Wreckfest na Switch – fajnie jak na kombajnie [RECENZJA]

Wreckfest na Switch – fajnie jak na kombajnie [RECENZJA]01.07.2022 13:48
Wreckfest na Switch
Źródło zdjęć: © Polygamia

Znana i uwielbiana produkcja o rozwałce samochodów i tym podobnych wylądowała w zeszłym tygodniu na przenośnej konsoli od Nintendo. Okazuje się, że ten port ma znacznie więcej do zaoferowania poza tym, że można go wynieść z domu.

Jestem fanką gier pokroju FlatOutDestruction Derby. W rozgniataniu rdzewiejących rzęchów od zawsze dostrzegałam coś fascynującego i relaksującego (i pewnie dlatego nigdy nie dano mi prawa jazdy). Wspomniane serie zdążyły się do dziś zestarzeć, ale na szczęście odpowiedzialne za cykl FlatOut studio Bugbear Entertainment stworzyło jeszcze Wreckfest. Ścigałka działa i wygląda jak marzenie na PlayStation 5 i Xbox Series X/S i gdyby nie internet, to chyba nikt nie zgadłby, że ma do czynienia z produkcją sprzed czterech lat. Za to grając w tytuł na Switchu, już nawet nie trzeba nic zgadywać – to po prostu wygląda biednie. Ale co z tym zrobić?

Pierwsze pełne zdanie, jakie wypowiada każdy prawdziwy fan Nintendo, gdy tylko nauczy się mówić, to: "ale przecież nie o grafikę tu chodzi". I tak im już zostaje. Natomiast osoby, które wyznawcami Big N nie są i miały już do czynienia z Wreckfest na konsolach obecnej generacji czy nawet na pececie, pierwszy kontakt z grą w wersji handheldowej mogą okupić lekką traumą. Oczywiście chodzi o oprawę wizualną, ale też o uproszczony model zniszczeń i zauważalne – i całkiem częste – spadki płynności. 30 klatek na sekundę można by jeszcze było jakoś znieść, ale mniej to już raczej nie. Jednak im dalej w las, tym więcej blachy odpada – a gdy nasze auto nie przypomina już samochodu, jesteśmy skłonni przyznać fanatykom Nintendo rację.

[1/3] Wreckfest, Źródło zdjęć: © Polygamia
[2/3] Wreckfest, Źródło zdjęć: © Polygamia
[3/3] Wreckfest na Nintendo Switch, Źródło zdjęć: © Polygamia

Nie taki kombajn straszny

A przyznajemy im rację, bo – odkładając na bok wszystkie kwestie techniczne – w ścigałkę od Bugbear w wersji na Switcha gra się po prostu bardzo dobrze. Oczywiście w tym wydaniu także mamy ciekawy tryb kariery z wieloma zadaniami. Warto też wspomnieć, że do produkcji na wszystkich platformach trafiły dwa sezony z kolejnymi trasami i pojazdami. A ogólnie wyzwania w karierze mogłyby przyssać do ekranu nawet osobę, która nie przepada za gatunkiem. Najbardziej lubię areny i okazało się, że wykańczanie rywali na sprzęcie Nintendo jest równie satysfakcjonujące, co potyczki na telewizorze w wydaniu na konsolę obecnej generacji. Tylko trzeba pohamować wolę destrukcji, bo joy-cony mogą ucierpieć.

Zresztą – dobra, niech stracę – trzeba przyznać, że gra po pewnym czasie zaczyna ładnieć w oczach. To znaczy, można po prostu do jej oprawy wideo przywyknąć. A wtedy cudownym sposobem okazuje się, że niektóre trasy nie wyglądają wcale aż tak źle. Najgorzej jest na samym początku, gdy zasiadamy za sterami kosiarki i zasuwamy po trawiastej arenie – to nieładny widok. Później, gdy jeździmy sobie po normalnych trasach i kolejnych arenach, jest lepiej. Natomiast promienie zachodzącego słońca odbijające się od powyginanych blach to już prawie poezja – nawet na konsoli Nintendo. Do tego warto nadmienić, że produkcja nie ma może błyskawicznego czasu ładowania, ale nie jest on też specjalnie wydłużony – wszystko w granicach tolerancji średnio cierpliwego gracza.

