„Czarnobyl” – recenzja. Perfekcyjna katastrofa

„Czarnobyl” – recenzja. Perfekcyjna katastrofa06.06.2019 14:25
Tatiana Kowalczyk

Wgniecie was w fotel i przemieli emocjonalnie na drobne kawałeczki. Serial wybitny – co do tego nie mam wątpliwości.

Gdy świat skupiał się na spektakularnej porażce „Gry o tron”, w HBO GO pojawił się niepostrzeżenie „Czarnobyl”. Oczywiście pierwsze pytanie, które nasuwało się na myśl, to: dlaczego ktokolwiek miałby wypuszczać zupełnie nowy, nieznany serial w trakcie emisji ostatniego sezonu serialowego giganta, na który czekał cały świat?Okazało się to strzałem nie w stopę, a w dziesiątkę, bo „Czarnobyl” nie tylko skupił na sobie ogromną uwagę, lecz także nie mógł opędzić się od porównań do „Gry o Tron”. Oczywiście wcale nie wypadały na jego niekorzyść. Głównie przewijał się wątek, że David Benioff i D. B. Weiss powinni uczyć się od „Czarnobyla” jak pisać dobre scenariusze. To o tyle ciekawe, że Craig Mazin, scenarzysta serialu, nie ma na swoim koncie wcale jakichś wielkich hitów. Wręcz przeciwnie - „Kac Vegas w Bangkoku”, „Kac Vegas 3”, „Łowca i Królowa Lodu”,  dwa „Straszne filmy”... stoją w niezwykłym kontraście wobec klasy „Czarnobyla”.Pytanie, przed jakim stanęli twórcy „Czarnobyla”, nie brzmiało „co”, ale „jak”. Pod tym względem robotę wykonali perfekcyjnie. Każdy odcinek to emocjonalna i wizualna uczta. Zadziałało wszystko – gra aktorska, dobór aktorów, rezygnacja z wprowadzania rosyjskiego akcentu, konstrukcja fabularna, stopień dramatyzacji wydarzeń, dialogi, szkice psychologiczne postaci. Serialowy Diatłow na przykład podobno bardzo przypomina swój rzeczywisty pierwowzór, wzbudzając niezwykle żywe emocje.Legasow to postać, którą się rozumie i lubi. Szczerbina Stellana Skarsgårda jest tyleż nieoczywisty, co fascynujący. Dodajmy do tego przepiękne, przemyślane ujęcia, niepokojącą, ale i nieoczywistą ścieżkę dźwiękową. Całość spina zgrabna narracyjna klamra, która pozwala twórcom trzymać widza w napięciu do ostatniej minuty. Wszystko się ze sobą pięknie komponuje.Mimo że wszyscy wiemy, jak ta historia się kończy, twórcy dokonali niemożliwego, bo udało im się utrzymywać na przestrzeni pieciu odcinków niezwykły stopień emocjonalnego napięcia i zaskakiwać widza. Szokuje nie tyle to, co się dzieje, ale to, w jaki sposób reagują na to postaci. W nieprzedramatyzowany, realistyczny, ludzki sposób, który paradoksalnie byłby chyba ostatnią rzeczą, na jaką wpadłby scenarzysta wymyślając tego typu historię. Dzięki temu „Czarnobyl” staje się przede wszystkim psychologicznym dramatem. Prawdziwą ucztą dla tych, których fascynuje działanie ludzkiej psychiki w sytuacjach ekstremalnych.Zazwyczaj po romantycznym, wielkim pocałunku czy wielkim wybuchu film się kończy, wskakują napisy końcowe i pozamiatane. „Czarnobyl” tę formułę odwraca. To, co następuje po katastrofie, napędza fabułę, skupiamy więc uwagę głównie na skutkach. Również na takich mało prozaicznych, smutnych skutkach, które odczytywane suchym głosem z kartki papieru w scenie narady w Moskwie przyswajamy bez większego zastanowienia. A potem doznajemy szoku, gdy serial nam to unaocznia.

To naprawdę świetny zabieg, oddający wiernie obraz katastrofy i tego, jaką rolę w pracy nad zapobieganiem jeszcze większej tragedii odegrali ludzie.

