Graj utracony: Chłopcy z placu niezłej giwery

Graj utracony: Chłopcy z placu niezłej giwery25.01.2010 12:35
marcindmjqtx

Porzuciłem wszelką nadzieję, odpaliłem i skończyłem przed paroma minutami demo Piekła Dantego. Pierwszy wniosek: w grach coraz częściej pokazują biusty. To dobrze. Drugi wniosek: gry to ciągle najgłupsza rozrywka stworzona przez cywilizację. To źle.

Ale po kolei. Jak po raz pierwszy usłyszałem, że magicy od doskonałego Dead Space zwirtualizują "Boską Komedię" byłem niezwykle ciekaw tego, co im wyjdzie. Potem, jak się okazało, że wychodzi latanie od areny do areny i wymachiwanie kosą - przestałem być ciekaw. A potem obejrzałem parę zapowiedzi i uznałem, że gra ma tak niezwykłą oprawę graficzną, że żal byłoby nie sprawdzić, jak to jest zmierzyć się z potworami wprost z obrazów Boscha i Brueghla. No i zmierzyłem się przez pół godziny, wyłączyłem konsolę, rozmasowałem opuszki palców i wiem, że więcej po to nie sięgnę.

Nie dlatego, że Visceral Games zbezcześciło zabytek średniowiecznej literatury. To mnie nie boli, o czym zresztą za chwilę. W ogóle ciężko trawię gry z gatunku hack and slash, ale pewnie zdzierżyłbym ten durny typ rozgrywki, gdyby Piekło dawało coś więcej - niestety nic tego nie zapowiada. Obejrzyj przerywnik filmowy, rozwal kilka setek istot z piekła rodem, potem rozwal wielkiego bossa, zarób PD i odblokuj kombosa. I tak w kółko. Dziękuję, postoję. Żadna grafika mi tego nie wynagrodzi.

Warto przeczytać również poprzednie felietony Zygmunta z pomysłami na scenariusze gier:

Tyle o grze (demie raczej), teraz o samej idei przerobienia "Boskiej Komedii" na sieczkarnię. Niektórych to oburza, ja chylę czoła i mówię: szacunek, panowie, wielki szacunek. W momencie dziejów, kiedy naszej ulubionej rozrywce brakuje przede wszystkim dobrych scenariuszy, sięgnięcie do kanonu lektur szkolnych to posunięcie tyleż desperackie, co śmiałe. Średniowiecze mamy już odrobione, sięgnąłem zatem do listy lektur bardziej współczesnych, żeby znaleźć jeszcze kilka inspiracji. Podaję cztery przykłady, ale liczę na twórcze rozwinięcie idei w komentarzach.

Nemeczek: rekonkwista Gatunek: gangsta sandbox Podstawa: Ferenc Molnar, Chłopcy z Placu Broni

Przyznać się, kto w szkole nie wzruszał się losami niepozornego Erna Nemeczka, który oddał życie w obronie Placu Broni przed bandą Czerwonych Koszul? Który najpierw, będąc słabego zdrowia, przeziębia się, chcąc udowodnić swoją przydatność dla drużyny, a potem złożony chorobą ucieka z łóżka, aby wziąć udział w ostatecznej bitwie o Plac Broni i zadecydować o zwycięstwie. I zaraz potem umiera. Ta prosta historyjka o młodzieńczej przyjaźni to byłoby jednak zbyt mało na pełnokrwistą grę akcji, dlatego proponuję po pierwsze zasugerować się nazwą placu, po drugie potraktować śmierć Nemeczka jak punkt zwrotny - nie zakończenie. Opisane przez Molnara wydarzenia byłyby w grze jedynie prologiem. Potem Nemeczek w onirycznym etapie zwalczyłby śmiertelne zapalenie płuc, aby powrócić na Plac Broni. Wyrwany z objęć śmierci nie byłby już miłym, chorowitym blondynkiem. Chciałby wywrzeć krwawą zemstę na Czerwonych Koszulach i na przyjaciołach, których głupie zabawy o mało nie zakończyły jego życia. Znajdując tytułową broń - pod placem mieści się tajna zbrojownia c.k. armii - zaczyna swoją wendettę, tropiąc znanych z powieści bohaterów po XIX-wiecznym Budapeszcie, jednocześnie zostając królem podziemia w stolicy Węgier - Tym Nemeczkiem. Nie mają dla niego tajemnic kanały, knajpy, meliny i dekolty pesztańskich prostytutek. Po wyeliminowaniu znajomych z dawnych lat ostatnią misją Nemeczka jest wysadzenie w powietrze kamienicy wybudowanej na Placu Broni, dawnym placu zabaw. W finale bohater pozornie ginie pod gruzami, ale - jak wiemy z zapowiedzi wydawcy - powróci w następnej części, kiedy to sięgnie po władzę w wiedeńskim półświatku początku XX wieku.

