Metafora książki

Metafora książki03.04.2019 12:32
gsg

Sekiro, jak zawsze przy nowym tytule Miyazakiego, prowokuje dyskusje o poziomie trudności w grach. Szerokim echem odbił się w sieci przede wszystkim materiał Dave’a Thiera dla Forbesa, kontrowersyjnie zatytułowany "Sekiro potrzebuje szanować graczy i dodać tryb easy". Doczekał się nawet polemiki Erika Kaina ("absolutnie nie potrzebuje!") w tym samym serwisie.

Sprawę skomentował także Marcus Sanders, znany jako EpicNameBro, twórca głębokich analiz gier Miyazakiego w serwisie YouTube. Facet tak dobry w swoim fachu, że zaproszono go do współtworzenia podręczników do tytułów From. W oczach wielu najbardziej zasłużony na zachodzie popularyzator gier Miyazakiego.

"Jeśli czytasz książkę pełną trudnych słów, których nie rozumiesz, czy obwiniasz autora o brak szacunku do ciebie i dopominasz się przypisów, czy jednak sięgasz po cholerny słownik?"

I ja się z żadnym z nich nie zgadzam. Znaczy - czasem się trochę zgadzam. Ale Marcus podsunął amunicję do dział mojej własnej krucjaty.

Przede wszystkim zgadzam się, że Miyazaki ani nic nikomu nie jest winien, ani tym bardziej nie brakuje mu ogłady w relacjach z widownią. Za to bardzo bliski memu sercu okazał się migający w feedach o wiele wcześniejszy materiał Marka Browna, dziennikarza zajmującego się zagadnieniami projektowania gier - tu mówi o trybie ułatwień w Celeste. I jest tu wszystko, co dla mnie ważne, a przede wszystkim gry rozumiane jako zabawki. Co zapowiada się na lejtmotyw mojego pisania. Bo z tym, że nie wszystkie gry są dla wszystkich, zgadzam się bezdyskusyjnie.

Ale chciałbym promować myśl, że wszystkie zabawki są dla wszystkich.

What Makes Celeste's Assist Mode Special | Game Maker's Toolkit

Hidetaka Miyazaki nie jest specjalnie wylewny w sprawie swojego procesu twórczego. Kilka ciepłych anegdot, którymi dzielił się przez lata, powtarza się w środowisku fanów do znudzenia - jak tę o samochodzie na ośnieżonym pagórku.

Ale również tę o chłopcu, który kocha książki, choć nie do końca je rozumie. Znacie? Przytaczam za The Guardian:

"Hidetaka Miyazaki był w dzieciństwie żarliwym, choć niezbyt lotnym czytelnikiem. Często miewał kłopoty ze zrozumieniem całych ustępów, więc pozwalał swojej wyobraźni wypełniać luki, posiłkując się ilustracjami. W ten sposób czuł jakby towarzyszył autorowi w procesie twórczym."

Są więc tajemnica i samodzielne dopowiadanie sobie historii ważnym elementem jego wizji. Ponoć właśnie dlatego nawet japońskie edycje Dark Souls mają dialogi nagrane w języku angielskim.

A teraz wyobraźmy sobie przez chwilę, że ulubione książki Miyazakiego w krótkich spodenkach i z fryzurą wyrównaną od garnka są podzielone na zeszyty. Jeden rozdział na zeszyt. I zanim Miyazaki dostanie od rodziców kieszonkowe na następny, musi zaliczyć test ze znajomości poprzedniego.

Oczywiście Miyazaki ma z testami problemy. Przecież nie do końca rozumiał książki. Pysznie się nimi bawił, ale nie zajrzał do słownika. A że rodziców ma, zgodnie ze stereotypem wymagającego Japończyka, bardzo surowych, zabawa kończy się najdalej po dwóch rozdziałach.

No i brakło chłopakowi w dorosłym życiu inspiracji do tworzenia Soulsów.

Fani Armored Core otwierają szampana!

Ja wiem, że to absurd. Ale moje pytanie do wszystkich spinających się na myśl, że ułatwienia, czy to pod postacią cheatów, czy celestialnych opcji dostępu, czy możliwości ominięcia wymagającego akapitu książki, podważają wartość tekstu kultury jako takiego, pozostaje w mocy. Pytam!

Czy sztuka, rozrywka, popkultura, zabawki - jakkolwiek chcesz gry From Software i literaturę fantasy dla młodzieży, w której zaczytywał się mały Hidetaka, określać - ma jeden, jedyny słuszny sposób konsumpcji, zgodny z wizją autora? Inaczej nie wolno?

Czy młodemu Miyazakiemu należy się bura za oszukiwanie w lekturze?

Powiecie mu, że te książki nie są dla niego?

Ja też nie chcę w Soulsach wyboru poziomu trudności. Ja też uważam, że twórca ma pełne prawo do realizowania swojej wizji.

Natomiast cheatów czy trybu asysty nie uważam za pójście na kompromis w sprawie wizji. Jasna opcja, informująca gracza o wyłączeniu osiągnięć i odcięciu od trybów sieciowych (żeby nie zepsuć domyślnego doświadczenia innym), to przecież klarowny sygnał: nie to było naszą wizją. Miej to na uwadze.

To moment, kiedy gra przestaje być dosłowną grą a zaczyna być zabawką.

To również trochę jak otworzyć książkę w połowie.

W najgorszym wypadku odpalający God Mode będzie tu miał swoją zabawę z podróży po cudownym świecie. Zobaczy Ash Lake, skryte głęboko u korzeni świata. Myślicie że jego zachwyt będzie jakiś gorszy, bo nie przebił się przez bagno i dwie iluzoryczne ściany? Tak wybrał. Wiedział, co robi. Po wyłączeniu kolizji pewnie będzie nawet lewitował w pustce, poza obrębem mapy, nie uciekając się do glitchy ukochanych przez speedrunnerów. Może nigdy nie użyje Estusa. Ani nie stanie do nierównego boju z Artoriasem.Ale jeśli czymś się po drodze zachwyci, to, Gwynie miłosierny,  przecież, że warto. I nie wciskajmy mu żadnego swojego “GIT GUD”, bo musi sobie zasłużyć. Tomasz Gop, człowiek tak zainspirowany Soulsami, że popchnęły go do zrobienia własnej gry, w komentarzu do niegdysiejszego materiału Bartosza Stodolnego o trudności gier pisze:

"Frazy GitGud używam, ale głównie w stosunku do siebie. Mówię sobie, że muszę GitGudować, gdy biorę się za bary z grą."

A w najlepszym wypadku? Cóż. Może ten ktoś, kto bawiłby się w grze Miyazakiego nieco inaczej niż to sobie Miyazaki wymyślił, zainspiruje się na tyle, że stworzy kiedyś COŚ. Coś tak wielkiego, że ludzie pokochają równie żarliwie, jak my kochamy Dark Souls.

Ja już dla samego najgorszego uparcie wszystkim życzę możliwości oszukiwania.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.