Animal Crossing: Pocket Camp to następna gra mobilna Nintendo. Lepiej nie instalujcie jej swoim partnerom
Chyba że akurat gracie w jakiś wielki hit i potrzebujecie kilku dni spokoju.
Jest. Bardzo długo czekaliśmy na kolejną grę mobilną od Nintendo. Po Super Mario Run i Fire Emblem Heroes firma rozpalała wyobraźnię obietnicami następnych tytułów, ale z oficjalną zapowiedzią wstrzymała się kilka długich miesięcy. Całkiem słusznie, należało skupić uwagę świata na Switchu. Marką, która teraz otrzyma swoją "przenośną" inkarnację, jest - zgodnie z przeciekami - Animal Crossing. Jeżeli ktoś kiedyś miał z nią styczność, powinien się domyślać, że to idealny materiał na pożeracza naszych baterii. Animal Crossing zawsze miało w sobie coś z gier mobilnych. Dlatego Pocket Camp niczego nawet nie musi na siłę zmieniać.
Animal Crossing Mobile Direct Oct.24.2017
Przede wszystkim - będzie tytułem free-to-play. Wydawca wspominał, że rozczarował go odbiór płatnego Mariana, więc należało się tego spodziewać. Jako nowy menager letniego obozowiska gracz będzie biegał po kilku lokacjach i powoli zbierał materiały potrzebne do powiększania swojej turystycznej atrakcji. Proste założenia - chcesz zbudować huśtawkę? Potrzebujesz trochę drewna. Drewno dostaniesz od spotykanych postaci w zamian za kolejne przedmioty, na przykład złowione rybki lub złapane do siatki motylki. I tak w kółko. Niezobowiązujący model, w sam raz na krótką partyjkę w komunikacji miejskiej. Ale i model, który szybko może delikatnie uzależnić. Na przykład Twoją drugą połówkę.
Jasne, wolałbym mobilną wersję którejś z moich ukochanych serii. Chciałbym już zobaczyć, w jaki sposób na telefonie wypadnie The Legend of Zelda, Donkey Kong lub Metroid. Ale Animal Crossing nie potrzebuje gigantycznego liftingu, poza tym ma w sobie wystarczająco wiele tego infantylnego uroku, by podbić serca kilku milionów "graczy" na całym świecie. Bez zaskoczeń. Ale również, jak podejrzewam, bez większego rozczarowania.
Adam Piechota