Symulator koszenia trawy jest gorszy od Dark Souls
Dark Souls? Każdy potrafi wymachiwać mieczem i zabijać niebezpieczne, wielokrotnie większe od siebie potwory, które potrzebują zaledwie chwili nieuwagi by zadać śmiertelny cios. Prawdziwe pytanie brzmi: kto poradzi sobie z symulatorem koszenia trawy?
Powiem wprost: nie byłem na to gotowy. Kiedy już zaznajomiłem się z nowym sprzętem, odpaliłem silnik, wprawiłem ostrza w ruch i ustawiłem odpowiednią wysokość koszenia, w końcu mogłem zabrać się do pracy.
Po chwili jeżdżenia zrozumiałem, że w którymś momencie bawienia się ustawieniami mojej kosiarki, musiałem wyłączyć ostrza. Jeździłem więc bez celu, nie przyczyniając się do realizacji mojego zadania. Oczywiście szybko skorygowałem błąd i wróciłem na właściwe tory.
Koszenie zielonego gąszczu okazało się brutalnie monotonnym zajęciem, ale mogłem je sobie urozmaicić nadludzką zdolnością mojej postaci, która jest w stanie postrzegać nieskoszone obszary trawy na biało. Po raz pierwszy sprawdziłem to przy 5 proc. poziomie realizacji zadania.
Gdy upłynęło już trochę więcej czasu, pozwoliłem sobie skorzystać z tej umiejętności przy 6,5 proc. realizacji zadania. To właśnie wtedy dotarło do mnie, że tak naprawdę wykonywane przeze mnie zajęcie odrobinę mi się dłuży. Mimo tego zacisnąłem zęby i postanowiłem brnąć przed siebie, przy okazji kosząc coraz większe pokłady zielonych źdźbeł.
Ta gra naprawdę istnieje
Symulator koszenia trawy istnieje. To prawdziwa gra, w której czas będzie nam upływał na... koszeniu wirtualnej trawy. Jeżeli w pewnym momencie zejdziecie ze swojej kosiarki i przejdziecie się po okolicy, to z pewnością zwrócicie uwagę na brak jakichkolwiek oznak życia. Ja tak miałem. Przerwałem pracę i zacząłem obserwować okolicę. Najbliższy obszar wydał mi się na tyle wymarły, że zacząłem się zastanawiać czy chwilę temu wybuchła apokalipsa zombie. A może to tylko złudzenie i tak naprawdę wszystko jest w porządku?
W końcu zrozumiałem, że im prędzej skończę, tym szybciej będę mógł opuścić to niepokojące miejsce. Dobiłem do wymaganych 20 proc. skoszonej trawy i po prostu stamtąd uciekłem. Przyrzekłem sobie, że już nigdy tam nie wrócę. Nie chciałem kusić losu.
Nie ukrywam, że kiedy przyjąłem nowe zlecenie, byłem pełen nadziei. Niestety nowy ogród okazał się równie złowieszczy, co poprzedni. Nie udało mi się spotkać żywej duszy i czułem się obserwowany. Jednak najgorsze w tym wszystkim było to, że trawa sama się nie skosi. Zgodnie ze swoim nowym zwyczajem, przyciąłem 20 proc. porośniętych obszarów, lecz ku mojemu zdziwieniu, tym razem gra wymagała ode mnie niemal 100 proc. skoszonej trawy.
Wiecie co? Uznałem swoją porażkę. Wiedziałem, że jeśli podejmę się tego wyzwania, to postradam zmysły. Czułem jak szaleństwo wypiera racjonalne myślenie z każdą chwilą spędzoną na koszeniu wirtualnej trawy. Doszedłem do wniosku, że wystarczy mi sama świadomość istnienia takiej gry. Symulator koszenia trawy naprawdę polega na tym, co znajduje się w tytule, a ja przekonałem się o tym na własnej skórze.