gry trwale zapadają w pamięć, stają się kamieniami milowymi w rozwoju elektronicznej rozrywki. Są wspominane przez długie lata i zawsze wskazywane jako godne naśladowania. Za przykład może posłużyć Doom , Baldur's Gate czy Dune 2 . Inne tytuły pojawiają się i znikają. Raz dopisane do rejestru „gier zaliczonych”, odchodzą w zapomnienie. Zgadnijcie, do której kategorii należy Arthur's Knights ?
Cryo znów uderza
Jedną z najbardziej znanych legend świata jest z pewnością motyw arturiański. Kto z nas nie słyszał o przygodach dzielnego króla Artura i Rycerzy Okrągłego Stołu? O prawym Galahadzie, mężnym Lancelocie czy mądrym Persewalu? Za młodu zaczytywałem się w ich przygodach, przeżywając zdradę Morgany, naiwność Merlina i podłość Mordreda. Ostatnio na opowieściach o bohaterach z Camelotu wzorował się Simon Bisley, wplatając ich los w przygody potężnego Slaine'a. Autorzy coraz częściej powracają do Czasu Królów i celtyckich legend. Znana z przygodówek firma Cryo postanowiła posłużyć motywem o sprawdzonej popularności, by stworzyć grę, jakich wiele. Ich dzieło nie wyróżnia się niczym pozytywnym, ginie w tłumie podobnych mu „przeciętniaków”. Czemu już na wstępie „walę po oczach”? Gdyż uważam, że czas przestać dreptać w kółko
Chybiony cios?
Kto by pomyślał, że przodkowie dzisiejszych flegmatycznych Anglików byli podobni do Bradwena... Bohater jest wczesnośredniowiecznym rycerzem, którego losami pokieruje gracz, popychając go na ścieżkę kariery chrześcijańskiego paladyna lub celtyckiego wojownika (kto czytał Rogatego Boga, od razu odkryje związek). Możliwość wyboru ścieżki postępowania jest jedną z dwóch rzeczy, które wydały mi się warte uwagi. Drugą z nich jest oprawa audiowizualna. Całkiem przyjemna grafika cieszy oko, wrażenie robi też animacja konia Bradwena. Szkoda, że nie można tego powiedzieć o niektórych postaciach ludzkich, wykazujących symptomy choroby zwanej przez jednych „drętwotą”, przez innych zaś - „skutkiem połknięcia kija”. Na uwagę zasługuje też atmosfera dawności i celtyckiej magii, umiejętnie przez grafikę wzmacniana. Szybko jednak nadchodzi refleksja: „Zaraz, czy ja już tego gdzieś nie widziałem”? Krótki rzut oka na półkę tytułów: Wehikuł Czasu , Odyseja . Wszystko to już było i nie wróci więcej... la, la, la. Programiści z Cryo widocznie nie słuchali polskich przebojów. Firma po raz kolejny stworzyła grę w oparciu o wykorzystany już do maksimum engine, co wyjść na dobre nie mogło. Gra powiela wady poprzedniczek: „ślizgająca się” po przeszkodach animacja postaci, denerwujący interfejs, nieciekawie niekiedy umiejscowione kamery. A mogło być tak pięknie... Sama gra jest klasyczną przygodówką. W podzielonej przez wojnę i nietolerancję religijną Anglii bohater realizuje kolejne, zlecane mu przez możnych zadania, by w końcu przywrócić pokój krainie. Bradwen tuła się więc od lokacji do lokacji w towarzystwie wiernego wierzchowca i ostrego miecza, rozwiązując proste i logiczne zagadki, które mogłyby zaskoczyć jedynie całkowitych nowicjuszy. Fabuła jest regularnie liniowa i dość szybko nuży. Nie ratuje jej nawet stopniowe poznawanie celtyckiej kultury, które, choć samo w sobie fascynujące, nie zastąpi przyjemności prowadzenia rozgrywki. Nie spodziewajcie się rewelacji i zwrotów akcji - od razu widać, kto jest dobrym, a kto złym charakterem. W papierowe postacie nie udało się tchnąć życia nawet udzielającym głosu aktorom i jedynym pozytywnym aspektem spolszczenia gry jest większa jej przystępność dla najmłodszych graczy. Chyba właśnie przeznaczenie Rycerzy Króla Artura dla młodszych odbiorców tłumaczy jej oprawę i charakter rozgrywki. Za taką interpretacją przemawia uproszczony do maksimum interfejs czy zagadki, którymi weterani gatunku mogliby jedynie ożywiać wspomnienia onegdaj zarwanych nocy. Ciekawym elementem, przybliżającym początkującym graczom legendę króla Artura, jest rodzaj encyklopedii wczesnośredniowiecznej Anglii, zawierającej informacje o ówczesnych wierzeniach, kulturze Celtów i Sasów. Znawca przedmiotu dostrzeże co prawda, że autorzy nie uniknęli kilku przekłamań, jednak to i tak miły przerywnik w tej dość monotonnej zabawie.
Klamka zapadła
Napisałem o grze Rycerze Króla Artura tyle, na ile zasługiwała i niewiele można dodać. Cytuję wytyczne RedNacza na temat systemu ocen: Gra przeciętna: można się przy niej dobrze bawić, ale na pewno znajdą się podobne gry, które dostarczą więcej wrażeń.. Przeciętna fabuła i poziom zagadek, podane w miłej formie, okraszone kilkoma kolorowymi filmami i bazującą na historycznych faktach fabułą w sam raz nadają się na prezent dla dziecka. Skoro dziecięcą wyobraźnię można było, za czasów mojej młodości, rozpalić za pomocą Przygód Bolka i Lolka - tym bardziej uda się to multimedialnemu produktowi. Natomiast zdecydowanie odradzam kupno gry wszystkim, którzy ukończyli w życiu więcej niż dwie - trzy przygodówki.