Ścinki traktujące o rynku gier sprzed 4 tysięcy lat, środkowym palcu bohatera Dragon Ball Z oraz Rico Rodriguezie (10-23.12)

Okruchy z wigilijnego stołu.

W zeszłym tygodniu zrobione do połowy ścinki padły ofiarą zmęczenia po polygamiowej wigilii. W ramach rekompensaty, a jednocześnie niechęci do kasowania napoczętego już szkicu, będzie dzisiaj tego wszystkiego trochę więcej. Zacznijmy od...

... Just Cause 4 (moją recenzję znajdziecie tutaj). Zgodnie z najlepszymi tradycjami serii, to wręcz kopalnia fajnych easter eggów. Pierwszy z nich po wbiciu do odpowiedniego budynku podmienia styl graficzny gry na taki naśladujący teledysk do "Take on Me" zespołu a-ha. Aż przypominają się kasety z Metal Gear Solid.

W grze zabrakło niestety krowiego poziomu (chociaż... kto wie), ale możemy go sobie niejako wytworzyć, znajdując nietypowego gnata. Zabawka zamienia wszystkich którzy znajdą się na celowniku w krowy. Ograniczenie: nie działa na krowy. Bo przecież krowa nie może być już krową jeszcze bardziej.

Słyszeliście o Getting Over It? To taka szalona platformówka, w której bohater porusza się dzięki wykonywaniu wymachów wielkim kilofem i odbijaniu się od ziemi. O własnych siłach niestety nie da rady, bo cały czas siedzi w... garnku. Jeżeli nie graliście, zaległości można w pewnym stopniu nadrobić w Just Cause 4. Wystarczy znaleźć porzucony na zboczu jednej góry garnek, by aktywować tematyczną minigierkę.

Jest też wiele innych, ale przejdźmy już do Vectora Robota. Kosztującego 175 dolarów robocika społecznego. Wyglądające jak zabawkowa koparka urządzonko przypomina zachowaniem zwierzaka. Potrafi się witać, bawić, ale też porozmawiać z posiadaczem. Urządzenie jest w pełni autonomiczne i potrafi samo się podładować.

W ramach cosplayu chciałbym natomiast zaprezentować pewną smutną historię jeszcze z Tokijskiego Comic Conu. Otóż tamtejsze automaty z napojami zdają się dyskryminować obce rasy. Ciekawe czy takiemu Obcemu kwas ortofosforowy może jeszcze zaszkodzić...

Czy Traveller's Tales umiałoby stworzyć lepszego Fallouta, niż wszystkie gry Bethesdy razem wzięte 76? Tego raczej nigdy się nie dowiemy, acz spreparowany przez Bearly Regal gameplay z czegoś takiego sugeruje, że miałoby to potencjał. Znów brakuje NPC-ów, ale chociaż jest VATS.

Jako że mamy święta, nie może zabraknąć... Kevina. Tego, który został sam w domu. A konkretniej jego nowej wersji, w której zagrał aktor znany z oryginału. Poza okazją, by zobaczyć jak wygląda po latach, szybko przekonacie się też, że z pomocą Google Assistant jego życie byłoby dużo bezpieczniejsze. Bo tak poza tym ta audycja zdecydowanie zawiera lokowanie produktu.

Stąd przejdźmy płynnie do Red Dead Redemption 2. Do dziś pamiętam, jaki zachwyt wywołało u mnie pierwsze zderzenie z innym jeźdźcem, po którym mój koń fiknął salto wprzód, a Arthur musiał wygrzebywać się spod jego cielska. Oglądając materiał CtrlAltDel szybko przekonałem się jednak, że w spadaniu z konia brak mi jeszcze finezji. Zobaczcie, co potrafią profesjonaliści.

Jeszcze odrobina cosplayu, tym razem z Wiedźmina 2. I to cosplayu zza naszej wschodniej granicy. Tematem przewodnim zdjęć Nikołaja Żarowa (fotografa z Moskwy) są wiedźmińskie czarodziejki. Więcej zdjęć (nie tylko z tej serii), znajdziecie na stronie autora.

Pamiętacie jeszcze Alpha Protocol, interesujące acz niedoceniane szpiegowskie RPG? Okazuje się, że tytuł fajnie ogląda się na speedrunie. Całość przypomina wtedy bardzo intensywny thriller szpiegowski. Wynik wynoszący nieco ponad 100 minut autor osiągnął po prostu biegnąc przed siebie ile sił w płucach i unikając strzelanin. Całość możecie obejrzeć na Twitchu.

Przerywamy materiał, by nadać komunikat specjalny. Archeolodzy odnaleźli właśnie liczący sobie 4 tysiące lat szkiel... zestaw do gry Hounds and Jackals. Gra znana też pod nazwą 58 otworów wywodzi się z Mezopotamii (znana była też w Egipcie). Największa nowinka polega na tym, że znaleziska dokonano na terenie dzisiejszego Azerbejdżanu, czyli w regionie gdzie teoretycznie Hounds and Jackals miało być wcześniej nieznane. A tak poza tym, czy tylko ja mam dreszcze od samego patrzenia na planszę...:

Kolejny przykład cenzury w Dragon Ball Z. W wersji Blu-ray poprawiono pewien drobny szczegół w postaci wycięcia środkowego palca, pokazywanego przez jednego z bohaterów. Gest zaciśniętej pięści jest zdaniem twórców dalece bardziej sympatyczny.

I na koniec mała porcja glitchy ze Smasha. Czasami na ekranie po prostu dzieje się za dużo. Recenzję Adama znajdziecie tutaj.

Zdrowych, spokojnych świąt i gwiazdki z nieba

Krzysztof Kempski