Dzień Zaduszny Gatunek: survival horror Podstawa: Adam Mickiewicz, Dziady cz. II

Serce ustało, pierś już lodowata, Ścięły się usta i oczy zawarły; Na świecie jeszcze, lecz już nie dla świata! Cóż to za człowiek? - Umarły. Od recytacji tego fragmentu "Upiora" zaczyna się akcja gry. Młody poeta odwiedza w Zaduszki grób ukochanej, jednak - choć to nie pierwsza i nie setna nawet wizyta - za każdym razem, kiedy pochyla się, chcąc złożyć kwiaty, grób znika, pojawiając się kilka alejek dalej. Tak mamiony poeta zagłębia się w cmentarz, trafiając na dziady - stary pogański zwyczaj, kiedy to rozmawiano z błąkającymi się po Ziemi duchami zmarłych. Nasz bohater wędruje od grobu do grobu, a każdy kolejny etap to wizyta u jednego z duchów opisanych przez Mickiewicza. Są więc Józio i Rózia, jest Zły Pan, jest Dziewczyna (ta, co przed nią baranek, a nad nią motylek) i tajemnicze milczące Widmo. Bohater musi każdego przeprowadzić w zaświaty, pokonując po drodze chcące mu to uniemożliwić za wszelką cenę upiory. W swoim arsenale ma świecę, szablę i pogańskie zaklęcia - ale też poezję. W momentach quick time events z rozrzuconych słów układa fragmenty Dziadów, co w połączeniu z zaklęciami potrafi tworzyć mocarne kombosy. Jednocześnie poeta odkrywa, że sam jest martwy, a cała intryga została uknuta przez pogańskich bogów, którzy chcą doprowadzić do upadku chrześcijaństwa na uświęconej jedynie słuszną katolicką wiarą polskiej ziemi. Dlatego ostateczny pojedynek z Milczącym Widmem odbywa się w jasnogórskim klasztorze.

Zaklinacz Lwów Gatunek: action RPG Podstawa: Henryk Sienkiewicz, Quo Vadis

Wydarzenia "Quo Vadis" mimo oczywistej przygodowości średnio się nadają na fabułę gry, ponieważ główni bohaterowie są stroniącymi od przemocy chrześcijanami. Oczywiście można by wykorzystać Ursusa, ale bohater od urodzenie obdarzony nadludzką siłą słabo się nadaje do RPGa - jak tu rozwijać drzewko umiejętności, jak gość od początku jest mocarzem. Amnezja na tkankę mięśniową nie działa. Dlatego wzięlibyśmy zwykłego rzymskiego legionistę, który błędnie wierzy, że chrześcijanie doprowadzili do zagłady jego rodziny. Opętany żądzą rozprawienie się ze szkodliwą sektą Dariusz daje się poznać jako zajadły chrześcijanożerca. Wypatrzony przez cesarskich agentów szybko opuszcza legiony i zostaje wcielony do tajnej jednostki Nerona do walki z chrześcijanami. Dariusz spotyka bohaterów powieści, stając się w miarę rozwoju fabuły budzącym postrach "łowcą rybaków". To on odpowiada za porwanie Ligii, on osobiście tresuje byka, z którym walczyć będzie Ursus, on tropi św. Piotra i doprowadza do jego ukrzyżowania. Gracz może zadecydować dzięki swoim wyborom, czy w czasie rozwoju fabuły raczej staje się coraz bardziej bezwzględnym cynglem Nerona, czy raczej przekonuje go filozofia chrześcijan. Jeśli wybierze drogę zła, kulminacją jego kariery będzie podpalenie Rzymu. Jeśli drogę dobra, będzie mógł wziąć udział w spisku Pizona.

Virtuti Militari Gatunek: FPS Podstawa: Gustaw Herling-Grudziński, Inny Świat

Na porządną strzelankę trzeba było wybrać coś wojennego, ale jednocześnie mało oczywistego, żeby nie nawiązywać do "Call of Duty", czy "Medal of Honor". Kusił "Łuk Triumfalny" z Paryżem, kusił "Komu bije dzwon" z Hiszpanią, "Rzeźnia numer 5" z Dreznem , "Kamienie na Szaniec" z Warszawą. Dość brawurowa mogłaby wyjść wirtualizacja "Medalionów", ale nie potrafię się na to zdobyć nawet w żartach. Opowiadający o Gułagu "Inny Świat" w połączeniu z niezwykłą biografią autora nadaje się natomiast doskonale. Możemy pokazać przede wszystkim sowiecki system totalitarny, do tej pory w grach wojennych walczyliśmy w końcu tylko z Niemcami, a Wania nawet jak się pojawiał - to jako miły sojusznik. Nie da się jednak zrobić gry z samego umierania w obozie, dlatego połączylibyśmy kilka wątków. Akt pierwszy opowiadałby o losach bohatera, który po wybuchu wojny montuje grupę partyzancką i walczy z okupantem do czasu, kiedy zostaje zgarnięty przez NKWD. Akt drugi to więzienne życie, bójki na pięści, walka o przetrwanie, pokazanie rzeczywistości Gułagu. Akt trzeci to przedzieranie się przez Związek Sowiecki w poszukiwaniu armii Andersa. I w końcu akt czwarty to udział w uderzeniu na Monte Cassino.

Tak, gry mogłyby być niezwykłą lekcją historii i wartą najwyższej uwagi polemiką z dotychczasowym dorobkiem kultury. Tak naprawdę w wirtualnym świecie można wykorzystać każdy klasyczny motyw i każdy szanowany tytuł, byleby tylko dał się dokleić do bezmózgiej pornograficznej rzezi tak, aby można było stworzyć produkt skierowany do odbiorców o IQ owsika.

Zygmunt Miłoszewski

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.