Model jazdy poszczególnych wehikułów – bo przecież mamy tu nie tylko auta – jest zróżnicowany i to się czuje także na malutkim ekranie. Całkiem dobrze to wykonano. No, może poza tym okropnym kombajnem. Nie wierzcie nagłówkom – skusiłam się na przejażdżkę tą maszyną jeden raz i nigdy więcej nie zamierzam wracać do tego doświadczenia. Natomiast jeśli chodzi o multi, to tryb jest, ale zabrakło tu jednego – i, moim zdaniem, najważniejszego – elementu: kanapowego co-opa.

[1/3] Wreckfest ma w sobie jakiś urok., Źródło zdjęć: © Licencjodawca
[2/3] Wreckfest, Źródło zdjęć: © Polygamia
[3/3] Wreckfest, Źródło zdjęć: © Polygamia

Na TV też ujdzie

Zapewne ciekawi Was, jak sprawuje się Wreckfest w docku. Odważyłam się to sprawdzić dopiero po paru godzinach grania na Switchu w wersji przenośnej – stwierdziłam, że muszę jakoś przygotować się psychicznie na małą makabrę na dużym ekranie. Okazało się jednak, że moje obawy były nieuzasadnione, bo także i w tym przypadku nie jest tragicznie. Oczywiście podobnie, jak ma to miejsce na małym ekranie, na TV zdarzają się duże spadki płynności, a sama produkcja wygląda, jakby chciała, ale nie mogła. No i może ze dwa razy zdarzyło mi się, że po podłączeniu pada do konsoli auto nie reagowało na polecenie skręcenia w lewo. Trudno jednak jednoznacznie stwierdzić, jaki był tego powód. Być może to moja wola destrukcji daje się już we znaki i pad nie wytrzymuje. Niemniej da się w to grać na docku i nawet można się przy tym nieźle bawi

[1/3] Wreckfest, Źródło zdjęć: © Polygamia
[2/3] Wreckfest, Źródło zdjęć: © Polygamia
[3/3] Wreckfest na TV jakoś "ujdzie", Źródło zdjęć: © Polygamia

Warto?

Przy pierwszej styczności z Wreckfest na Nintendo Switch osoby przyzwyczajone do dzisiejszych standardów graficznych mogą poczuć się trochę tak, jakby zobaczyły upiora rycerza w zardzewiałej zbroi. Natomiast po paru godzinach spędzonych z produkcją uproszczona oprawa wideo i okresowe spadki wydajności przestają dawać się nam we znaki. A wtedy stwierdzamy, że przeniesienie Wreckfest na Switcha było strzałem w dziesiątkę – takiej produkcji fani mobilnego grania potrzebowali. Rozbudowanej, działającej przyzwoicie i, co najważniejsze, będącej w stanie zapewnić nam beztroską rozrywkę poza domem na długie godziny.

Ścigałka od Bugbear od momentu debiutu kosztuje 159 złotych w wersji fizycznej. Od czasu do czasu wyścigi można też wyrwać za około 140 złotych. Biorąc pod uwagę ceny gier na Switcha na premierę – albo pięć lat po niej, jeden grzyb – to w przypadku Wreckfest wcale nie jest bardzo drogo. Czy warto? Jeśli jesteście fanami tego typu produkcji i dużo podróżujecie, to lepiej nie mogliście trafić. Na pewno będziecie się dobrze bawić w autobusie lub pociągu (ale na kombajnie nie polecam grać). A kto jeszcze w ogóle nie miał styczności z Wreckfest, to przygodę ze ścigałką polecam zacząć od któregoś z bardziej wypasionych portów – zwłaszcza że tytuł jest dostępny w usługach Game Pass i PS Plus.

Nasza ocena Wreckfest na Switch:
4/ 5

Grę testowaliśmy na Nintendo Switch. Kopię do recenzji dostarczył wydawca.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.