Pastwił się już Reddit, teraz pora na deweloperów. G2A znowu dostaje baty

Pastwił się już Reddit, teraz pora na deweloperów. G2A znowu dostaje baty20.04.2017 20:12
Bartosz Stodolny

A wystarczyłoby choć raz porzucić marketingowy język i zagrać ze wszystkimi w otwarte karty.

Temat G2A wywołuje spore emocje nie tylko wśród graczy, co pokazały zarówno nasz klub dyskusyjny, akcja „Pytaj o Wszystko” z Maciejem Kucem, jak i PR-owa katastrofa pod postacią sesji AMA na Reddicie. Równie emocjonalnie do wszystkiego podchodzą sami deweloperzy, których problem dotyczy w dużo większym stopniu, niż klientów „kluczowisk”.

Podczas trwającej właśnie w Chorwacji konferencji Reboot przedstawiciel G2A, Mario Mirek, wziął udział w sesji, w której pytania zadawali przede wszystkim twórcy gier. Jak nietrudno się domyślić, i jak podaje Eurogamer, nie były to dla niego łatwe chwile.

Przede wszystkim ciągle upierał się, że reprezentowana przez niego firma nie działa w ramach szarej strefy, co świetnie podsumował Rami Ismael ze studia Vlambeer, które stworzyło między innymi Luftrausers czy Nuclear Throne:

Rami w ogóle prowadził na swoim Twitterze relację „na żywo”, dzięki czemu możemy dowiedzieć się, że według G2A 10% od każdego sprzedanego klucza jest atrakcyjną ofertą dla deweloperów. Ci z kolei uważają, że raczej nie:

Najciekawiej jednak zrobiło się, kiedy zaczęły się pytania zadawane przez publiczność. Mike Bithell, twórca Thomas Was Alone i Volume, zapytał wprost, czym 750 pracowników G2A, z których 40% to kobiety, zasłużyło sobie na zgarnianie większości pieniędzy z transakcji. Pytał o to w kontekście Shielda, płatnej ochrony kupujących, i faktu, że aby wykryć oszustwa i tak potrzebny jest spory nakład pracy ze strony pokrzywdzonego. Mirek zaczął nieco się motać, mówiąc o pracownikach marketingu, co zostało skwitowane: „Pracują u was głównie marketingowcy?”, a później dodał jeszcze dział IT i odpowiedzialny za bezpieczeństwo. Usłyszał tylko ironiczne: „Dobra robota”.

Mike Bithell asks damning question of G2A at Reboot Develop 2017

Oj nie ma szczęścia to G2A, a już tym bardziej do deweloperów. Na początku marca, podczas GDC w San Francisco, Alex Nichiporchik z tinyBuild występował na panelu dotyczącym oszustw i wyłudzeń na rynku gier wideo. Ponieważ obie firmy mają dość burzliwą przeszłość, jako jeden z przykładów zachęcania do nielegalnej działalności podał właśnie G2A.

Wtedy na scenę wkroczył ten sam Mirek, który został dziś zmieszany z błotem i zaczął bronić firmy wykorzystując przy tym te same argumenty, które znalazły się wcześniej w oficjalnym komunikacie dotyczącym sprawy. Całość podsumował wtedy Matthew Cook z Panopticon Laboratories, firmy zajmującej się cyberbezpieczeństwem w grach wideo:

Tym rynkiem jest oczywiście G2A, ale też Kinguin i inne „kluczowiska”. Nawet nie chodzi o to, że wszystkie sprzedawane tam klucze pochodzą z nielegalnych zakupów, bo prawdopodobnie większość transakcji została przeprowadzona prawidłowo. Ale jeśli jest to choćby znikomy procent, z którym nic się nie robi – a to jest zarzut wobec tych rynków – mamy otwartą zachętę do kolejnych wyłudzeń.

Ciągnąć temat dalej, nie możemy zapominać o najnowszym akcie dramatu – wycofania się Gearboksa ze wspólnej edycji kolekcjonerskiej remastera Bulletstorma. Po tym, jak TotalBiscuit nakreślił wydawcy sytuację i kontrowersje związane z działalnością G2A, ten postawił firmie warunki. Odpowiedź? Taka jak zawsze: „Przecież wszystko od dawna działa”.

I właśnie to jest główny problem G2A, bo dla przedstawicieli firmy wszystko sprowadza się do tego, że przecież nic złego się nie dzieje, a my chcemy współpracować. Tylko ci niedobrzy deweloperzy się na nas uwzięli, bo można taniej kupić ich gry. Zresztą w podobnym tonie jest odpowiedź Macieja Kuca, którą wystosował na artykuł w Eurogamerze:

Owszem, samo działanie G2A i podobnych jest w porządku, bo alternatywa na rynku jest potrzebna, ale nie w tym problem. Chodzi o brak jasnych zasad odnośnie sprzedaży tam kluczy kupionych w nielegalny sposób i bardzo pokrętne tłumaczenia, jeśli ktoś cokolwiek zarzuci firmie. Bo nie można udawać, że nie dzieje się nic złego i jest się otwartym na współpracę, skoro branża w większości sprzeciwia się tego typu praktykom.

Nie do końca przekonuje mnie też mówienie o staniu w obronie niskich cen gier, co zresztą świetnie podsumował Randy Pitchford:

To, z czym się zgodzę to dalsza część odpowiedzi Kuca, gdzie tłumaczy on jak wygląda podział zysków między G2A a deweloperem/wydawcą. Otóż jeśli ktoś jest członkiem G2A Direct, czyli programu współpracy z twórcami gier wideo, dostaje niemal 90% tego co sprzedał bezpośrednio i 10% z każdej innej transakcji na jego grę w G2A. Faktycznie tak to działa, niektórzy są nawet zadowoleni (albo twierdzą, że nie mieli wyboru), ale znowu pokazuje problem, tym razem w komunikacji.

Bartosz Stodolny

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.