After Us – recenzja. Jak God of War, tylko ciekawiej

Niewiele gier porusza tematykę ekologiczną. A szkoda, bo istnieje tu potencjał na interesujący i ambitny tytuł. W zeszłym roku taką perełką okazało się Endling – Extinction Is Forever. Teraz do sklepów trafia After Us. To produkcja zupełnie inna, ale także udana.

After Us – recenzja. Jak God of War, tylko ciekawiejAfter Us – recenzja
Źródło zdjęć: © Polygamia
SKOMENTUJ

W indyku od Piccolo trafiamy do świata permanentnie zniszczonego przez ludzkość. Człowiek unicestwił sam siebie i każdą żywą istotę, a na swoją pamiątkę pozostawił masę śmieci, tony złomu i jeziora pełne toksycznych substancji. Jedynym dynamicznym elementem tego nędznego krajobrazu są foliowe worki, które od czasu do czasu przywiewa wiatr. Jest szaro, brzydko i smutno.

Jednak istnieje jeszcze cień nadziei na to, że może być lepiej. Wcielamy się w ducha życia o imieniu Gaja, który otrzymuje od Matki polecenie sprowadzenia dusz wymarłych zwierząt. Dzięki temu Matka odbuduje świat i przywróci mu naturalne piękno. Brzmi to dość sztampowo, ale im bardziej brniemy w grową rzeczywistość, ciągnąc za sobą kwiecistą smugę, tym bardziej przekonujemy się do tej produkcji. A na końcu przyznajemy, że mamy do czynienia z małym dziełem sztuki.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Immortals of Aveum - zwiastun przedstawiający rozgrywkę

Sportowy duch

Ale wszystko po kolei. After Us gatunkowo przypomina platformówkę. Jak na ducha przystało, Gaja jest zwiewna i efemeryczna, co daje się odczuć podczas rozgrywki. Postać dysponuje bogatym zestawem ruchów: może skakać, skakać podwójnie, przyspieszać w locie, wspinać się po papierowej fakturze, zjeżdżać po linkach i robić parę innych rzeczy.

I właśnie owe "inne rzeczy" to gwóźdź programu w After Us. Tytuł oferuje garść interesujących mechanik. Na przykład bohaterka posiada moc dzielenia się życiem ze zdewastowanym światem. Po zastosowaniu tego mechanizmu nasze najbliższe otoczenie na chwilę przemienia się w przepiękny zielony krajobraz. Co ciekawe, można tego użyć praktycznie w każdym miejscu na mapie.

Porośnięty trawą autobus czy brama wyglądają cudownie, ale system nie służy wyłącznie celom kosmetycznym. Dzięki tej umiejętności Gaja na przykład wysusza jeziora z trującymi substancjami, dzięki czemu jesteśmy w stanie przejść tam, gdzie na początku nie mogliśmy. Sprytnie. Wprowadzenie takiego rozwiązania wiązało się najpewniej z koniecznością przygotowania dwóch wersji lokacji. Efekt jest niezmiernie satysfakcjonujący – no i wszystko działa tak, jak powinno.

Duch Kratosa

Innym ciekawym mechanizmem jest możliwość rzutu sercem. W tym przypadku mamy system podobny do tego, który zastosowano w God of War. Zarówno topór Kratosa, jak i serce Gai, same do nas nie wracają – trzeba je przywołać. I to ma w indyku różnorakie zastosowania. Na przykład przyciągamy w ten sposób umieszczone nieopodal duchy. Albo sadzimy drzewa na dystans. Albo otwieramy drzwi. No i oczywiście walczymy z przeciwnikami.

W sumie After Us przez cały czas częstuje nas kolejnym nowym pomysłem. Dzięki temu tytuł od początku do końca przyciąga uwagę i praktycznie nie ma tu miejsca na nudę. A poza tym chyba żadna inna gra nie daje możliwości pogłaskania tak wielu zwierzaków. Na naszej drodze spotykamy setki duchów kotów, kameleonów, wiewiórek i innych istot, a z dużą ich częścią możemy wchodzić w interakcję za pomocą touchpada w DualSense.