Głównym motywem przewodnim serialu są oczywiście kłamstwa – próba zatajania przez Sowietów nie tylko przed resztą świata, ale i przed własnym narodem skali katastrofy.To niesamowity i wstrząsający obraz utwardzonej mentalności, kierowanej sztywnymi zasadami niezwiązanymi z dobrem obywatela. Nie mówię, że to jakieś nowe odkrycie ze strony twórców serialu; bardziej chodzi mi o to, że bardzo zręcznie dobrali narzędzia umożliwiające opowiedzenie tej historii i dzięki temu byli w stanie w bardzo dosłowny i obrazowy sposób to ukazać.W „Czarnobylu” widzimy, co robi z człowiekiem presja społeczna. Widzimy skalę zagrożeń, jakie niesie sposób myślenia oparty na przestrzeganiu ślepej hierarchii i potrzebie utrzymywania wizerunku opartego na pozorze siły. Obserwujemy też zakrzywianie rzeczywistości i zatajanie przed społeczeństwem potencjalnych realnych zagrożeń tylko i wyłącznie po to, aby właśnie ów obraz niezachwianej siły w ich oczach utrzymać.„Czarnobyl” podobno bardzo wiernie oddaje zdarzenia w 1986 roku. Scenariusz opiera się na licznych materiałach - raportach napisanych zarówno w Związku Radzieckim, jak i poza jego granicami, wywiadach przeprowadzanych z naukowcami, tłumaczącymi działanie reaktorów nuklearnych, a także na osobistych historiach osób powiązanych z katastrofą. Mazin odwiedził też strefę wykluczenia w Czarnobylu.Pojawiają się oczywiście zmiany i drobne odstępstwa od prawdy historycznej służące lepszemu opowiedzeniu tej historii, ale w większości możemy przyjąć, że tak właśnie mogło to wyglądać. Ku mojemy zaskoczeniu na przykład historia żony strażaka zdarzyła się naprawdę – znajdziemy ją w książce „Czarnobylska modlitwa” autorstwa noblistki Swietłany Aleksijewicz, która literacką nagrodę Nobla otrzymała w 2015 roku.Tylko czekam, aż któregoś dnia przyśni mi się scena, w której żona strażaka odwiedzała męża w szpitalu.Chyba największy wpływ wywarły na mnie sceny pokazujące ludzi dotkniętych chorobą popromienną, gdy widzimy ich ciała. Ich skóra wyglądała, jakby stopniowo się dosłownie rozpływała.Prawdziwą wirtuozję scenariusza i gry aktorskiej pokazuje chyba też to, że – znowu odwołam się do „Gry o Tron” – losem postaci, które znałam na przestrzeni pięciu zaledwie odcinków, przejmowałam się bardziej niż losem tych, których wątki rozciągnięto na osiem sezonów. Ech, nie mogę przeboleć, że w tak brzydkim stylu zakończono ekranizację „Pieśni Lodu i Ognia”.

Wracając jednak do zgodności z faktycznymi wydarzeniami, największym chyba odstępstwem zdaje się wprowadzenie Ulany Chomiuk granej przez Emily Watson.Ma ona stanowić reprezentację wszystkich naukowców zaangażowanych w badanie przyczyn i skutków katastrofy w Czarnobylu. Jako postać niehistoryczna i tak wypada bardzo wiarygodnie.

Moim zdaniem nie wpływa to negatywnie na wartość serialu. Niektóre sceny uległy dramatyzacji, niektóre postaci przedstawiono w nieco innym świetle, część rzeczy trzeba było też dopowiedzieć, decydując się na obranie jakiegoś kierunku. Trzeba więc brać poprawkę, że nie mamy do czynienia z dosłownym odwzorowaniem tamtych wydarzeń, a jednak też pewną fikcjonalizacją.

Chyba nie ma potrzeby, żebym to pisała, bo to wynika z moich zachwytów zawartych w tekście, ale powiem i tak - jak najbardziej, „Czarnobyl” gorąco polecam. To naprawdę jeden z lepszych seriali, jaki widziałam, a oglądam je niemal nałogowo. Ostatnio dość mocno wciągnęły mnie też świetne „Black Summer” i „Olive Kitteridge, ale i tak „Czarnobyl” na długo przyćmi wszelką konkurencję, plasując się w mojej osobistej ścisłej topce.

Nieco nadmierna serialowa dramatyzacja wydarzeń wyłazi w jednej tylko scenie, ale nie rzutuje to na szczęście w żaden sposób na odbiór całości. Jedna mała ryska na diamencie. I wcale mnie nie dziwi, że ostatni odcinek ma na IMDb ocenę 10/10 przy niemal 22 tysiącach głosów (!). To na ten moment najwyżej oceniany serial w historii serwisu. W pełni sobie na to zasłużył.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.