Duch walki

Jedynym elementem rozgrywki, który niezbyt przypadł mi do gustu, jest system walki. Opiera się on w dużej mierze na unikach, uwalnianiu się z czułych objęć wroga poprzez wielokrotne wciskanie przycisku na padzie oraz atakowaniu. Atak przeprowadzamy, wykonując wspomniany rzut sercem. Problem w tym, że Gaja może nim rzucać tylko prosto przed siebie, a nie tam, gdzie akurat chcemy rzucić.

Jeśli więc ustawimy postać nie tak, jak trzeba – lub po prostu przeciwnik się przemieści – spudłujemy. A zanim przywołamy serce do siebie, by wykonać kolejne podejście, mija kilka sekund. To wszystko czyni walkę w After Us nieco drętwą. Niemniej jest też jedna rzecz, która zaskoczyła mnie tu pozytywnie.

Chodzi o to, że niektórych przeciwników można zaatakować jedynie od tyłu. W związku z tym musimy rzucić sercem tak, by podczas przywoływania uderzyło ono wroga w plecy. W grach takie rozwiązanie to wciąż rzadkość; o podobnym systemie słyszałam jedynie w kontekście wspomnianego God of War.

Ma się ten styl

Oprawa wizualna After Us stoi na przyzwoitym poziomie. Oczywiście nie uświadczymy tu grafiki na poziomie produkcji AAA – ogólne wrażenie lekko psują przede wszystkim animacje, które wyglądają na przestarzałe. Niemniej w niektórych momentach potrafi być pięknie i malowniczo. Warto również docenić projekt lokacji. Są one bardzo zróżnicowane i widać w tym wszystkim artystyczne zacięcie autorów.

Generalnie styl graficzny tytułu zakrawa o artyzm. Twórcy operują kontrastami: rzeczywistość zniszczoną przez ludzi przedstawiono jako statyczną i zatopioną w mroku i szarości, natomiast ta, którą mamy ocalić, ma jasne i żywe barwy.

Nie wiem, czy był to celowy zabieg projektantów, czy tak po prostu wyszło, ale już kilka minut wpatrywania się w śmieci i brzydkie posągi wystarczy, byśmy autentycznie tęsknili do zieleni drzew i blasku słońca. A po sesji z After Us człowiek naprawdę docenia, że nieopodal miejsca zamieszkania ma te parę krzaczków i drzewo. To znaczy, że jeszcze je ma.

Niestety indyk od Piccolo nie uchronił się od usterek technicznych. A w zasadzie jednej, to znaczy sporadycznych spadków płynności rozgrywki. After Us oferuje dwa tryby graficzne – jakości i wydajności. W tym drugim przypadku mamy do czynienia z 60 klatkami na sekundę – przynajmniej na papierze. Od czasu do czasu bowiem wersja na PS5 konkretnie zwalnia. Jak to zwykle bywa w takich przypadkach, następuje to głównie wtedy, gdy na ekranie dzieje się trochę więcej.

Warto? Warto

After Us porusza niezmiernie ważną i aktualną tematykę i z tego tylko powodu gra zasługuje na uwagę. Do tego twórcy dorzucają nietypowe mechaniki, które dość trudno znaleźć w innych produkcjach wideo. Całości dopełnia artystyczny styl oparty o umiejętne operowanie barwami. Krótko mówiąc: nieźle to wyszło.

Tytuł ma też parę niedociągnięć, wśród których najbardziej dokuczliwym wydają się przestarzałe animacje – i sporadyczne spadki płynności. Ostatecznie, uwzględniając wagę poszczególnych plusów i minusów – no i po raz kolejny podkreślając, że mamy do czynienia z projektem autorstwa małego studia – oceniam After Us na mocne 8/10. Chciałabym więcej takich gier.

Plusy
  • istotny i aktualny temat
  • oryginalny gameplay
  • artystyczny styl graficzny
  • zróżnicowane poziomy
  • mnóstwo zwierzaków do pogłaskania
Minusy
  • okazjonalne spadki płynności rozgrywki
  • animacje lekko trącą myszką

Grę testowaliśmy na PS5. Kod recenzencki dostarczył wydawca.

Wybrane dla Ciebie

Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne